17.

171 13 25
                                    


Leżała przytulona do Ruzeka. Jej głowa poruszała się w rytm oddechu mężczyzny. To pierwsza taka sytuacja w jej życiu i nie wiedziała jak się zachować. Czuła ciepło jego skóry i oddech na czubku głowy. Na początku gładził też jej ramię, co doprowadziło ją do obłędu. Co rusz patrzyła na jego rękę, która sunęła w górę i w dół. Czekała tylko na moment kiedy oficer zaśnie, a ona cicho wyniknie się z jego objęć. Jednak przeliczyła się, bo oprócz ręki na swoim ramieniu, miała zakleszczoną drugą na jego mostu. Ruzek splótł swoje palce z jej i nic nie mogła zrobić. Czuła jak w środku cała się trzęsie. To budziło wspomnienia, a tych nie znosiła. Nie mogła spać. Cały czas patrzyła w okno, za którym było ciemno. Czekała na świt jak na zbawienie. Nie chodziło o policjanta, a o nią i to co zostało w Polsce. Mimo, iż powieki robiły jej się ciężkie, starała się jak mogła nie zasnąć.

Otworzyła oczy leżąc na poduszce. Była sama, gdyby nie to, że wciąż była naga pomyślałaby, że ta noc była snem. Usiadła na łóżku przeczesując ręką włosy. To tu się właśnie odwaliło?, zapytała sama siebie. Spojrzała na Chicago za oknem i uśmiechnęła się. Sama nie wiedziała dlaczego? Mimo obaw i tego co działo się z nią w nocy, obudziła się... radosna. Usłyszała brzęk talerzy kładzionych na stole. Wyskoczyła z łóżka, założyła spodenki i koszulkę. W kuchni stał policjant. W spodniach, bez koszulki przygotowywał śniadanie. Na stole leżał chleb i talerze, a w powietrzu roznosił się zapach jajecznicy i bekonu. Przeszła obojętnie obok niego i otworzyła lodówkę.

- Dzień dobry. - powiedział zaskoczony, że już wstała.

- To się jeszcze okaże. - westchnęła. Ruzek pokręcił głową uśmiechając się. Jedna noc nie mogła jej zmienić. 

- Robię śniadanie. - powiadomił ją, a ona z politowaniem spojrzał w na patelnię.

- Widzę. Ale ja nie jej jajecznicy. - wyznała - Mam po niej odruch wymiotny. - Ruzek zbity z tropu nie wiedział co na to odpowiedzieć.

- Jest też bekon. Chyba, że mięsa też nie jesz.

- Bekon jest okay. - oznajmiła wyciągając z lodówki ser. Przyciągnęła do siebie toster i wrzuciłam do niego dwie kromki. Czuła wzrok oficera na sobie. Poniosła swój, aby zgromić go i poprosić, żeby przestał. Jednak gdy tylko uniosła głowę mężczyzna pocałował ją.

- Jak ci się spało? - zapytał oszołomioną dziewczynę.

- Normalnie. - odparła - Nie wiem o co całe halo z tym wspólnym spaniem.

- Kim jest...Janek... - Starał się wymówić to imię tak jak ona. Zrobiło mu się trochę przykro gdy w internecie sprawdził, że to imię męskie. 

- Co? Skąd...

- Mówisz przez sen. - wyjaśnił. Agnes odwróciła wzrok na toster, ale nie patrzyła na niego.

- Cholera. - powiedział po polsku.

- Agnes? - zaniepokojony dotknął jej ramienia, a ta spojrzała na oficera bez wyrazu.

- To nikt. Były mojej matki. - oznajmiła - Wychowywał mnie z nią... starał zmienić mnie w normalna dziewczynę. Tyle, że wybrał zła metodę. - wyjaśniła, wyjmując prawie spalone tosty.

- Złą? To znaczy? - mógł się tylko domyślać czy powie prawdę czy nie. Agnes nie czuła emocji, jednak on czuł, że to nie będzie miła historia.

- Chciał mnie naprawić uczuciami. - zaczęła beznamiętnie opowiadać - Tyle, że miałam piętnaście lat, a on czterdzieści. - wyznała zerkając na oficera. Wyglądał jakby zobaczył Mikołaja z rózgą - Jako socjopatka nie rozróżniałam prawdziwej troski od pedofilii, więc gdy mnie przytulał i głaskał myślałam, że tak właśnie robi ojciec. Dopiero gdy moja ciocia to zobaczyła i wszczęła awanturę, dowiedziałam się co mi robił.

ADES - Chicago P.D. FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz