Rozdział 2

2.5K 84 2
                                    

Obudził mnie hałas za oknem. Podniosłam się na tyle ile pozwalało moje bolące ciało. Odsłoniłam zasłony i ujrzałam za oknem Jokera. A no tak. Przecież mówił, że przyjdzie wieczoram. Pewnie przyszedł po swoją marynarkę i pójdzie sobie. Spojrzałam jeszcze szybko na godzinę. Było po 24. Niepewnie podeszłam do okna i weszłam na schody. W rękach trzymałam jego marynarkę.
- oddaje - powiedziałam i wystawiłam rękę w której trzymałam marynarkę w jego stronę. Ten spojrzał na mnie i się zaśmiał.
- Zatrzymaj sobie - powiedział i jak gdyby nigdy nic zaczął wchodzić na dach budynku, w którym mieszkałam. - idziesz ? - zapytał, a ja otrząsnęłam i poszłam za nim. Kiedy byliśmy już na samej górze gestem ręki pokazał, że mam usiąść, tak też zrobiłam zachowując bezpieczną odległość między nami. - płakałaś - bardziej stwierdził niż zapytał - czemu ? - spojrzał na mnie i dokładnie badał mnie wzrokiem. Swoje spojrzenie zatrzymał na moich nadgarstkach. Zaczęłam naciągać rękawy na moje ręce.- kto to zrobił ? - spojrzał w moje oczy i czekał na odpowiedź.
- Nikt - zacisnęłam usta w wąską linie i próbowałam nie uronić ani jednej łzy.
- Przytulił bym cię gdybys tak się nie bała kiedy się do ciebie zbliżam - zatkało mnie to co powiedział. Spojrzałam na niego. Wyglądał jakby się martwił. W co ja wierze. Przecież to Joker. Psychiczny morderca.
- Nie ufam ci - wydukałam i podciągnęła nogi pod samą proszę chowający w nich swoją twarz.
- Zaproponowałem wcześniej żebyśmy się poznali, ale nie widziałem chęci z twojej strony skarbie - powiedział i zaśmiał się swoim psychopatycznym głosem.
- Boje się ciebie - podniosłam lekko głowę i kontem oka spojrzałam na niego. Miał na sobie biało czarny garnitur z odpiętą koszulą, która doskonale opinała jego mięśnie. Nie powiem jest przystojny. Zaraz co ? O czym ja gadam. To przestępca.
- Nie potrzebnie skarbie - powiedział - powiesz mi teraz szczerze co ci się stało ? - jego ton głosu wywołał na moim ciele przyjemne ciarki. Boje się. Boje się mu zaufać. Jest nie przewidywalny.
- A mogę ci zaufać? - zapytałam niepewnie i z powrotem uniosłem głowę.
- Tak - powiedział i uśmiechnął się swoim cynicznym uśmiechem - opowiedz mi coś o sobie na początek - zaproponował
- Moja historia nie jest smutna, bo jej źródło było dla mnie szczęśliwe, i przyniosło chwile, o których nie zapomnę do końca. Smutne jest tylko odrzucenie, które jest jedynie fragmentem całości. Ten fragment to mój koszmar - powiedziałam i spojrzałam na niego. Ciężko jest zwierzać się komuś. Nigdy tego nie robiłam. Nie miałam do kogo.
- Mam rozumieć, że ten fragment dzieje się teraz ? - zapytał, a bardziej stwierdził - dlaczego jesteś cała poobijana ? - wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić
- Pół roku temu moja mama umarła, ojciec często pił i robił się agresywny. Pewnego wieczoru napił się bardzo dużo i rzucił się na mnie. Matka chciała mi jakoś pomóc i odciągnęła go ode mnie, a ten zaczął okładać ją pięściami. Robił to tak długo, aż przestała się ruszać. Zabił ją. - wstrzymałam na chwile oddech i po chwili dalej kontynuowałam - podszedł do mnie i powiedział, ze to wszystko moja wina i teraz ja mam ją mu zastąpić - skończyłam mówić i spojrzałam na niego. Cały czas intensywnie się we mnie wpatrywał. Zaciskał ręce w pięści. Trochę się przestraszyłam i lekko odsunęłam, ale zauważając co zrobiłam trochę się rozluźnił.
- On cię bije ? - zapytał i ponownie zacisnął ręce w pięści przegryzając wargę do krwi.
- Nie tylko - powiedziałam szeptem sama do siebie, ale chyba najwidoczniej to usłyszał
- Nie tylko ? - zapytał niezrozumiale. Łzy zaczęły lecieć mi po policzkach. Starłam je szybko i schowałam twarz w rękach.
- co on ci robi ? - zapytał łagodnie, ale słyszałam zdenerwowanie po jego barwie głosu
- Boje się jak ktoś mnie dotyka - wydukałam i się rozpłakałam.
