𝟞.

959 115 132
                                    

nieudana próba

    Od razu po przebudzeniu nie leżał jak zwykle w łóżku, lecz zszedł na dół. Spotkał tam babcię oraz wysokiego, ciemnowłosego chłopaka. Byli pogrążeni w rozmowie albo raczej to staruszka mówiła mu o wielu rzeczach w jednej chwili, a on tylko się męczył. Jednak kiedy zobaczył stojącego w progu Taehyuna, wykorzystał to, aby czym prędzej zwiać.

    — Dzięki — szepnął Soobin, przechodząc obok niego.

    Po śniadaniu wyszedł, siadając na ganku. Zajął miejsce na jednym z dwóch krzeseł i wyciągnął z kieszeni telefon. Ledwie to zrobił, a usłyszał ciche miauknięcie. Rozejrzał się. Podbiegł do niego malutki rudawy kotek. Brunet schylił się, by moc go pogłaskać, kiedy zaraz zjawił się kolejny, a za nim kolejny. W końcu miał przed sobą z pięć niewielkich kuleczek.

    Nagle telefon Taehyuna zadzwonił. Wszystkie przerażone futrzaczki w mig prysnęły w stronę stodoły. Chłopak wyjął z kieszeni hałasujące urządzenie. Na ekranie wyświetlał się napis „mama".

    Odebrał i nawet nie zdążył się przywitać, bo kobieta go zaatakowała.

    — Zastanawiałam się, kiedy zadzwonisz i chyba się nie doczekam! — I tak w kółko. Troszkę zajęło brunetowi, aby załagodzić jej gniew. Na nieszczęście po wybuchu złości jego mama zaczęła zadawać mu masę pytań, których chyba nie było końca. Taehyun ze zniecierpliwieniem odpowiadał na wszystko krótko. Ostatecznie kobieta się rozłączyła, dowiadując się, że u jej syna sprawy miały się w jak najlepszym porządku.

    — Taehyun! — Zza płotu wychylił się jasnowłosy chłopak. Machał z oddali.

    Brunet w mgnieniu oka podniósł się z krzesła i wszedł do ogródka. Podszedł do ogrodzenia, stając twarzą w twarz z Beomgyu.

    — Mama mnie wywaliła z domu, bo zauważyła, że już nic mi nie jest. To znaczy, boli jeszcze troszkę, ale jest dobrze — powiedział, lecz zaraz po tym zamilkł. Spuścił głowę w dół i zacisnął dłonie na płocie, jakby właśnie się z czymś zmagał. — Muszę ci coś powiedzieć.

    Blondyn odszedł, szukając dziury w płocie. Szybko przedostał się na drugą stronę i usiadł na huśtawce, a Taehyun tuż obok niego.

    — Pewnie się domyślałeś, ale chcę to powiedzieć wprost, dobrze? — Wziął głęboki oddech. — Wolę chłopaków — wypalił szybko.

    Wnętrzności ciemnowłosego zaatakował mały wstrząs. Starał się nie uśmiechnąć, lecz nie umiał, dlatego na chwilę odwrócił wzrok. Pojawiła się dla niego koleją nutka nadziei.

    — To przecież nic takiego. — Zerknął w jego stronę, po tym jak uspokoił emocje.

    Sam się nie przyznał. Był o krok od tego, ale ostatecznie język ugrzązł mu w gardle. Po tamtych słowach nie dodał nic więcej. Beomgyu ewidentnie to zasmuciło, choć na pierwszy rzut oka wydawał się radosny, słysząc odpowiedź bruneta. Jednak jasnowłosy ewidentnie chciał uzyskać podobne wyznanie ze strony Taehyuna. Nie doczekał się takowego.

    — Ej — zaczął na nowo brunet, widząc załzawione oczy chłopaka — pamiętasz o naszej nocce integracyjnej? Kiedy będzie? Chyba ją zrobimy, co nie?

    — Tak. — Uśmiechał się. – Zróbmy ją później u mnie.

-ˋˏ ———— ˎˊ-

    Pod wieczór przyszedł do niego, tak jak to miał w planach. Trochę się denerwował – w końcu znali się niecały tydzień. Jednak nic złego nie mogło się stać, a przynajmniej Taehyun tak myślał.

Too Close - taegyu; txtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz