Rozdział 9

1.9K 68 12
                                    

Obudziłam się dzisiaj z okropnym bólem głowy. Oczy same mi się zamykały, ale pomimo tego musiałam się ogarnąć i jak najszybciej wyjść z domu. Leniwie zsunęłam z siebie kołdrę i wstałam na równe nogi. Lekko kulejąc na jedną nogę podeszłam do szafy i wyjęłam byle jakie ubrania. Upewniając się, że mój pokój jest zamknięty, a ojciec jeszcze śpi poszłam do łazienki i zdjęłam z siebie piżamę. Spojrzałam kontem oka na bandaż owinięty wokół mojego biodra. Był trochę przesiąknięty czerwoną cieczą. Pozbyłam się wszystkich bandaży i nie zważając na ból weszłam pod prysznic i odkręciłam lodowatą wodę. Woda ciurkiem spływała po mojej twarzy. Krew sączyła się z moich ran barwiąc wodę na czerwonawy kolor. Po kilku długich minutach opuściłam łazienkę zakładając uszykowane wcześniej rzeczy. Nie czułam się dzisiaj najlepiej. Moje samopoczucie pogarszało się z każdą minutą. Stanęłam przed lustrem. Widziałam w nim bladą bez wyrazu dziewczynę. Kręciło mi się w głowie. Chwilami widziałam mroczki przez co nie mogłam złapać równowagi. Chwiejnym krokiem podeszłam do okna i ostrożnie przez nie wyszłam. Mocniej zacisnęłam poręcz od schodów i ostrożnie stawiałam kroki. Zeszłam po drabinie i wylądowałam równo na ziemi. Wolnym krokiem podążyłam w stronę parku. Być może spacer dobrze mi zrobi.

Od 15 minut krążyłam po parku. Podeszłam do fontanny która, tryskała lodowatymi kroplami wody. Usiadłam na ławce i wpatrywałam się w obraz przed sobą. Było tak spokojnie i cicho. Ludzi prawie że, nie było. Aż dziwne, park o tej godzinie tętni życiem, ale dzisiaj było inaczej, żadnej żywej duszy, jakby miało stać się coś strasznego. Z zamyśleń wyrwała mnie osoba która, pociągnęła za kaptur od mojej bluzy zwracając tym moją uwagę na siebie. Podniosłam się na równe nogi i odwróciłam się do napastnika. Okazała się nią być dziewczyna z klubu Jokera. Liv. Dziewczyna lustrowana mnie gniewnym wzrokiem od góry do dołu.
- O proszę, a kogo my tu mamy - odezwała się nagle i zrobiła krok w moją stronę - głupia, naiwna Suzi
- O co tobie chodzi ? - zapytałam przełykając gule w gardle i cofając się od niej o krok. Przez ciało przeszedł mnie okropny dreszcz.
- Wiesz, Joker jest bardzo agresywny jak za dużo wypije - wydukała - zrobi ci krzywdę, skrzywdzi cię tak mocno, że na zawsze to zapamiętasz, takie towarzystwo nie jest dla ciebie, nie pasujesz do nas złotko - zaśmiała się lekko - lepiej by było dla ciebie gdybyś, więcej się z nim nie spotkała... chyba, że tatuś ma się o wszystkim dowiedzieć - moje ciało sparaliżował strach. Oddech stawał się cięższy, a przed oczami widziałam cienie. Kiwałam głową na boki myśląc, że to coś da - chyba, że... tatuś już o wszystkim wie - powiedziała głosem przesiąkniętym jadem - na twoim miejscu czym prędzej biegła bym teraz do domu i zaczęła się tłumaczyć - popchnęła mnie na koniec przez co upadłam. Rozcięłam sobie lekko skórę na nadgarstku. Strach przed tym co będzie odebrał mi przez chwile władzę na ciałem. Otrząsnęłam się jak najszybciej i wstałam na równe nogi. Biegłam jak najszybciej, do utraty tchu.

Zatrzymałam się przed blokiem. Pot spływał kropelkami po moim czole. Uspokajając oddech próbowałam ruszyć się z miejsca. Bałam się... tak bardzo się bałam, że to co mówiła Liv okaże się prawdą, że on wie o wszystkim. Nawet nie wiem kiedy, ale poczułam jak słone łzy spływają po moich policzkach. Otarłam je rękawem od bluzy i ze strachem ruszyłam po schodach do góry. Czułam jak nogi uginały się pode mną. Były całe jak z waty. Momentalnie zrobiło mi się słabo. Nigdy nie czułam się tak źle jak teraz. Stanęłam nie pewnie przed drzwiami. Moje serce momentalnie zaczęło szybciej bić. Delikatnie położyłam rękę na klamce i ostrożnie ją nacisnęłam. Weszłam do środka. Czułam woń alkoholu i papierosów. Weszłam do salonu i rozejrzałam się dookoła. Nigdzie go nie było. W pewnym momencie poczułam przeszywający ból w klatce piersiowej i zostałam popchnięta na kanapę.
- ty dziwko pierdolona ! - rzucał we mnie wszystkimi wyzwiskami bijąc mnie pięściami po twarzy. Szarpał mnie za ubrania i ciągnął za włosy tak mocno że, byłam pewna że, nie które z nich wyrwał - ostrzegałem cię ! Jesteś tylko moja ! Na mój użytek ! Tylko ja mogę cię pieprzyć ! - ze stołu chwycił szklaną butelkę po piwie i rozbił mi ją na głowie ogłuszającym mnie tym przez chwile. Strasznie kręciło mi się w głowie. Obraz przede mną stawał się coraz bardziej nie wyraźny. Wszystko zlewało się w jedno. W ułamku sekundy mój wzrok wrócił do normy i odzyskałam panowanie nad ciałem. Czułam jak ten potwór podnosi mnie za włosy ku górze ciągając ze mnie bluzę i odpinając zamek od spodni - teraz już nie uciekniesz ! Tak cię przelecę że, nie będziesz już w stanie chodzić ! - krzyczał w prost do mojego ucha. Jakaś cząstka mnie mówiła mi, że nie mogę pozwolić mu się znowu skrzywdzić. Że muszę uciec. Pierwszy raz w życiu zebrałam się na odwagę. Próbowałam go z siebie zepchnąć co nie było łatwe. Kopnęłam go z całej siły jaką tylko miałam w kroczę. Wykorzystując fakt, że upadł na podłogę próbowałam uciec ale, chwycił mnie za nogę przez co również upadłam na ziemie. Nie mogłam poddać się tak łatwo. Chwyciłam pustą butelkę po wódce, która leżała na stole i najmocniej jak tylko potrafiłam uderzyłam go nią w głowę. Bezwładnie upadł na podłogę. Podniosłam się i wybiegłam z domu. Ludzie patrzyli na mnie jak na wariatkę. Cała brudna od krwi i zapłakana biegłam ulicami Gotham. Powoli traciłam dech w piersiach. Zatrzymałam się i łapczywie nabierałam powietrza do płuc. Uniosłam głowę i rozejrzałam się dookoła. Nie wiem nawet gdzie jestem. Nigdy nie byłam w tej części Gotham. Usiadłam na ziemi i próbowałam uspokoić nerwy.

Jesteś moja | JokerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz