Patrzcie kto wraca chyba po raz 3! Dokładnie ta, ja 😎
Czy ktoś tu w ogóle jeszcze żyje?
~^~
Remus coraz częściej zaczął budzić się z atakiem kaszlu. Póki co pojedyncze płatki wylatywały z jego ust. Było to męczące, nie tylko ze względu na to, że nie mógł oddychać, ale również dlatego, że musiał ukrywać to przed współlokatorami. Za każdym razem bał się, że obudzi któregoś z przyjaciół. Najbardziej obawiał się, że to będzie Syriusz. Chłopak nie był aż tak głupi aby nie wiedzieć czym jest hanahaki, albo przynajmniej o tym słyszał. Poza tym kto by się nie zmartwił widząc swojego przyjaciela wypluwającego kwiaty?
Na pewno nie James Potter, który dzisiejszego poranka obudził się niewiarygodnie wcześnie z nieznanych sobie powodów. A przynajmniej tak było na początku, gdyż gdy doszedł choć trochę do siebie słyszał zduszane kaszlnięcia od swojej prawej stronie. Wstał do siadu, a widząc Remusa pochylającego się za łóżko, całego czerwonego ze łzami w oczach, prędko zerwał się z wygodnego mebla i podbiegł do kumpla. Usłyszawszy tylko ciche "wody" jak najszybciej podał mu, do połowy opróżnioną, półtoralitrową butelkę niegazowanej wody. Zielonooki zaczął łapczywie pić, choć z początku przeszkadzały mu kwiaty, już po chwili czuł jak drapanie w gardle przechodzi. Odsunął butelkę od ust i łapczywie wziął powietrze do płuc. Okularnik wpatrywał się w przyjaciela zmartwiony, jednak o nic nie pytał. Chciał dać czas szatynowi na uspokojenie się, a w głowię już szykował masę pytań, które go nurtowały.
— Nie mów Syriuszowi. — Lupin ledwo wyszeptał te słowa, wprawiając nimi Pottera w jeszcze większe zaskoczenie.
— Co?
Wilkołak uniósł zmęczony wzrok na przyjaciela i westchnął cicho prostując się do siadu. W rękach wciąż trzymał fioletowe płatki wilca*. Wpatrywał się w nie jakby chciał, aby zniknęły natychmiastowo. Nie, on chciał aby one zniknęły. Najlepiej na zawsze. Jednak bał się zrobić cokolwiek w stronę leczenia. Prychnął cicho pod nosem na absurdalność całej sytuacji i wypuszczając to, co trzymał w rękach na pościel, przejechał dłonią po twarzy. Kilka razy próbował zebrać się w sobie aby wygadać się czarnowłosemu ze wszystkiego, jednak nie potrafił tego zrobić. Przeklął cicho w myślach na swoje zachowanie.
— Wiesz czym jest Hanahaki Disease? — zapytał w końcu leniwie otwierając oczy, które zamknął chwilę wcześniej.
— Tak. Znane również jako Choroba Kwiecistych Płuc. Pojawia się u osoby nieszczęśliwie zakochanej. W płucach wyrastają jej kwiaty. Początkowo zaczyna się niewinnie od kilu płatków, jednak wraz z zwiększającym się zakochaniem, choroba narasta. Jednak co to ma wspólne-? — James zamrugał kilka razy jakby dostając natychmiastowego olśnienia. Remus czekał chwilę, aby szare komórki brązowookiego mogły wszystko przyswoić.
Nastolatek wpatrywał się tępo przed siebie. Po całym dormitorium rozchodził się tylko dźwięk chodzącego zegara. Minęła pierwsza minuta, a za nią druga, trzecia i czwarta, a reakcji młodszego wciąż nie było. Lupin lekko zdenerwowany zmarszczył brwi i szturchnął przyjaciela, co sprawiło, że tamten dopiero na niego spojrzał.
— W Syriuszu? — powiedział to tak niepewnie, jakby bał się, że Remus po tych słowach zniknie z miejsca, w którym właśnie się znajdował. Starszy tylko skinął głową, nie chcąc nic mówić. — Trochę przejebane. Ale Remus nie ma tego złego! Mam na myśli... Jesteś całkiem blisko z Blackiem, to tylko kwestia czasu gdy się w tobie zakocha.
— Jak niby skoro lubi dziewczyny?
James zamrugał oczami i zmarszczył brwi jakby jego przyjaciel powiedział właśnie najgłupszą rzecz na świecie. Brązowowłosy uniósł brew w geście zapytania, a drugi popatrzył na niego lekko rozbawiony.
— Wydawało mi się to całkiem oczywiste.
— Ale co?
— Syriusz jest biseksualny, z większym pociągiem do tej samej płci.
~^~
* — postanowiłxm zmienić fiołka na wilca. Wilec może oznaczać niespełnioną miłość, kochanie na próżno, ograniczoną miłością, a także śmiertelnością miłości. Generalnie oznacza smutek i miłość, co bardziej pasowało zważywszy na to, jaką hanahaki jest chorobą
CZYTASZ
Diary || Wolfstar
Fanfic~° Remus Lupin chorował na coś, czego żaden człowiek nie chciałby doświadczyć. Coś, co wyniszczało go od środka, nie dając ani trochę spokoju. Starał się ulżyć sobie poprzez pisanie w pamietniku, jednak wiedział, że przez to może mu się pogorszycy...