- No tak. Mistrz Świata, medalista olimpijski... - i multimedalistka wszystkich zawodów najwyższej rangi w kobiecych skokach narciarskich. Nie dało się ukryć, że panienka Raimund na zniknięciu Learoyd zyskała w sporcie najwięcej. Przez lata nie miała równej sobie zawodniczki. - Duma narodowa... A ja pamiętam grupkę wystraszonych i zagubionych gówniarzy, którzy za nic w świecie nie chcieli ze mną współpracować. Wiesz co jest najtrudniejsze w tej robocie, mała? - Zmienił nagle temat. A może cały czas krążyli wokół jednego, tylko różnymi ścieżkami próbowali dotrzeć do sedna? - Przesłuchiwanie nastolatków. Przysięgam, większość z nich ciągle tylko kręci i kombinuje. W dodatku najczęściej robią to zupełnie bez powodu, jedynie z jakiejś chorej przekory. A człowiek ma ochotę po prostu ukręcić im ten głupi łeb, ale jest kompletnie bezsilny. Nie da się im nic udowodnić, bo na każde wyłapane kłamstwo natychmiast powstaje cała garść innych. Równie durnych i podejrzanych, co prawdopodobnych. Jakby to wcale nie były kłamstwa, tylko jakaś ich cholerna, alternatywna rzeczywistość, w którą święcie wierzą. Co najgorsze, nie możesz przycisnąć ich zbyt mocno, bo bezpowrotnie zamkną się w sobie i nie usłyszysz już od nich ani słowa. Tak naprawdę nie sposób zgadnąć, czy siedzi przed tobą socjopata, czy jedynie przerażony dzieciak, bo w tym wieku to praktycznie to samo. - Czuła ogarniający ją wstyd, ale doskonale wiedziała, do czego zmierza jej rozmówca. Tacy właśnie byli, cała czwórka, ale ona... - Byłaś z nich najgorsza, Preiss. Zacietrzewiona, kłamliwa małolata z iście pokerową twarzą. Cholera, ile ja się nawyklinałem w duchu na siebie samego, że muszę cię wypuścić. Nie miałem wątpliwości, że zrobiłaś coś tej dziewczynie, ale w żaden sposób nie potrafiłem ci tego udowodnić.
- Nie tknęłam Missi Learoyd, szefie – powiedziała, patrząc mu prosto w oczy. Miała na sumieniu wiele grzechów, w znacznej większości związanych z tą przeklętą Francuzką, ale nie to. - Żarłyśmy się, nienawidziłyśmy, ale jej nie zabiłam.
- Wiem, Freya. Kiedy spotkaliśmy się w Akademii, po raz pierwszy pomyślałem, że mogłem się co do ciebie mylić. Nie twierdzę, że w policji nie ma świrów i złych ludzi, statystycznie uzbierałoby się ich pewnie więcej niż w innych zawodach, ale rzadko kiedy młodociani przestępcy wybierają sobie taką ścieżkę kariery. Tym bardziej, że już wtedy zdecydowanie wybijałaś się ponad przeciętność, a ja czułem, że będzie z ciebie wybitny śledczy. Obiecałem sobie, mieć cię na oku, odkryć, co takiego w tobie siedzi.
Zawahała się przez chwilę, po czym sięgnęła do niewielkiej kieszonki w mundurze i wyciągnęła z niej stare, mocno poszarzałe już zdjęcie wycięte z gazety. Przedstawiało dziewięcioletniego chłopca, ściskającego w rękach fotografię swojej zaginionej siostry.
- Noszę je zawsze przy sobie, żeby przypominało mi, po co to robię. O co walczę. Pamiętam jego spojrzenie, tę okrutną mieszaninę strachu i nadziei, a później jak ta nadzieja zgasła, pozostawiając tylko rozdzierającą serce pustkę. Nie chcę, żeby jeszcze kiedykolwiek jakieś dziecko tak na mnie patrzyło.
Przez pierwsze miesiące po powrocie do domu, chciała po prostu zapomnieć, a nowe towarzystwo zdecydowanie jej w tym pomagało. Alkohol, imprezy, przypadkowi koledzy, wszystko byleby wrzucić z głowy ten przeklęty obraz. Nauka i wymarzone studia szybko zeszły na drugi plan, co omal nie zakończyło się oblaniem matury. Aż któregoś dnia w jej ręce trafiła ta gazeta. Pisali o śledztwie, które utknęło w martwym punkcie i ostatniej, gorącej prośbie chłopca, żeby zgłosił się ktoś, kto cokolwiek wie o jego siostrze. Nie poszła na policję, ale poszła DO policji. Odcięła się od destrukcyjnych znajomych, zdała śpiewająco egzaminy i ku totalnemu zaskoczeniu rodziny, wybrała Akademię Policyjną. Oddała swoje serce walce z przestępczością i pogoni za ludzkimi potworami, próbując zapomnieć, że dzięki niej jeden z nich wciąż jest na wolności. Potwór, którego ona sama stworzyła.
- I w tym problem, mała. Cholerny problem! Nie chcę burzyć twojego świata, ale obawiam się, że ten dzieciak może wcale nie być taki niewinny. - Zmarszczyła brwi w geście niezrozumienia, a on położył na stole teczkę ze zdjęciami, od których aż zrobiło jej się niedobrze. Znała tę twarz, jeszcze kilka dni wcześniej widziała ją w jakiś sportowych wiadomościach. Tyle że żywą i niezniszczoną przez wodę... - Poznaj naszą tajemniczą Jane Doe wyłowioną dziś rano z Freibergsee. Po twojej minie wnioskuję, że nie rozstałaś się na tyle z tematyką skoków narciarskich, żeby nie wiedzieć, kim była.
- Katarina Lange, nadzieja kobiecych skoków. Dwukrotna złota medalistka Mistrzostw Świata Juniorów. – Oczywiście, że orientowała się w tym sporcie na tyle, żeby kojarzyć panienkę Lange. Po zakończeniu kariery przez Elisabeth Raimund wszyscy mówili tylko o jej następczyni. Nie rozumiała tylko, co to ma wspólnego z Learoyd i jej młodszym bratem. - Co ma do tego ten chłopiec?
- Tak się właśnie niefortunnie składa, Preiss, że ten chłopiec i Katarina Lange byli parą. - Aż rozdziawiła buzię z zaskoczenia. - Nie wierzę w takie zbiegi okoliczności. Dziewięć lat wcześniej nad tym jeziorem znika jego siostra, a teraz znajdujemy tam zwłoki jego dziewczyny. Albo ma chłopak potwornego i niebywałego pecha, albo, co znacznie bardziej prawdopodobne...
- ... ma z tym coś wspólnego! - zakończyła za niego, nie umiejąc się jeszcze zdecydować, czy bardziej jest wściekła czy zdruzgotana tą informacją.
- Dlatego chcę, żebyś odnowiła swoje dawne znajomości, wtopiła się w świat skoków narciarskich i miała oko na tego gówniarza. A przy okazji na najlepszą przyjaciółkę Katariny, Selinę Freitag. To będzie naprawdę ciężka sprawa, mała, a ja nie zamierzam po raz kolejny wpisać przy nazwisku skoczkini narciarskiej: śledztwo umorzone, sprawca nieznany. Niemiecki Związek obiecał nam pomoc i całkowity dostęp do zawodników, ale chcę, żebyś zajęła się tym po części nieformalnie. Dasz radę?
A miała inne wyjście?
Tylko najpierw musiała wywalić zdjęcie tego zakłamanego gówniarza do kosza!
CZYTASZ
Our last winter
Fanfiction'...the only way to keep your secrets safe is to have none at all...' Garstka tajemnic ze szczyptą romansu, a przede wszystkim duża dawka kochanych Niemaszków. Przy okazji kilka trupów i bardzo niecodzienne dochodzenie.