dwa domy
Samochód wjechał przez starą, zardzewiałą bramę, strasząc przy tym chodzące po podwórku kury. Zatrzymał się tuż przed gankiem prowadzącym prosto do dużego i ładnego, aczkolwiek starego domu. Kiedy silnik zgasł, do uszu kierowcy i pasażera dotarło szczekanie psa oraz brzęk łańcucha, jednak skąd to dobiegało, nie wiedzieli. Niełatwo było cokolwiek dostrzec w tym otoczeniu, gdzie znajdowało się naprawdę wiele rzeczy, a do której z nich należało przykuć uwagę, ciężko było stwierdzić.
Mężczyzna prowadzący samochód odwrócił się i posłał synowi szeroki uśmiech.
— Jesteśmy na miejscu.
Chłopak wyjął słuchawki z uszu i zrobił pytającą minę, lecz jego ojciec nie miał zamiaru się powtarzać i zwyczajnie wysiadł z samochodu. Brunet tylko westchnął i przyłożył czoło do szyby. Na ganku pojawił się jakiś człowiek. Oczywiście doskonale wiedział, kim on jest, choć nie widział go od naprawdę dawna. Nawet nie potrafił stwierdzić, czy jego dziadek zmienił się w jakimś stopniu.
Ciemnowłosy chwycił sportową torbę i wysiadł z auta, aby w końcu móc się przywitać. Podszedł niepewnie do dwóch uśmiechniętych od ucha do ucha mężczyzn – ojca i jego syna.
— Dzień dobry — powiedział cicho.
— Witaj, Taehyun! — Dziadek wyciągnął ręce w jego stronę i już po chwili zamknął w szczelnym uścisku, miażdżąc go przy tym. Szybko go jednak puścił i złapał za ramiona, patrząc mu prosto w oczy. — Ależ ty wyrosłeś! Zobacz, jesteś wyższy ode mnie! A pamiętam cię takiego małego. Nawet ojca dogoniłeś! Ha!
Brunet zerknął znacząco na tatę, ale ten tylko dalej stał, szczerząc się.
— A gdzie jest mama?
I nagle jak za sprawą czarodziejskiej różdżki, tuż obok nich pojawiła się dość niska kobieta z długimi, siwymi włosami. Od razu przywitała się z gośćmi, tarmosząc przy tym policzki wnuczka. Jakże szczęśliwa była, widząc go po tak długim czasie. Oczywiście nie obeszło się bez mówienia, jak to on wyrósł i jak wyprzystojniał. Nowo przybyłych zaprosiła do środka, prowadząc przez korytarz do przestronnego, jasnego salonu. Poprosiła ich, aby usiedli, po czym na chwilę zniknęła w jakimś pomieszczeniu, by zaraz pojawić się z pysznie wyglądającym ciastem.
Kobieta poczęstowała gości swoim specjalnym na ważne okazje przysmakiem. Taehyun myślał, że jego brzuch pęknie od jedzenia. Zwyczajnie nie umiał odmówić własnej babci. Na szczęście po pewnym czasie zapomniała o tuczeniu wnuka, skupiając się na rozmowie ze swoim synem. Tak im było miło, że nie obyło się bez łez przy pożegnaniu. Ostatecznie tata Taehyuna odjechał, zostawiając tylko ogromną, turkusową walizkę, która miała służyć ciemnowłosemu przez najbliższe dwa tygodnie.
— Pokażę ci twój pokój! — Kobieta wzięła wnuka pod rękę i z powrotem zaprowadziła do domu.
Oboje udali się po drewnianych, trzeszczących schodach na piętro, wchodząc na długi, wąski korytarz usiany mnóstwem drzwi. Nową sypialnią Taehyuna okazał się pokój na samym końcu.
— Rozgość się. Jak już się rozpakujesz, możesz zejść na dół. Pokaże ci, gdzie co jest.
Staruszka wyszła, zostawiając chłopaka samego z wielką walizką i sportową torbą. Taehyun rozejrzał się po pokoju. Był on niezwykle prosty. Znajdowała się tam dość duża, drewniana szafa, łóżko, jakaś komoda i ława. Na jednej z żółtawych ścian znajdowało się okno. Chłopak podszedł do niego i oparł się o parapet. Miał stamtąd piękny widok na... inne okno. Zdziwiło go to nieco, spodziewał się raczej krajobrazu pola, lecz dom sąsiadów również był niezłą atrakcją.
CZYTASZ
Too Close - taegyu; txt
Fanfiction[zakończone] Historia lubi się powtarzać. Uwagi¡¡ 1. Wiek idoli i inne personalia zostały zmienione na potrzeby pracy. 2. Książka nie ma na celu obrażenia żadnego artysty. 3. Wszelkie błędy i niejasności proszę zgłaszać autorowi. 4. W opowiadaniu w...