Syriusz był bardzo zmartwiony zachowaniem swojego przyjaciela. Od dnia kiedy Remus przez niego przypadkowo rozbił swój atrament, Lupin unikał go. Black szybko to zauważył, gdyż wilkołak cały czas stosował na niego jakieś beznadziejne wymówki. "Muszę się pouczyć Syriuszu. Sam.", czy też "Lily chciała spędzić ze mną czas, wybacz." lub też "Jestem zmęczony, Łapo.". Najgorsze były jednak momenty, gdy zielonooki po prostu nie odzywał się do arystokraty. Nie raz czarnowłosy wołał zanim, a wtedy młodszy spinał się, przyspieszał kroku i znikał z pola widzenia chłopaka, wśród innych ludzi na korytarzu. To sprawiało, że brunetowi było przykro. Nie rozumiał zachowania Remusa. Czy był zły? Jeśli tak to dlaczego? Co Syriusz nieświadomie zrobił nie tak?
Prawda była jednak nieco inna. Jasnowłosy nastolatek nie chciał, aby jego obiekt westchnień widział go gdy ten pomału był niszczony przez chorobę. Czarodziej półkrwi czuł się z dnia na dzień coraz gorzej. Nie wierzył w to, że jeszcze kiedyś zazna prawdziwego szczęścia. Dni mijały, a kaszel nasilał się. Piętnastolatek nie potrafił spać w nocy myśląc, jak wiele rzeczy chciałby zmienić, zrobić. Jedno jednak nie ulegało zmianie: nigdy nie żałował, ze pokochał Syriusza Blacka, dlatego że pomimo niszczącego go hanahaki, to właśnie ten czystokrwisty dawał mu największe szczęście w całym jego życiu. Widząc szczęśliwą twarz młodzieńca, sam nie potrafił się nie uśmiechać. Paradoks: kochać kogoś, kto w tym samym czasie najbardziej cię niszczy. Lupin wiedział, że animag nie jest niczego świadomy, jednak to nie zmieniało tego, że jakaś cząstka niego zaczęła nienawidzić szesnastolatka.
Unikanie Blacka stało się rutyną. James i Lily widząc to próbowali porozmawiać z przyjacielem, jednak ten ich nie słuchał. Potter rozmawiał na ten temat z Blackiem. "Bądź mężczyzną i porozmawiaj z nim, bo Luniek sam tego nie zrobi, Pchlarzu." – mówił, jednak nie zadziałało to na Syriusza. Dostał w odpowiedzi tylko "Jeśli Lunatyk tego chcę i czuję się lepiej bez rozmów ze mną, to nie będę gona siłę przekonywał". Okularnik był sfrustrowany. Czy Syriusz był naprawdę tak ślepy, że nie zauważył, że wilkołak przy tym również cierpi? Chciał pomóc swoim najlepszym przyjaciołom, dlatego nawet poprosił Petera o pogadanie z brązowowłosym. Nie wspomniał nic o chorobie, na którą chorował uczeń. Nie było to nawet potrzebne, gdyż Pettigrew, sam dobrze widział, że coś nie gra i pragnął sam pomóc dwójce Huncwotów. Frank również pragnął pomóc, jednak Evans i Potter zadecydowali, ze póki co nie będą go w to mieszać. Longbottom łatwo wyczułby, że dwójka Gryfonów wie coś więcej, a bez zgody Lupina nie chcieliby nikomu mówić o hanahaki.
Dlatego też przez dwa tygodnie cała trójka próbowała przekonać jednego, lub drugiego do rozmowy, a gdy w końcu Remus uległ, stało się coś okropnego. Wilkołak po wstaniu z łóżka i wykąpaniu się w ciepłej wodzie pod prysznicem stanął naprzeciw łóżka i zamarł. Zauważył pod swoim obojczykiem mały pąk wilca. Dotknął go delikatnie, a w tym samym momencie poczuł małe ukłucie w klatce piersiowej. Zakaszlnął cicho wypluwając kolejne, fioletowe kwiaty. Po pojedynczych kwiatach nie było już prawie śladu, zastąpiły ich całe, rozwinięte kwiaty. Gdyby nie fakt, iż to właśnie one niszczyły Lupina mógłby rzec, że były naprawdę piękne.
Popatrzył ponownie na swoje odbicie. Zielonooki nie był już tą samą osobą. Stał się bledszy, fioletowe wory pod oczami po nieprzespanych nocach były doskonale widoczne. Oczy nie tryskały już tą samą energią. Były smutne, przez co wyglądały na ciemniejsze. Włosy również zdawały się być słabsze. Tylko głupiec nie zauważyłby, że jasnowłosy jest chory. Remus cieszył się, że arystokrata, w którym był zakochany, był dokładnie takim głupcem.
Założył na siebie koszulkę, spodnie oraz sweter, upewniając się, ze nowy pączek jest dokładnie zakryty. Wziął głęboki oddech i przeczesał dłonią włosy. Wiedział, że to dzisiaj jest dzień, w którym będzie musiał na poważnie porozmawiać z ukochanym, a może i nawet powiedzieć mu o nieszczęsnej chorobie.
Wilkołak wyszedł z łazienki. Ponownie był sam, gdyż jego współlokatorzy wyszli już na stołówkę. Wziął jeszcze torbę z książkami i ruszył w stronę Wielkiej Sali. W głowię szykował już co powie animagowi gdy go zobaczy.
— Syriuszu... to nie tak, że cię nie lubię. Właśnie jest całkiem na odwrót. Nie, to nie ma sensu — mamrotał do siebie. — Łapo, ja po prostu jestem chory. Nie! To go wystraszy. — Przybił sobie w myślach piątkę w czoło i westchnął ciężko. Nie miał pojęcia jak się zabrać za to wszystko.
Gdy był już niedaleko jadalni przeniósł wzrok ze swoich butów na to, co się dzieje przed nim, jednak szybko tego pożałował. Przed sobą ujrzał przytulającego Dorcas Syriusza. Nie wyglądało mu to na zwykły przyjacielski gest. Dziewczyna stała na palcach obejmując go za szyję, a chłopak obejmował ją wokół pasa. Zielonooki poczuł jak atak kaszlu zbliża się od razu. Zaczął szybko biec w drugą stronę. Wszystko rozmazywało się mu przez łzy zbierające się w oczach. Dobiegł jak najszybciej do łazienki. Wbiegł do środka, pobiegł do umywalki i od razu zaczął kaszleć. Teraz wiedział, że nigdy nie może wyznać przyjacielowi, swoich prawdziwych uczuć. Tamten był w końcu zauroczony w kimś innym.
Po ataku opadł na ziemie i zaszlochał cicho. Black woli kogoś innego, i choć było to oczywiste, Remus nie potrafił ukryć jak bardzo go to bolało. Nadzieja zaczęła uciekać jeszcze szybciej.
~^~
No to chyba pomału zbliżamy się do końca tej dziwnej opowieści, haha
CZYTASZ
Diary || Wolfstar
Fanfic~° Remus Lupin chorował na coś, czego żaden człowiek nie chciałby doświadczyć. Coś, co wyniszczało go od środka, nie dając ani trochę spokoju. Starał się ulżyć sobie poprzez pisanie w pamietniku, jednak wiedział, że przez to może mu się pogorszycy...