↪ 3 ↩

1.9K 140 115
                                    

Uśmiechnął się lekko widząc jak jego przyjaciele znów żartują sobie na lekcji transmutacji. McGonagall ostrzegała ich już kilka razy, ale James i Syriusz wiedzieli, że kobieta ich uwielbia. Zresztą - uwielbiała całą czwórkę. James, Syriusz, Peter i Remus byli w całej szkole znani pod pseudonimem Huncwoci. Każdy w szkole ich uwielbiał, prócz Ślizgonów, którzy uważali, że ich żarty są dziecinne. A Remus nie mógł uwierzyć, że miał takie szczęście. Jeszcze rok temu o tej porze mógł przysiąść, że nie zaprzyjaźni się, ani nie będzie tak blisko z Jamesem Potterem i Syriuszem Blackiem. A tymczasem od niecałego roku byli najlepszymi przyjaciółmi i naprawdę zgraną paczką.

Byli dopiero na drugim roku, a on już nie wyobrażał sobie życia bez tych przygłupów. Żarty stały się codziennością i pomimo, że bardzo odbiegał charakterem od Blacka i Pottera to i tak czuł się z nimi dobrze. Peter próbował im trochę dorównać jednak i tak pozostawał cały czas tym samym Peterem, którego Lupin poznał w pociągu i, za to był mu wdzięczny. Remus również zakolegował się z rudowłosą Lily, która przykuła jego uwagę w pierwszy dzień szkoły. Dziewczyna wolała jednak spędzać czas z Ślizgonem z ich roku.

Znajomość bliznowatego i mugolaczki zaczęła się na lekcji eliksirów u profesora Slughorna. Dziewczyna spóźniła się na pierwszą lekcje na drugim roku, a tego dnia Peter nie czuł się dobrze, więc nie poszedł na lekcje. Jej przyjaciółka Dorcas Meadowes siedziała z Marlene McKinnon i jedyne wolne miejsce było obok Remusa. Lily usiadła obok wilkołaka i zaraz znaleźli wspólny kontakt. Lily okazała się naprawdę świetna z eliksirów i dzięki niej Remus też polubił ten przedmiot. Chłopcy śmiali się, że Lily i Remus kiedyś się zejdą i będą mieli wspólnie dzieci, a gdy szatyn mówił, że "to tylko przyjaciółka" to brunet i okularnik nakręcali się jeszcze bardziej. Dlatego miodowooki dał sobie w pewnym momencie spokój i już nie reagował na zaczepki przyjaciół.

Jego rozmyślenia na temat przyjaciół przerwał koniec lekcji. Spakował wszystko co potrzebował i wyszedł z sali wraz ze swoimi przyjaciółmi.

- Nad czym tak rozmyślałeś? - zaczepił go Black jednak ten wzruszył tylko ramionami, a czarnowłosy uśmiechnął się lekko.

- Jesteś wyjątkowo zadowolony, Syriuszu. - zauważył Remus, który był delikatnie zmęczony, bo pełnia zbliżała się wielkimi krokami.

- Cieszy mnie myśl, że to ostatnie pół roku bez mojego brata tutaj, a potem będzie mógł wyrwać się od moich rodziców i być w Hogwarcie wraz ze mną. - uśmiechnął się zadowolony.

Syriusz często opowiadał o swoim bracie - Regulusie. Chłopak często wspominał jak to jego rodzice chcą zepsuć chłopaka i póki Syriusz był w domu miał kontrole nad tym i mógł pomagać Regulusowi. Nie chciał zaczynać szkoły ze względu na brata, który jest od niego o dwa lata młodszy. Jednak obiecał, że pomiędzy nimi się nic nie zmieni i starał się wysyłać do niego po listy. Jednak odkąd Walburga i Orion dowiedzieli się o tym, że ich syn nie trafił do domu Salazara, a do domu Godryka pilnowali bardzo aby młodszy Black nie miał specjalnie dobrego kontaktu ze starszym bratem. Dlatego też Syriusz rzadko kiedy dostawał odpowiedź zwrotną od Regulusa i tak naprawdę nie wiedział ile listów jego brat przechwytuje. Miał jednak nadzieję, że te najważniejsze dostaje. W niektórych listach czarnowłosy zawierał opowieści o tym co robią w Hogwarcie, ale niektóre - te ważniejsze - zawierały słowa otuchy, pisał w nich jak tęskni za nim oraz dawał do zrozumienia, że ma nie zrobić z siebie marionetki, która w przyszłości będzie służyć Voldemortowi. Remus go podziwiał. Za wszystko. I nie dziwił się, że Tiara przydzieliła go do domu z czerwono-złotymi barwami. Zasługiwał na to.

***

12.01.1973r.

Drogi pamiętniku.

Wraz z moimi przyjaciółmi jestem w połowie drugiego roku. Doszedłem dziś do ważnego wniosku: podziwiam Syriusza (mam nadzieję, że nigdy tego nie przeczyta). Wcale nie dziwie się dlaczego został przydzielony do Gryffindoru. Uważam, że idealnie się tu sprawdza. Jest odważny, lojalny, pewny siebie. To są cechy, których Godryk oczekiwał od swoich uczniów. Dzisiaj w sumie nic takiego się nie działo, dzień jak co dzień. Choć czuję jak pełnia się zbliża. Niby przeżywam ją od siedmiu lat, a boję się tak samo jak za pierwszym razem. Co robić?

~R.L

~^~
Zdaje sobie sprawę, że narazie za dużo się nie dzieje, ale jak to się mówi: każda historia ma swój początek.

Diary || WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz