2.2

13 1 0
                                    

   - No proszę, proszę, Freya Preiss we własnej osobie – rzucił, chowając telefon do kieszeni i mierząc ją zaciekawionym spojrzeniem od lekko ubłoconych butów aż po samiuteńki czubek rozczochranej łepetyny. Na koniec przekrzywił lekko głowę i uśmiechnął złośliwie. - Nagle postanowiłaś przypomnieć sobie o dawnych znajomych, których przez dziewięć lat miałaś głęboko w dupie? - Nie zamierzał niczego jej ułatwiać, ani udawać, że wszystko jest w porządku. Nie było i obydwoje doskonale zdawali sobie z tego sprawę. Olała ich, odcięła się. Przekreśliła przyjaźń, nie racząc nawet powiedzieć dlaczego. Tylko że co miała mu powiedzieć? Że widzi w nim powód, przez który Betsy skrzywdziła niewinną dziewczynę? Że przez niego doprowadziła do tragedii? Że czuje się tak potwornie winna, że nie potrafi sobie wybaczyć? - To jak mam się do ciebie zwracać? Pani aspirant? Pani detektyw? Bo chyba nie planujesz udawać, że przyjechałaś tu dla nas? Że ten trup z Freibergsee nie ma z tym nic wspólnego.
   - Freya... Po prostu Freya. - Nawet nie zauważyła, że zdegradował jej stopień. Spojrzała mu prosto w oczy. Chyba błagalnie. - Proszę, Markus... Potrzebuję przyjaciela. Wrogów będę mieć wystarczająco dużo.   Widziała, jak ta chłodna i kpiąca fasada pęka. W przeciwieństwie do ich trójki, Eisenbichler nigdy nie miał pokerowej twarzy. Większość uczuć i emocji bez większego problemu można było wyczytać z jego mimiki. Czasem zastanawiała się, jak przetrwał tamtą wiosnę. Niekończące się przesłuchiwania policji i szereg kłamstw, które wymyślili, aby nie dać się wciągnąć w zaginięcie Learoyd. A może właśnie nie przetrwał? Może w tym tkwił sekret ich wolności?   - Byłem twoim przyjacielem, Freya, zawsze. To ty postanowiłaś z tego zrezygnować – odparł dość oschle i zaczął iść powoli w stronę skoczni. Przez moment myślała, że to koniec rozmowy, ale przystanął i spojrzał na nią wyczekująco. Zrozumiała, że po prostu musiał się ruszyć, zrobić coś ze sobą. Stanie w miejscu i dudniąca cisza, której spodziewał się po swoich słowach, to było dla niego zbyt wiele. Dogoniła go więc pośpiesznie i ruszyli przed siebie. Cisza nie była już tak straszna, dawała czas na dobranie odpowiednich słów.
   Miał prawo być na nią zły. Czuć się zraniony. Richard w pełni świadomie, wręcz z premedytacją odciął się od niej po wydarzeniach nad Freibergsee, dobitnie pokazując, że nie zależy mu na ratowaniu nie tylko ich związku ale nawet przyjaźni. Ona to samo zrobiła z Elisabeth, bo nie potrafiła przebywać w jej towarzystwie. Jednak odtrącać Markusa nie miała wcale powodu. Zrobiła to ze strachu. Przez cholerną stertę kłamstw i sekretów, która w końcu runęła jej na głowę, kompletnie ją przytłaczając. Bez zbędnych skrupułów ukazując, jak wstrętnym była człowiekiem i ile zła wyrządziła. Dla jakiegoś durnego widzimisię. Dla czystej zabawy!
   - To Katarina, prawda?
   - Zrobiłam coś złego, Markus – wyrzuciła z siebie dokładnie w tym samym momencie, kiedy padło jego pytanie. Kiwnęła więc tylko głową, dając mu odpowiedź, po czym opadła na betonowy schodek i schowała twarz w dłoniach. Poczuła, jak siada obok. - Coś strasznie złego.
   - Jeśli chcesz mi się przyznać do jakiejś zbrodni, to lepiej jeszcze raz to przemyśl. Wtedy naprawdę będziemy musieli pomyśleć o ślubie, żebym nie mógł zeznawać. – Podniosła głowę i spojrzała na niego, marszcząc brwi. Roześmiał się tylko. Była aż tak przewidywalna? - Znam cię, Preiss, i nie zapytam czemu ja a nie Freitag. Nie martw się, nie zamierzam odmówić. Cholera wie, czy byś mnie nie aresztowała za jakieś utrudnianie śledztwa czy coś. Wole nie ryzykować. Poza tym, to pomoc w sprawie o morderstwo, a nie ukrywam, że po skończeniu kariery chciałabym robić w policji coś więcej niż patrolować dworce i wypisywać mandaty. Mam tylko jeden warunek. - W sumie podejrzewała jaki, ale i tak pozwoliła mu dokończyć. - Powiemy Richardowi i Betsy prawdę. Znają cię równie dobrze jak ja i nie uwierzą w żadne bajkowe narodziny uczuć między nami. Poza tym, mam dość kłamstw. To właśnie przez nie straciłem przyjaciół i ukochaną. Drugi raz nie popełnię tego błędu.
   Straciłem ukochaną...
   Przełknęła ślinę i odważnie spojrzała mu w oczy.
   - Myślę że to Betsy – powiedziała zadziwiająco pewnym i zdecydowanym tonem. Tak odnośnie tej ukochanej. - Myślę, że to ona zrobiła coś tamtej nocy Missi Learoyd. - Pierwszy raz w życiu wypowiedziała to na głos. Zszokowała go.
   - Nasza Betsy? Nasza Betsy, która muchy by nie skrzywdziła? Daj spokój, Preiss. To niemożliwe.
   - Nie widziałeś jej wtedy, Markus. Nie widziałeś w jakim była stanie. Nie widziałeś tego obłędu w jej oczach. W swojej pracy aresztowałam już ludzi, który cierpieli tak mocno, że tracili kontakt z rzeczywistością. Nienawidzili tak bardzo, że byli w stanie zabić, aby uśmierzyć ten ból. To moja wina, rozumiesz? To była moja wina! - Pośpiesznie starła kilka słonych kropel z policzka, ale natychmiast pojawiły się tam kolejne. Była potworem, który doprowadził najlepszą przyjaciółkę na skraj szaleństwa. - Ona cię kochała. Kochała cię... na zabój. A ja to wykorzystałam, żeby odegrać się na tej suce. Wmówiłam Elisabeth, że wy... - Głos jej się załamał. Poczuła, jak ją obejmuje i przytula. Jak szepcze coś uspokajającego do ucha. Nic do niej nie docierało. Widziała jedynie spojrzenie Raimund z tamtej nocy. Ten ból i szaleństwo w jej oczach. - Chciałam tylko, żeby nienawidziła ją równie mocno jak ja.
   - Hej, gołąbeczki! - Usłyszeli nagle nad swoimi głowami wesoły, dziewczęcy głos. - Nie chcę wam przeszkadzać, ale zbieramy się do hotelu i wszyscy cię szukają, Eisen. Swoją drogą, mój brat się wścieknie, że nic nie wie o twojej wybrance – Uśmiechnęła się zaczepnie. - Selina jestem, tak w ogóle – dodała, wciągając rękę w stronę Frei, która dość nieporadnie próbowała doprowadzić się do ładu po tym wybuchu płaczu sprzed chwili. - Chyba skądś cię kojarzę.
   - Freya – przedstawiła się, a panience Freitag najwyraźniej wskoczył na miejsce ów brakujący puzzel, bo aż rozdziawiła lekko usta.
   - U la la... czyli mój brat wkurwi się podwójnie. - Na jej twarzy bynajmniej nie widać było zasmucenia czy współczucia, wręcz przeciwnie. Wydawała się dość rozbawiona całą sytuacją. Nastolatki to doprawdy dziwne stworzenia.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 14, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Our last winterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz