Obudziłem się bardzo późno, ale czego oczekiwałem? Miałem wczoraj ciężki dzień. Jednakże noc zakończyła się bardzo dobrze. Louis i ja spędziliśmy całą noc na rozmowie o każdym prostym temacie. Dowiedziałem się o nim dużo więcej i miałem nadzieję, że on nauczył się wystarczająco o mnie. Może pominąłem opowiadanie mu o moich osobistych i rodzinnych problemach. Cóż, odkąd znałem go tylko jakiś dzień, nie uważałem, że to było konieczne. Poza tym nawet nie pytał nic o to. Jednakże dowiedziałem się o nim więcej, niż oczekiwałem, lecz po tym znowu pił. Dowiedziałem się o jego wielu siostrach, rozwiedzonych rodzicach i o tym jak wiele znaczyła dla niego szkoła średnia. Wyglądało na to, że był w niej bardzo popularny, nie tak jak ja. Chodzi o to, że czułem się swobodnie rozmawiając z nim, z nadzieją że on także.
"Herbaty?"
Usłyszałem najłagodniejszy głos dochodzący z kuchni. Przetarłem oczy i obróciłem się na fotelu. Naprawdę na nim zasnąłem? Zaśmiałem się cicho na tą myśl.
"Więc jak?" Zapytał Louis. Pewnie pomyślał, że odpowiedziałem.
"Uch, ta, herbata by się przydała. Dziękuję."
Powiedziałem zachrypłym głosem. Przeczyściłem gardło, ale nie zdawało się robić różnicy. Zszedłem z fotela i poczułem niekomfortowy ból całego ciała. Prawdopodobnie to był bardzo zły pomysł zasypiać w takim niecodziennym miejscu. Szczególnie zważając na to, że Louis spał na kanapie. Mogłem po prostu spać w łóżku. Przeciągnąłem się i jęknąłem z bólu. Louis szybko zareagował i odłożył czajnik na stole. Podszedł do mnie i dopiero wtedy zauważyłem, że nie ma na sobie niczego poza dresami, więc cała jego opalona, górna część ciała była widoczna. Musiał być bardzo wysportowany, mając takie ciało.
"Wszystko w porządku?"
Zapytał, szybko odciągając mnie od moich myśli. Oderwałem uwagę od jego ciała i popatrzyłem do góry na jego oczy. Cholera, są piękne. Nigdy w życiu nie byłem tak oczarowany niebieskimi oczami.
"Ta ja tylko... Zgaduję, że nie spałem w dobrej pozycji..." Praktycznie wyjąkałem.
"Przykro mi stary. Chciałem cie obudzić i powiedzieć, żebyś spał w łóżku, ale wyglądałeś na wykończonego."
Wytłumaczył zaczynając mi pocierać ramiona, a moje ciało przeszedł dreszcz na jego dotyk. Jego ręce były takie łagodne i ciepłe. Stałem zahipnotyzowany i nagle straciłem całą uwagę na to co mówi. Skupiałem się tylko na tym jak dobrze masował i chciałem, żeby nigdy nie przestawał. Odchyliłem nieco głowę do tyłu i zamknąłem oczy. Wypuściłem oddech, co miałem nadzieję, że odbierze jako zrelaksowanie, a nie coś innego. Jego dłonie pogładziły ostatni raz moje ramiona i ześlizgnęły się w dół pleców. Całe moje ciało przeszło mrowienie na jego poczynania. Cholera, co się stało. Otworzyłem oczy i spojrzałem na siebie w dół. Wybrzuszenie w moich spodniach rosło. O Boże, naprawdę dostałe erekcji przez pieprzony masaż? Szybko się odsunąłem od jego łagodnego dotyku, robiąc krok do przodu i próbowałem zakryć wypukłość przy pomocy telefonu.
"Coś nie tak?" Louis zapytał zaniepokojony, patrząc na szczęście na moją zarumienioną twarz.
"N-nic, tylko muszę.. siku."
Skłamałem i ruszyłem do łazienki. Szybko zablokowałem drzwi i położyłem dłonie po obu stronach umywalki. Wziąłem głęboki oddech, próbując się uspokoić. To mogło się skończyć naprawdę niezręcznie. Jeśli by zauważył, że się podnieciłem, pewnie by spanikował i prawdopodobnie wyrzucił z mieszkania. Cholera, nie mogłem wtedy wyjść. Musiałem OBECNIE pozbyć się wzwodu. Okej myśl o czymś co cię nie podnieca... Myśl, myśl, myśl... Babcia. Babcia w tym brzydkim, żółtym stroju kąpielowym. Popatrzyłem jeszcze raz w dół mając nadzieję, zniknęło. Odetchnąłem z ulgą. Zadziałało.
"Więc. Przepraszam za to, natura wzywała!" Skłamałem tak szybko, jak tylko wyszedłem z łazienki. Louis uśmiechnął się połowicznie.
"Nie ma problemu, brachu. Tutaj jest twoja herbata."
Powiedział i podał mi kubek. Zająłem miejsce przy stole koło niego. Wiedziałem, że byliśmy kolegami, ale czy naprawdę musiał nazwać mnie ,,brachem"? To znaczy, to nie tak, że myślałem, że mam u niego szansę, ale nie musiał tego tak określać. Chwila, o czym ja w ogóle myślałem? Otrząśnij się głupku. Wziąłem łyka i starałem się unikać gapienia na niego za bardzo.
"Więc mój przyjaciel urządza dziś wieczorem tą imprezę..." Louis zaczął po chwili ciszy.
"Ta?''
"I nie wiem czy jest mi wygodnie, zostawiać cię tu samego."
"Louis, nie zamierzam cię okraść."
"Nie, wiem. To nie jest to, o co się martwię..." Powiedział i spojrzał w dół na mój poraniony nadgarstek. Szybko go schowałem pod stołem. Pewnie miał rację. Zgaduję, że ciągle potrzebuję jakiegoś rodzaju nadzoru...
"Więc jaki masz plan?" Westchnąłem.
"Cóż, wiem, że prawdopodobnie nie chcesz się spotykać z gromadka ludzi, kiedy jesteś przygnębiony i w ogóle, ale... Może mógłbyś pójść na imprezę?" Zaproponował.
"Och, nie wiem..." Wybełkotałem i poszedłem w kierunku salonu, ciągle trzymając kubek. Louis podążył za moimi krokami.
"Dajesz. Wyjście będzie dla ciebie zdrowe. Nawiązanie kilku nowych znajomości. Może nawet zaliczysz! Znam kilka ślicznych dziewczyn, które byś pokochał!"
Myślałem, że wybuchnę ze śmiechu. Byłem tak gejem, jak tylko mogłem. Szczerze nawet nie mogłem wyobrazić sobie siebie z dziewczyną. Nawet w przeszłości nie próbowałem randkować z dziewczynami. Znałem moją orientację od bardzo młodego wieku i nigdy nie byłem tym zawstydzony. Przynajmniej do... Wtedy. Nawet nie wiedziałem dlaczego... Może pobawienie się trochę nie byłoby złe. To znaczy, nie chciałem żeby sprawy pomiędzy mną, a Louisem stały się dziwne. Może nawet był homofobem, skąd mogłem wiedzieć?
"Blondynki?" Powiedziałem w końcu, jakby to miało robić jakąś różnicę. Bez nich i tak będzie tak samo beznadziejnie.
"Tak, oczywiście! Znam blondynki, brunetki, rudowłose, cokolwiek byś zechciał! Okej stary?"
"Brzmi świetnie. Co z tobą?"
"Nah, jestem tam tylko dla alkoholu, pokera i towarzystwa. Jesteśmy młodzi. Lepiej się tym cieszmy."
Louis powiedział i klepnął mnie w plecy, zanim przekroczył swoją sypialnię. Stałem w salonie z kubkiem w ręce. Dlaczego to zrobiłem? Nie chciałem się zachowywać jak hetero. Nie chciałem się zachowywać jak ktoś, kim nie byłem. Dobrze, przynajmniej będę mógł udawać, że żadna z dziewczyn nie jest dla mnie atrakcyjna. Wtedy bym mógł pominąć cały ten nonsens i pić i grać w pokera z Louisem i resztą ludzi. Może będzie naprawdę fajnie? Może?
CZYTASZ
Survive [Larry Stylinson] - Tłumaczenie Polskie
Fanfiction"Louis. Jesteś moim aniołem stróżem. Uratowałeś mi życie." Powiedziałem niepewnie. Mój głos był niestabilny i nie mogłem go już nawet rozpoznać. Ścisnąłem jego miękką, ciepłą dłoń. Jego oczy prześledziły każdy cal mojej twarzy, zanim przesunął moje...