Argumenta non numeranda, sed ponderanta sunt.

214 15 15
                                    

Dowodów się nie liczy, ale waży.


Zanim weszła do powozu, zdążyła jeszcze na chwilę wpaść do swojego domu w Wyzimie, zmywając z twarzy słony smak łez, delikatnie pudrując cienie pod podpuchniętymi oczami. Zabrała z szafy skórzaną torbę, pakując kilka potrzebnych jej rzeczy podczas czekającej jej dalekiej podróży.

Czekała na swojego towarzysza, nie kryjąc tego jak bardzo był jej niepotrzebny. Przecież wiedziała stosowane w tym przypadku procedury. W dodatku spóźnił się na co kobieta nie kryła swojego oburzenia. Dobrze, że chociaż podróż odbyła się bez większych komplikacji.

Była zmęczona i rozgoryczonam a na dodatek miała ochotę zatrzasnąć się w swoim mieszkaniu w Wyzimie, które niedawno udało jej się doprowadzić do względnego porządku po zamieszkach. Większość z domów stanowiło idealny cel dla szabrowników, Eleonora jednak naprawdę nie chciała tracić swojej oazy względnego spokoju, teraz nie wychodzić stamtąd przez kolejny miesiąc. Nie chciała spędzać czasu w rodzinnym zamku, gdzie nie miałaby spokoju. Przynajmniej nie kiedy nie musiała tam zostawać, a tutaj na miejscu pracy dzięki nadopiekuńczości ojca szybko znalazła miejsce, gdzie nie czuje aż takiej presji. Mimo iż matka nie omieszkała przysłać jej opiekunki Izoldy, którą pamiętała jeszcze za brzdąca, a która szybko pokazała, że panowie zapobiegający o jej względy, będą mieli nie lada trudność w dotarciu do jej łoża. Po jakimś czasie przestała jej wadzić mimo iż swoją rodzicielską wręcz matczyną dbałością, często ją upominała o najróżniejsze drobnostki i pieczołowicie strzegła jej cnoty. Były jednak takie momenty, gdzie to Izolda zaczęła gdzieś znikać. Były to momenty tak rzadkie, że prawie niezauważalne. 

Tak więc ciężko było przyznać, że Eleonora samodzielnie radziła sobie w dorosłym życiu, mając problemy prawie wszędzie. Na polu prywatnym czy zawodowym. Nie mniej poważnie podchodziła do swoich obowiązków. Przynajmniej próbowała i tak miało być również w tym przypadku. Dlatego miała zamiar wykonać powierzone jej zadanie i jak najszybciej znaleźć się z powrotem w Wyzimie.

 Na chwilę próbowała zamknąć oczy, dając się przyjemnemu ponieść bujaniu powozu, po raz kolejny rozmyślając, nad swoim tym wszystkim co się działo w tak krótkim czasie.  Chwilę tę przerwał jej towarzysz, który o raz kolejny oddał się słowotokowi, nie zwracając uwagi na towarzyszkę, mącąc tym samym cenny spokój, którego przecież w ostatnim czasie niemal nie odczuwała. Przez większość drogi starała się ignorować swojego towarzysza, i to z miernym skutkiem.

Dotarli na miejsce w niespełna trzy i pół dnia potem i gdyby nie fakt, że Eleonora pognała woźnicę i towarzyszącym im strażnikom byłaby to o wiele dłuższa podróż.

Miasto rzeczywiście odzwierciedlało swój obraz po toczącej się tu bitwie. Palące się domy czy przyozdobione wnętrznościami i krwią mury.  Krwawy obraz po oblężeniu sprawiał, że żołądek podchodził jej do gardła. Jak również fakt, że musiała zostać tutaj dłużej, wprawiał ją w jawne zakłopotanie nawet wiedząc, że przydzielono im ze stolicy ochronę. Żołnierze na pewno mieli sporo roboty a jej nie widziało się odciągać ich od obowiązków. Nie powinna bać się, gdyby ktoś jednak postanowił utrudnić jej powierzone zadanie. Miała jednak nadzieję, że uwinie się z tym względnie szybko i powróci nadpisując kolejne akta spraw, które jej przydzielą.

Northberland już od początku nie kwabił się zbytnio do zajęcia się powierzonym zadaniem. Nie dość, że podczas podróży stale ją irytował to na dodatek zamiast zająć się przesłuchaniem oskarżonego, oraz wstępnej obdukcji zwłok ten szlajał się obok baronów. Jednak aby wszystko poszło im względnie szybko podzielili zadania między sobą. Niestety wzięcie udziału w przesłuchaniu podejrzanego przypadło jemu twierdząc, że ona nie ma w tym doświadczenia. Jej została pogawędka z koronerem w towarzystwie ludzkich zwłok. Rzekła by, że jest to gorsze niż przesłuchiwanie niebezpiecznych mężczyzn i wygarnęła mu co naprawdę o nim myśli, jednak nie chciała się kłócić z uwagi na tak nieistotną błahostkę.

Sprawa wagi państwowej || WIEDŹMINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz