akcja ratunkowa
Kiedy wyszedł na zewnątrz, zobaczył siedzącego na schodkach prowadzących do domu blondyna. W jednej ręce trzymał on swój telefon, a w drugiej smycz z uwiązanym na niej psem. Gdy zwierzak wyczuł obecność Taehyuna, od razu do niego podbiegł, wąchając go z każdej ze stron.
— Już jesteś. Świetnie. — Otrzepał się i jakby nigdy nic ruszył przed siebie. — Idziesz czy nie? — Zatrzymał się, zerkając na ciemnowłosego.
Taehyun w jednej chwili oprzytomniał i dogonił kolegę. Zaskoczyło go, że po raz kolejny Beomgyu na niego czekał. Nie minęło nawet zbyt wiele czasu, a blondyn był już gotowy. Oczywiście ciemnowłosego bardzo to cieszyło, w końcu domyślał się, że chłopakowi w jakimś stopniu musiało na nim zależeć.
Tym razem udali się w drugą stronę – podczas wycieczki rowerowej skręcili w prawo, a teraz w lewo. Mijali jedynie pola, domy, pojedyncze drzewa... Niezbyt wiele rzeczy znajdowało się w tej okolicy. Nie przeszkadzało im to, bo raczej skupieni byli na rozmowie, a nie na podziwianiu widoków. Beomgyu rozgadał się i opowiadał, jak nudno jest tutaj i jak bardzo chciałby mieszkać w mieście. Jednak wspomniał również o plusach.
Nagle na drogę wybiegł biało-rudy kot. Pies od razu zaczął szczekać i szybko skoczył w stronę futrzaka. Stało się to tak niespodziewanie, że jasnowłosy nie zdążył mocniej złapać smyczy i już zaraz jego pupil biegał luzem. Przerażony kot najeżył się i pędem puścił się w rów znajdujący się tuż przy ulicy. Kundelek zeskoczył zaraz za nim, nurkując gdzieś w wysokiej trawie.
Twarz blondyna pobladła. Pędem ruszył za psem. Zatrzymał się na chwilę przed dołkiem, jednak nie mógł pozwolić na to, aby jego zwierzak gdzieś uciekł.
— Co za głupi kundel! — krzyknął. — Poczekaj tu na mnie.
I sam zbiegł w niewielki dół, krzywiąc się przy tym, jakby brzydził się tego. Ledwie zszedł ze stromego zbocza i już leżał na ziemi. Oczywiście wcale tego nie planował.
Taehyun również nie zamierzał stać bezczynnie i w kilku susach znalazł się na dole. Jemu poszło to zdecydowanie lepiej. Dogonił psa, który nie biegł wcale tak szybko, jak mogło się zadawać – jego krótkie łapki nie pozwalały mu na to. Ciemnowłosy z wielkim zadowoleniem wrócił ze swoją zdobyczą do Beomgyu.
— Jesteś moim bohaterem — odetchnął z ulgą jasnowłosy. — Ostatni raz wyszedłem gdziekolwiek z tym kundlem.
Blondyn wyciągnął rękę, aby Taehyun pomógł mu wstać i kiedy brunet podniósł go zaledwie na kilka centymetrów do góry, ten syknął z bólu i puścił jego dłoń. Upadł z powrotem na ziemię.
— Nic mi nie jest! Dam radę! — wypalił, zanim ciemnowłosy o cokolwiek zapytał. Wstał pospiesznie, starając się nie wydawać żadnych odgłosów cierpienia, jakby bał się pokazać słabość. Taehyun jednak zauważył wykrzywioną w okropnym grymasie minę blondyna.
— Kostka?
— To nic takiego. — Machnął dłonią. — Będzie dobrze, po prostu pomóż mi stąd wyjść. To tylko stłuczenie.
Taehyun przełożył ramię chłopaka przez swoją głowę, próbując wejść z nim pod górkę, jednak było zbyt ciężko. Kostka jasnowłosego stała się jeszcze bardziej czerwona i napuchnięta. Brunet przestraszył się na ten widok i nie chcąc robić większej krzywdy Beomgyu, odstawił go z powrotem na miejsce. Ten ustał na jednej nodze, przytrzymując się ramienia ciemnowłosego.
— Może zadzwonimy po kogoś? — zaproponował blondyn.
— Trzymaj. — Taehyun podał mu smycz.
CZYTASZ
Too Close - taegyu; txt
Fanfiction[zakończone] Historia lubi się powtarzać. Uwagi¡¡ 1. Wiek idoli i inne personalia zostały zmienione na potrzeby pracy. 2. Książka nie ma na celu obrażenia żadnego artysty. 3. Wszelkie błędy i niejasności proszę zgłaszać autorowi. 4. W opowiadaniu w...