- Co on ci robi - powtórzył pytanie trochę głośniej. Próbowałam zebrać się na odwagę żeby to z siebie wydusić, ale nic z tego
- Wstydzę się - powiedziałam i dalej płakałam w jego marynarkę - brzydzę się tego - rozpłakałam się na dobre
- Powiedz będzie ci lżej - dalej nalegał. W końcu posanowiłam to z siebie wydusić.
- O-on często p-przychodzi d-do mnie i d-dotyka m-mnie i g-gwałci - powiedziałam płacząc i jąkający się jak nigdy. Joker zacisną mocniej pieści i przegryzł wargę tak, że sączyła się z niej krew. Zaczął wstawać. - nie zostawiaj mnie teraz, proszę - dodałam szeptem, a on kucnął przede mną.
- Pokażesz mi swoje ręce ? - zapytał, ale po chwili dodał - nie będę ich dotykać - niepewnie podwinęła rękawy i wyciągnęłam ręce w jego stronę. Przyglądał się im cały czas. Moje ręce były blade przez co wszystko bardzo dobrze było widać. Każdy siniak, każde zaczerwienienie, każdą ranę. Wszystkie z nich lustrował pokoleń wzrokiem. Po chwili spojrzał na mnie.
- Jeśli chcesz pomogę ci - powiedział, a ja momentalnie przestałam płakać. Jego słowa prawicy mnie w osłupienie. Nie wierzyłam, że chce mi pomoc.
- Nie wiem - wydukałam i schowałam twarz w dłoniach.
- Nie zrobię nic czego byś nie chciała - powiedział i wstał, gestem ręki pokazał żebym też wstała. Podniosłam się na równe nogi. Wziął z moich rąk swoją marynarkę i założył mi ją na ramiona - ładne dziewczynki nie płaczą - powiedział przez co się zarumieniłam. Zeszliśmy po schodach w dół kiedy kiedy Joker przystaną odwrócił się do mnie i zapytał - mam jutro przyjść ? - w tym samym czasie usłyszeliśmy strzały
- Odsuń się od niej Joker - powiedział Batman. Dlaczego jest kiedy on jest ze mną, a kiedy dzieje się krzywda go nie ma ?
- Oo batsy dawno się nie widzieliśmy! - powiedział Joker swoim mimicznym uśmiechem i zaśmiał się psychopatyczne. Batman oddał kolejne strzały w jego stronę. Przestraszyłam się i skuliłam się chowający twarz w dłoniach - wiesz co zrobiłeś batsy! Boi się przez ciebie ! - powiedział Joker w jego stronę i zaśmiał się jeszcze głośniej. Jego śmiech przyprawił mnie o ciarki. Uniosłem lekko głowę ku gorze. Marynarka lekko zsunęła mi się z ramion. W tym samym czasie Joker przybliżył się do mnie poprawiając ją, a batman dalej strzelał. Joker zaczął schodzić na dół wyjmując swój pistolet i zaczęła się strzelanina. W pewnym momencie Joker krzyknął - to jak skarbie ? - dopiero w tej chwili przypomniałam sobie o jego wcześniejszym pytaniu. Sama nie wiem. Ulżyło mi jednak kiedy wydusiłam w końcu z siebie to co zabijało mnie od środka. Ale czy jest jeszcze dla mnie pomoc ?
- Tak ! - wykrzyczałam, a chwile później Jokera już nie było. Podszedł do mnie Batman.
- Wszystko w porządku ? - zapytał podając mi rękę żebym wstała. Nie przyjmując jego dłoni, sama wstałam
- W jak najlepszym - powiedziałam ironicznie poprawiając sobie marynarkę. Wydawała się jakoś dziwnie cięższa niż przed tem.
- musisz mi oddać tą marynarkę - powiedział i wyciągnął ręce w moją stronę.
- Nie mam zamiaru oddawać ci niczego, a teraz dowidzenia - powiedziałam i odeszłam, a ten chwycił mnie za bolący nadgarstek - nie dotykaj mnie ! - krzyknęłam i się popłakałam. Weszłam szybko po schodach, a następnie do swojego pokoju. Zamknęłam okno i położyłam się na łóżko. Uderzyłam łokciem o coś twardego. Zaczęłam powoli przeszukiwać marynarkę, a to co w niej znalazłam zmroziło mi krew w żyłach. Był to fioletowy pistolet. Wszesniej go nie było, pewnie Joker musiał go podrzucić kiedy zakładał mi ją na ramiona. Wzięłam materiał w ręce. Był bardzo delikatny. Pachniał jego perfumami. Po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Odłożyłam materiał do szafy i położyłam się na łóżku. Spojrzałam jeszcze tylko na godzinę. Było już wpół do drugiej. Powoli zaczęłam odczuwać zmęczenie. Opadłam bezwaldanie na łóżko. Zabić się to za mało. Najwyraźniej nie wszyscy mogą być szczęśliwi...

Jesteś moja | JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz