---------Perspektywa Marynatki--------------------------------------------
Moja przyjaźń z Adrienem kwitła w najlepsze. Była jeszcze lepsza niż ta a liceum... Jeżeli można to było w ogóle nazwać przyjaźnią. Mieliśmy swoją paczkę: ja, Adrien, Maya, Sam, a weekendami dołączali do nas Alya i Nino, ponieważ studiowali poza miastem nie widzieliśmy się w tygodniu.
Nasza paczka cały czas spędzała razem chłopacy przepisali się nawet na nasz profil. Byłyśmy z Mayą bardzo zdziwione, kiedy nagle wbili nam na wykład i oznajmili, że "nigdy się od nas nie odczepią".
-To co po wykładzie na lunch jak zawsze, czy nasze panie życzą sobie czegoś specjalnego?- Zaśmiał się zielonooki
-Hmm myślę nasza kawiarenka wystarczy, ale dziękuje za troskę Adrienie- odpowiedziała Maya parodiując jakąś szlachciankę.
-Mam lepszy pomysł...- zaczęłam- może by tak zerwać się z wykładów... i .... - przerwałam by zabrzmiało bardziej intrygująco
-Kontynuuj- Powiedziała, dalej szlacheckim głosem
- i zrobić niespodziankę Alyi i Nino? Jest piątek, zostaniemy u nich na noc... Co sądzicie?- Miałam nadzieję, że pomysł im się spodoba
-No dla mnie spoko ale jak się tam dostaniemy?- zapytał podekscytowany Sam. Uczelnia Alyi i Nina była jakieś pół godziny drogi od Paryża więc musieliśmy mieć jakiś transport... Ale ja wiedziałam do kogo trzeba się uśmiechnąć...
-Idiota...- westchnął zażenowany Adrien- Przecież ja mam prawko... i AUTO
-No to w drogę- krzyknęła Maya
-No to tak Sam i Maya idźcie się spakować (oni nie są z Paryża i mieszkają w akademiku obok uczelni~Autorka), a ja z Mari najpierw pojedziemy po moje rzeczy a potem do Mari. Pasuje? - Zapytał zielonooki
- Jasne- powiedziała... Szykowała się podróż z Adrienem... Dobrze że nie mam już jego fotem w pokoju bo byłoby co najmniej ciekawie..
-No to w drogę- ucieszył się Adrien
Przy wyjściu ze szkoły Maya i sam w stronę akademika a ja i Adrien poszliśmy do jego Auta. Jechaliśmy właśnie do jego domu i mimo iż jechałam z nim dopiero jakieś 5 minut to i tak mogę stwierdzić, że jest fatalnym kierowcą. Wreszcie po jakiś 15 minutach byliśmy pod jego domem. Mieszkał tam gdzie wtedy kiedy byliśmy jeszcze w liceum.
-No to jesteśmy- powiedział i poszedł otworzyć moje drzwi. weszliśmy do środka, nic się nie zmieniło, poza tym, że było tu jeszcze bardziej pusto niż zazwyczaj było
-Mieszkasz tu sam?- zapytałam
- W sumie to tak.. - odparł
-W sumie?- zmarszczyłam brwi
-Tata jest w więzieniu... Sama wiesz...- posmutniał jeszcze bardziej- a Natali jest we Włoszech i rozwija naszą markę, więc teraz jestem tu sam nie licząc pomocy domowej- uśmiechnął się smutno
-To może mała zmiana planów?- zapytałam kusząco -żebyś nie był taki samotny zostaniemy tu zamiast kisić się w akademiku. - zaproponowałam
podszedł do mnie bardzo blisko objął mnie w tali - Wiesz co Cheng?- posłałam mu pytające spojrzenie- Jesteś geniuszem - krzyknął i odsunął się ode mnie
- To ty jedź po Maye i Sama a ja zajmę się Alyą i Ninem - puściłam mu oczko
- To ja lecę - odparł - rozgość się
CZYTASZ
Po prostu weszła do środka... [miraculum]
Fanfikce20 letnia Marinette [biedronka]postanawia odwiedzić swojego ukochanego jednak wie, że nie darzy on sympatią "prawdziwą" Marinette dlatego postanawia rozkochać go w swoim alter ego... Nie myślała jednak, że pójdzie jej tak łatwo... A potem będzie tak...