Maximo cum studio.

202 16 24
                                    

 Z najwyższą starannością.


Opuszczając kostnicę Windsor zapewnił ją, że uzupełnioną opinię z oględzin pozostałych ofiar zostaną do niej niezwłocznie dostarczone. Z uwagi na sytuację musiała liczyć się z tym, że zlecając ekspertyzę substancji chemicznych, znalezionych na zwłokach, cały proces się po prostu przedłuży. Wszystko może mieć przecież znaczący wpływ na śledztwo, a Eleonora nie uznawała takich niedopatrzeń.

Kierując się informacją o tym, że ciało króla znajduje się w świątyni postanowiła się tam niezwłocznie udać. Co się odwlecze to nie uciecze, więc Eleonora i tak musi jeszcze porozmawiać z kilkoma świadkami, czy poczekać na Northerlanda, a czuła by się z źle wiedząc, że nie złożyła królowi ostatniego hołdu.

Droga do świątyni była jednak dość kręta zważywszy na fakt, że most został po części zniszczony. Wchodząc do środka poinformowała, towarzyszących jej strażników, aby zostali chwilę na zewnątrz, dając jej czas na modlitwę.

W środku sali nie było wówczas nikogo, a jedynie świst wiatru przerywał trwającą wokół niej ciszę. I pomyśleć, że jeszcze niedawno miasto aż huczało od szczęku metalowych mieczy. W końcach pomieszczenia stało parę drewnianych ław, zapewne dla przesiadujących tu mieszczan, modlących się do lokalnego bóstwa. Na środku sali, wśród najróżniejszych odmian kwiatów, pod niewielkim pomnikiem Kreve stał odsłonięty sarkofag króla.

Pamiętała jak jej mówił, że nie wierzy w zabobony i liczne wierzenia pospólstwa. Mimo wszystko tolerował te zwyczaje, które dla niego wydawały się zbędne. Nie zamierzał jednak zmieniać lokalnych tradycji, które były mimo wszystko również jednym z fundamentów królestwa. 

Ludzie zawsze musieli mieć kogoś ponad sobą wierząc, że w najgorszej chwili przyjdzie im z pomocą, jeśli tylko szczerze się temu oddadzą. Eleonora próbowała zrozumieć ich nie wiedząc, że świat był na tyle okrutny, że wśród tych kłamstw ludzie znajdywali chociaż mgliste poczucie bezpieczeństwa.

Podeszła do niego jakby bojąc się, że zaraz sama utonie we własnej ułomności. Jednak jedyne co zobaczyła to spokojne oblicze monarchy. Wyglądał jedynie jakby zasnął. Zmęczony walką o utrzymanie kraj w ryzach. Ubrany w wojskowy strój z kolczastym czerepem z koroną, na ramionach, mając tarczę z herbami wszystkich państw, nad którymi piastował zwierzchnictwo, nawet po śmierci prezentował się wytwornie, wzbudzając przy tym zasłużony respekt. W złożonych na piersi dłoniach trzymał swój miecz. Zauważyła również, że rana na szyi została zacerowana i niejako przykryta kołnierzem kaftana.

- Z kimkolwiek teraz biesiadujesz mam nadzieję, że nie ogrywasz go akurat w kościanego pokera. - uśmiechnęła się, przypominając sobie wieczory pełne hazardowych gier, na które z czasem sama zaczęła przychodzić a na które wprowadził ją właśnie Foltest. Nie wychodziło jej to najlepiej, jednak z czasem podłapała smykałkę do kości i sama zaczęła w to grać. Nawet gdy odwiedzała swoją rodzinę w Cleves.

 Poczuła łzy, które w pewnym momencie zaczęły jej rozmazywać obraz. Pozwoliła więc aby kilka z nich spadło lądując na jedwabnym rękawie stroju króla. Nadmiar przetarła koronkowym mankietem koszuli wiedząc, że lada chwila zamoczy tutaj wszystko co możliwe. Tak przecież nie przystało. Z drugiej strony nikt nie widziałby jak wylewa z siebie potok słonych łez, oddając się wszystkim negatywnym emocjom, jakie towarzyszyły jej w ostatnim czasie. Oczyścić się, dając upust własnym słabościom. Wciąż oglądając jego blade oblicze, zapragnęła dotknąć jego zimnego policzka.

Wrota do świątyni otworzyły się, niezmiernie przy tym skrzypiąc a w ich progu stanął młody wiekiem mężczyzna, z chaperonem na głowie, odziany w niebieski strój z orderem temerskiej lilii z zawieszonym nań łańcuchu na piersi. U jego boku kroczył mężczyzna z dość charakterystycznym wąsem, którego prawdę mówiąc nie zdarzyło się jej widzieć na twarzach innych mężczyzn w stolicy. Wyglądał jakby nie pochodził stąd. Ubrany w skórzaną pikowaną zbroję i również błękitnego koloru przeszywanicę. Obaj zdawali się wyglądać naprawdę groźnie.

Sprawa wagi państwowej || WIEDŹMINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz