idealny typ chłopaka
Taehyunowi udało się zrobić masę rzeczy. Pomógł dziadkowi i babci, posprzątał swój tymczasowy pokój, który już dawno tonął w jego ciuchach, zadzwonił do mamy, by ta na niego znowu nie nakrzyczała, poznał bliżej Soobina, a po tym wszystkim wziął rower i pojechał na samotną przejażdżkę.
Zatrzymał się przed opuszczonym domem, którym to Beomgyu tak się zachwycał. Wszedł do niego, lecz nie zauważył niczego niezwykłego. Szare, kiedyś białe ściany, gdzieniegdzie na nich graffiti, walające się po podłodze gałęzie i kawałki kartonów, schody prowadzące na piętro, którego nie było oraz nieszczelny dach. Faktycznie było tam cicho, jednak dla Taehyuna równie przyjemnie i spokojnie było na łonie natury, a przynajmniej w porównaniu do zamieszania panującego w mieście.
Ciemnowłosy usiadł w wyjściu. W oddali widział dwa stojące blisko siebie domy, które wyglądały podobnie, a jednocześnie różnie. Widział też dom Soobina i innych dalszych sąsiadów.
Coś przykuło jego uwagę. Coś niewielkiego. Wziął to do ręki. Przyjrzał się temu z każdej strony. Obracał to w palcach, dotykając każdą część. Fioletowa bransoletka z rzemyków i koralików. Wyglądała na własnoręcznie robioną. Była cała brudna od zaschniętej ziemi, tylko w niektórych miejscach przebłyskiwały kolory. Na trzech kulkach dało się odczytać napis „BFF", jednak był on ledwie widoczny.
Brunet przypomniał sobie to, co mówił Beomgyu o swojej bransoletce. Zgubił ją gdzieś tutaj i nie mógł jej znaleźć. Taehyun ucieszył się – mógł zabłysnąć w oczach chłopaka, mówiąc, że przez przypadek się na nią natknął i zgrywając wielkiego bohatera. Jednak zastanawiała go jedna rzecz, czyli napis na koralikach. Blondyn nie wspominał o żadnym przyjacielu z dzieciństwa, a właśnie narzekał na jego brak. Opowiadał, że nie miał bliższych kolegów.
Po powrocie Beomgyu usiedli razem w ogródku blondyna. Chłopak opowiadał o swojej „pracy" w kwiaciarni, o tym, jak świetnie się sprawuje, o przemiłej właścicielce.
— Miałeś kiedykolwiek przyjaciela? — zapytał w pewnym momencie Taehyun.
— Nie. — Wzruszył ramionami. — Tak mi się wydaje. Zresztą już mnie o to pytałeś.
Ciemnowłosy z powrotem włożył bransoletkę do kieszeni, którą przez cały czas miętosił pod stolikiem. Miał zamiar oddać ją chłopakowi, jednak po usłyszeniu tej odpowiedzi, postanowił tego nie robić.
To pewnie jakiegoś innego dzieciaka, myślał sobie. Jednak ile zagubionych bransoletek mogło znaleźć się w tym jednym miejscu? Niedorzeczność.
— Wiesz co? — zaczął na nowo Beomgyu. — Widziałem ogłoszenie, że przez najbliższy tydzień będzie tu wesołe miasteczko. Koniecznie musimy tam pojechać! Dzisiaj wieczorem na pewno. Proszę, zgódź się! Zgódź się! Proszę, proszę, proszę...
— Spokojnie. Pojedziemy tam.
-ˋˏ ———— ˎˊ-
Atrakcje nie były zbyt potężne ani ekstremalne, niemniej jednak skorzystali prawie z każdej, a przynajmniej z tych najszybszych i największych. Błyskawicznie udało im się pokonać wszystko, co było warte uwagi, dlatego pozostało im skupić się na czymś innym. Na początku poszli coś zjeść, komentując wspaniale prezentujące się karuzele na tle ciemnego nieba. Wszystko świeciło się na neonowe kolory, dodając miejscu magii.
Po jedzeniu Beomgyu złapał Taehyuna za rękę i odciągnął gdzieś dalej, na jakąś ławkę znajdującą kawałek od wszystkich atrakcji, które były jedynym oświetleniem. Jasnowłosy kazał mu chwilkę poczekać na miejscu, mówiąc, że on musi po coś pójść. Jednak minęło pierwsze pięć minut, potem kolejne, następnie jeszcze jedne, a on nie wracał. Taehyun zaczął się niecierpliwić, oglądał się, starając się dostrzec blondyna na tle świateł, ale nic z tego.
CZYTASZ
Too Close - taegyu; txt
Fanfiction[zakończone] Historia lubi się powtarzać. Uwagi¡¡ 1. Wiek idoli i inne personalia zostały zmienione na potrzeby pracy. 2. Książka nie ma na celu obrażenia żadnego artysty. 3. Wszelkie błędy i niejasności proszę zgłaszać autorowi. 4. W opowiadaniu w...