Po spędzeniu praktycznie całego dnia przed telewizorem, Louis domagał się pomocy do przyszykowania się mi na imprezę. Wyszedł na dach i znalazł moja torbę, którą zostawiliśmy, gdy mnie uratował. Byłem zdziwiony tym, że nikt jej nie ukradł, co było dla mnie cudem. Lecz Louis powiedział, że nikt tam nigdy nie wychodzi poza nim, więc ta. Jednakże po tym, jak przeszukał cała moją torbę, wyrzucił wszystko co było nieużyteczne na podłogę. Na prawdę był bałaganiarzem, ale nie obchodziło mnie to za bardzo. Byłem przyzwyczajony tym, że Joe robił ogromne śmieciowisko w naszym domu. Louis nie wydawał się zbytnio pod wrażeniem moich ubrań. Zrobił odrażoną minę, widząc moje ciuchy. Szczególnie na mój strój formalny.
"Okej co z tymi spodniami wraz z tym?"
Zaproponował i położył moje czarne, obcisłe spodnie i białą, praktycznie prześwitującą koszulkę. Nie było to czymś, co bym ubrał, ale się zgodziłem. Nigdy nie lubiłem imprez i nigdy nie polubię. Jedyne przyjęcia na jakie byłem zapraszany podczas moich nastoletnich lat, to takie na których dziewczyny się ze mnie śmiały, a chłopcy mnie nękali. Więc nie miałem zbyt dobrych przeżyć z imprezami i znajomymi...
"Hej, dlaczego taka ponura twarz? Nie martw się. Będzie tam dużo alkoholu, jeśli się będziesz nudził." Louis mnie zachęcał i klepnął po plecach ze słodkim uśmiechem.
"Dobrze..." Wybełkotałem i spotkałem jego wzrok. Nie mogłem nic poradzić, gdy również się z nim uśmiechnąłem. Spojrzał w dół na zegarek na nadgarstku i rozszerzył oczy.
"Cholera muszę się szykować! Ubierz się i znajdź jakieś ładne buty do tego. Będę w moim pokoju!"
Powiedział i wybiegł z salonu. Westchnąłem i zacząłem robić to co mi powiedział.
*
Nie tak długo później, stałem przed frontowymi drzwiami, patrząc w powieszone na ścianie lustro. Nie byłem już taki blady i zaczerwienienie moich oczy prawie zniknęło. Zerknąłem w dół na moje brązowe botki. Zawsze je lubiłem. Dostałem je od mojej mamy w zeszłe urodziny i nigdy nie miałem odwagi ich publicznie założyć... Boże, tęskniłem za mamą. Zwariowałaby, gdyby sie dowiedziała, że mieszkam z nieznajomym.
"Gotowy?"
Usłyszałem głos kilka kroków za sobą. Podniosłem spojrzenie i zobaczyłem Louisa w lustrze. Odwróciłem się i ujrzałem go dokładniej. Zaparło mi wdech. Stał tam ze starannie postawionymi włosami, niebieskimi spodniami, białą koszulką i czarną marynarką. Prezentował się dobrze, wyglądając tak bogato i z wysoką klasą.
"O mój Boże..." Powiedziałem pod nosem.
"Co?"
"Nic! Nic nie powiedziałem."
"Cóż, jesteś gotowy?" Powtórzył, co potwierdziłem.
"Tak... Jestem."

CZYTASZ
Survive [Larry Stylinson] - Tłumaczenie Polskie
Fanfic"Louis. Jesteś moim aniołem stróżem. Uratowałeś mi życie." Powiedziałem niepewnie. Mój głos był niestabilny i nie mogłem go już nawet rozpoznać. Ścisnąłem jego miękką, ciepłą dłoń. Jego oczy prześledziły każdy cal mojej twarzy, zanim przesunął moje...