↪ 10 ↩

1.3K 122 117
                                    

Chłopak zamrugał dwukrotnie lekko zaskoczony. Zmarszczył brwi próbując przyswoić to co powiedziała jego przyjaciółka. Hanahaki Disease. Zastanawiał się czy już kiedyś słyszał to stwierdzenie, jednak nic nie przychodziło do głowy.

— Co to takiego? — Lily westchnęła patrząc się ze smutkiem na przyjaciela. — Nie bądź taka pochmurna, bo pomyślę, że umieram — zaśmiał się Remus próbując rozluźnić atmosferę.

— Bo umierasz. — Chłopak zamarł. Nie potrafił wykrztusić z siebie nawet słowa. — Ale spokojnie jest szansa, że wyzdrowiejesz. Zacznijmy od tego co to w ogóle jest Hanahaki Disease. Inna nazwa tego to choroba kwiecistych płuc. Jest to bardzo rzadka choroba. Tak rzadka, że uważa się ją za legendę, choć tak naprawdę kilka osób umarło z jej powodu. W płuc wyrastają kwiaty. Na początku pojawiają się tylko pojedyncze płatki, jednak z czasem zaczyna się rozprzestrzeniać coraz bardziej po twoim układzie oddechowym. Zaczynają się tworzyć korzenie, a kwiaty nawet wyrastają na twojej skórze. Ale najważniejsze: powód tej choroby. To choroba miłości, Remus. Kwiaty pojawiają się tylko wtedy gdy ktoś na zabój jest zakochany bez wzajemności. — Dziewczyna spojrzała na niego poważnie. — Czy tu chodzi o Blacka?

— Jak to wyleczyć? — Lupin zbył pytanie Evans, na co westchnęła tylko.

— Są trzy sposoby na zakończenie tego. Najczęściej ludzie wybierają śmierć przez nieodwzajemnioną miłość. Drugi, o wiele rzadszy to operacja, jednak niesie za sobą pewne konsekwencje. Osoba poddana operacji zapomina o ukochanym na dobre. W większości sytuacjach nie może pokochać jej drugi raz, a rzadko, jednak takie sytuacje również się zdarzają, nie może już pokochać ponownie nikogo. Dlatego ludzie się nie decydują na nią.

— A trzeci? — Wilkołak nie mógł ukryć drżenia głosu.

— Piękny, ale mało możliwy. — Spojrzała na niego smutnym wzrokiem. — Przynajmniej zdaniem lekarzy. — Rozchmurzyła się. — Osoba, którą kochasz musi po prostu odwzajemnić twoje uczucia. To przecież nie aż tak trudne. Prawda Remus? — Uśmiechnęła się, jednak szybko spoważniała gdy zauważyła, że jej przyjaciel robi się blady. — Remus?

Nagle Remus zakaszlnął głośno, a z jego buzi wydobyła się garść płatków kwiatów. Rudowłosa spojrzała zmartwiona na brązowowłosego, a w jego ślicznych zielonych oczach zobaczyła łzy. Obraz ten łamał jej miękkie serce. Przytuliła do siebie zielonookiego i głaskała uspokajająco po plecach.

— Wszystko się ułoży — szepnęła. — Zwalczysz to. Znajdziemy sposób, aby ta osoba cię pokochała. Będziesz szczęśliwy, zobaczysz. Nie pozwolę ci umrzeć, rozumiesz? Rozumiesz!? — Nie potrafiła pozbyć się drżenia w jej głosie. Próbowała się uspokoić, lecz nic z tego nie wychodziło. Łzy same wypłynęły spod jej powiek.

— On ma mnie tylko za przyjaciela. — Lupin nie potrafił uspokoić swoich myśli.

— Jeszcze w tym roku będziecie razem, obiecuję. — Lily pocałowała głowę wilkołaka. Odsunęła go od siebie i uśmiechnęła się pocieszająco. — Damy radę. Razem.

— Nie zmienimy jego orientacji.

— Pewnie, że nie. — Zielonooka przytaknęła — Nie byłabym jednak taka pewna, że jest hetero.

Remus uniósł brew, a Gryfonka zaśmiała się tylko cicho. Na pytanie Remusa, o jej wątpliwości przyznała, że ma swoich informatorów, którzy prawie nigdy się nie mylą. Lupin wolał nie komentować słów przyjaciółki, więc został jeszcze chwilę u niej, aby uspokoić się do końca i wrócił do dormitorium, gdzie wyciągnął swój pamiętnik.

10.11.1976r.

Pamiętniku...

Dzisiejszy dzień był dla mnie ciężki. Dowiedziałem się wielu rzeczy, bez których świadomości żyłoby się łatwiej. Jednak co mogę poradzić? Muszę wiedzieć co mi dolega, prawda?
Hanahaki Disease... Choroba kwiecistych płuc. Brzmi pięknie, choć tak naprawdę takie nie jest. Tu mnie doprowadziła miłość do mojego najlepszego przyjaciela – Syriusza Blacka. Oh, jestem takim idiotą. Jak można kochać osobę tej samej płci? Czyż to nie jest niedorzeczne...? Nie, nie jest. Niedorzeczne jest to, że to właśnie mój najlepszy kumpel jest tą osobą. W innym przypadku byłoby okej. Chyba.
To takie bezsensowne. Nie chce umierać z miłości do niego, ale leczenie mnie przeraża. Kto by chciał zapomnieć o kimś takim jak on? Kto by chciał zapomnieć tego wspaniałego uczucia gdy się pojawia i tej pustki gdy znika? No może pustka nie jest aż tak wspaniała, ale ona również opisuje uczucia, którymi go darze. Miłość do niego jest zbyt piękna abym mógł o niej tak po prostu zapomnieć. To awykonalne!
Nienawidzę cierpieć, ale znam to uczucie od piątego roku życia, więc po prostu pogodzę się z tym co mam i będę żył szczęśliwy, że mam obok siebie kogoś takiego jak on.
Gdy choroba będzie się pogarszać będę nad tym się bardziej zastanawiał, ale gdy tak myślę...
Śmierć z miłości do niego byłaby jedną z piękniejszych śmierci, jaka mogła mi się przytrafić.

~RL

Diary || WolfstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz