19.

135 12 21
                                    

Przedyskutowali dobre kilka godzin, spierając się co do dowodów i winy podejrzanych. Część z nich upierało się przy tym, że mąż nie miał możliwości i motywu do zabicia żony. W końcu był bogaty, ona żyła na jego utrzymaniu. Nie miał powodów jej zabijać. Co prawda zdradzał ją na prawo i lewo, ale to nie mogło być motywem. Druga część uważała, że jednak mógł ją zabić właśnie ze względu na te zdrady. Znalazł nową "ukochaną", która zawróciła mu w głowie. A żona to tylko kłoda. W dodatku nie mieli intercyzy i musiałby się dzielić z nią majątkiem. Agnes słuchała ich sporów potwierdzonych dowodami. Sama przejrzała parę stron zeznań mężczyzny i nagle ją olśniło...

- Jest seksoholikiem. - wtrąciła, cały wydział spojrzał na nią wymownie - To kwestia kilku miesięcy, ale jeśli sprawdzicie jego wydatki na pewno natkniecie się na jakąś klinikę.

- Skąd taki wniosek? - Atwater nie był sceptyczny co do jej osądu, bo już sam o tym myślał.

- Większość zdradzających mężczyzn robi to z dwóch powodów. Albo nie kochają obecnych partnerek, albo mają problem z wiernością. On był wierny do ich kolejnej rocznicy. Gosposia zeznała, że natknęła się na nich w kuchni w jednoznacznej sytuacji. To był zapalnik dla jego choroby. Potrzebował więcej i więcej... aż żona powiedziała dość. Więc znów wpadł w wir randek. - wyjaśniła - Mimo to, mówił o żonie w samych dobrych słowach i w dodatku jego żal był prawdziwy. Zmylił mnie lekko tym jak się zachowywał, ale emocje tak właśnie mieszają w ocenie. - wyznała. 

- Więc już nie myślisz, że zabił?

- Myślę, że powinniście sprawdzić, jak długo ma problem z seksem, a później znaleźć jego kochanki. One miały motyw, aby usunąć żonę. - oznajmiła. 

Skrobała właśnie krótką notatkę, która miała być początkiem jej raportu. Nagle do biura wkroczył Voight, nie był zaskoczony jej obecnością, ale był zły. Pewnie dowiedział się, że Agnes zostaje na dłużej. 

- Adam! - zwrócił się do oficera - Bież behawiorystkę i do mnie. - rozkazał. Agnes zaskoczona wstała szybciej niż Ruzek i wyglądało to jakby ona prowadziła go do szefa. - Zamknijcie drzwi. 

- Coś się stało? - Ruzek nie wiedział czego się spodziewać.

- To prawda? - zapytał rzucając plik kartek na biurko. Agnes nawet się nie ruszyła, bo wiedziała co to takiego. Adam za to złapał za nie i zaczął czytać. Nie mógł uwierzyć, że dziewczyna zrobiła to, co powiedziała. 

- Oszalałaś? - warknął na nią - Opisałaś nasz sex?

- Mówiłam ci, że chcę coś na wydział inaczej użyję tego co mam. Nie dziw się teraz! Z drugiej strony i tak wywalili to do kosza, dlatego tu jestem. - odparła niewzruszona

- Więc to prawda? - upewnił się Voight - Oszaleliście? - zapytał ich oboje, ale bardziej kierował te słowa do oficera. - Mało mamy problemów? 

- Sierżancie, życie prywatne nie powinno mieć wpływu na zawodowe. - powiedziała jakby naprawdę to nic nie znaczyło.

- Trzeba było nie włazić do łóżka mojego policjanta. - warknął na nią. 

- Tak w woli ścisłości, on wszedł do mojego. - westchnęła obojętnie, na co takim samym tonem odparł Ruzek...

- Ty wskoczyłaś do mojego pierwsza. - Nie chciał zostać dłużny jej docinkom.

- Starczy tego. - wtrącił się sierżant - Oboje macie zakaz pracy ze sobą. Agnes jeździsz z Burgess i Olinskim. - oznajmił, a ona przyjęła to równie jałowo jak odpowiadała na pytania sierżanta. 

- A ty... - wskazał na oficera gdy Agnes opuściła gabinet - Opanuj się i zastanów, czy jest ci potrzebny kolejny minus w aktach. Myślałem, że masz więcej oleju w głowie. - dodał. 

- Przepraszam, Sierżancie. - naprawdę żałował tego co się stało. Agnes była nienormalna i teraz się o tym przekonał. Nigdy w życiu nie czuł się tak upokorzony. 

Dzień dobiegł końca, a Agnes w końcu mogła napisać kolejne wnioski dotyczące wydziału. Miała okazję zobaczyć jak pracuje detektyw Olinsky i oficer Burgess w terenie. Pojechali razem do męża po nazwiska wszystkich jego kochanek. Upton i Halstead znaleźli klinikę, w której leczył się mężczyzna i która potwierdziła jego nawrót choroby. Mając tropy wrócili na posterunek.

- I jak. Skończyłaś tą swoją obserwację? - zaśmiał się detektyw, który naprawdę nie znosił dziewczyny.

- Tak. Mam już komplet. O ile wasi przełożeni nie zmienia zdania powinni zatwierdzić ten raport. - wyznała

- Dlaczego nie przyjęli poprzedniego? -  Kim lubiła Agnes, mimo jej stylu bycia, bo właśnie za to uważała jej przytyki i inne niestosowne zachowania.

- Bo opisałam was najpierw wzorowo, co nie spodobało się inspektorowi. A później opisałam was jako bandę nieudaczników  i nadmieniłam o tym jak detektyw Ruzek odwiedził mnie z butelką wina.

- Słucham? - Kim nie mogła uwierzyć w to co słyszy.

- Spokojnie, tego też nie uznali za dobry raport... dlatego pisze go trzeci raz. - westchnęła - W zasadzie jeśli nie chcą was chwalić, a sex ze mną jest dla nich zbyt mocny... to o czym powinnam napisać, żeby byli zadowoleni?

- Sex? - pisnęła oficer.

- No, detektyw nie przyszedł popatrzeć na mnie dwa dni temu...

- Spał z Tobą? - Burgess była załamana. Od dawana z Adamem łączy ją tylko przyjaźń i praca, ale poczuła się urażona, że nie przyznał się jej do nocy spędzonej z behawiorystką.

- Niestety.. - odparła co zbulwersowało Kim jeszcze mocniej, a wtedy Agnes zrozumiała, po jej zachowaniu, że coś musiało ją łączyć z Ruzekiem. To swoją drogą też było ciekawe, gdyż kolejna para w wydziale była dla niej kolejną wskazówką. Z wydziałem naprawdę dzieje się coś złego.

- 10.1. 5021 Ida prosi o wsparcie w magazynach na Waterloo 66. - odezwał się kobiecy głos z radia - Kobieta podobna do podejrzanej zniknęła z pola widzenia. Ma przy sobie broń. Zachować szczególną ostrożność. - dodała

- 5021 Eddie w drodze. - odpowiedziała do radia Burgess i ruszyli z piskiem opon - Co robimy z nią. - zapytała z niechęcią. No to na tyle jeśli chodzi o miłą atmosferę.

- Zostaje w samochodzie. - Olinsky jakby wcale się nie przejął. 

- Tak, jasne... bo to wychodzi wam najlepiej... zostawianie ludzi w autach. - bąknęła pod nosem. 


Kolejny skończony.... 

Jeszcze dwa....

I the end....

ADES - Chicago P.D. FFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz