5

306 13 3
                                    




Siedziałam na dużej, skórzanej kanapie. Razem z Carolyne i innymi naszymi znajomymi byliśmy na domówce, którą organizowało pewne rodzeństwo. Trzymałam właśnie butelkę piwa, chyba moją 3 w ciągu ostatniej godziny. Było dość późno.. Nie byłam w stanie, myśleć trzeźwo, szczególnie po ilości alkoholu, którą w siebie wpiłam. Po prostu siedziałam przed garstką ludzi, okrywając się cienką kurtką. Wokół mnie było trochę naszych znajomych, którzy skakali, śpiewali i bawili się w najlepsze. Tylko ja, jedna z nielicznych nie bawiłam się, tak jak reszta.

- Czemu siedzisz sama? - usłyszałam obok siebie męski głos. Kiedy odwróciłam głowę w stronę jegomościa, ujrzałam mojego najlepszego przyjaciela; Lucyfera.
- Nie czuje sie najlepiej - wydusiłam z siebie cichy śmiech, a zaraz po tym spuściłam wzrok na dół.
- Nie jest ci czasami smutno?
- Co? - zmarszczyłam brwi, kierując od razu wzrok na ciemnowłosą dziewczynę, która bawiła się i tańczyła wśród znajomych, naszą wspaniała Carolyne.
- Dobrze wiesz co powiedziałem, żal cie ściska. - zażartował chłopak. Cały czas obserwowałam moją przyjaciółkę, badałam każdy jej ruch, kiedy poczułam, że nasze spojrzenia się zeszły. Patrzyła mi prosto w oczy, z delikatnym uśmiechem. Przynajmniej teraz wiem, skąd oraz po kim ma ten uśmiech..

Nie minęło dużo czasu, aż mogłam zaobserwować, jak dziewczyna zbliża się powolnym, lecz delikatnie chwiejnym krokiem w moją stronę. Obserwowałam ją uważnie, do czasu, aż nie zjawiła się obok mnie.
- Hej!- zaczęła z uśmiechem, biorąc ode mnie butelkę z napojem alkoholowym, tylko po to, aby wypić do końca jej zawartość. Butelkę odłożyła przy kanapie. - Czemu siedzisz?
- Przecież tu jestem, nie? - uśmiechnęłam się delikatnie do niej.
- Oh z pewnością, nie żartuj sobie - dziewczyna pewnie chwyciła moją dłoń, zmuszając, abym podniosła się do pozycji stojącej.
- Zostaw ją..- zaczął Lucyfer, bacznie nas obserwując - dziewczyna sie źle czuje...
- Daj spokój, L. - Carolyne posłała mu oczko, po czym z gracją zaczęła prowadzić mnie w skupisko ludzi - Co za kutas..
- Daj spokój, martwi się - zaczęłam, kiedy wreszcie stanęłyśmy blisko siebie. Nasze ciała dzieliły centymetry, a jej ręce zgrabnie oplotły moje ramiona i szyje, zaś moje; powędrowały na jej talię. Uśmiechałyśmy się do siebie, patrząc sobie głeboko w oczy.
- Jesteś już samodzielną dziewczynką - zaczęła żartobliwie, poczułam, jak swoim policzkiem ociera się o moje, mimowolnie; zaśmiałyśmy się w tym samym czasie.
- Nie powinnaś uważać? Wracasz do domu.. - syknęłam cicho, bo w tym samym momencie, przed oczami miałam obraz Pana Morrone.. Stał ze skórzanym paskiem w ręce, tuż przy kanapie.. W rozpiętej koszuli.. - Po ostatnim twój ojciec nieźle był zły...
Carolyne westchnęła cicho, wtulając swoją twarz w zagłębienie mojej szyi.
- Rozmawiałam z nim dzisiaj.. Chciał, żeby mnie nie było dzisiaj.. Jakaś kobieta miała przyjść.
Słowa Carolyne mnie zabolały. Cholernie. Wiedziałam, że ten facet może mieć każdą, dosłownie, ale żeby po tym, co zdarzyło się kilka dni temu, między mną a nim..? Wiedziałam, że dla niego jestem tylko zwykłą koleżanką z klasy jego córki, ale cholernie podobało mi się to, co ze mną robił..
- Dlatego dzisiaj nocuje u Lucasa.. - dziewczyna odsunęła głowę ode mnie, po czym czule spojrzała mi w oczy - Mam wrażenie, że to, że mój ojciec znalazł sobie nową i kolejną laskę, zabolało cie bardziej niż mnie?
Z ust Carolyne wydobył się cichy, lecz słodki śmiech. Zataczałyśmy delikatne koło, bujając się na boki.
- Nie.. Wydaje ci się.
- Oh Van.. - oczy ciemnowłosej przepełnione były czułością, mogłam obserwować je godzinami.. - Zauważyłaś, że większość patrzy się tylko i wyłącznie na nas..?
Rozejrzałam się po pokoju, mogłam dostrzec, że dużo ludzi właśnie wpatruje się w naszą dwójkę. Poczułam lekki wstyd, który przeszywał moje ciało.
- Może sprawimy, żebyśmy do końca były tematem numer jeden..? - poczułam, jak palce Carolyne odgarniają kosmyk moich włosów za ucho. Nie dała mi nawet czasu na odpowiedź, kiedy poczułam jej delikatne usta, na swoich.
__________

Delikatnie zapukałam do wielkich, jasnych drzwi. Nie minęła chwila, kiedy sie otworzyły, a moim oczom ukazała się dziewczyna, z którą poprzedniej nocy, wymieniłam ślinę.
- Tak?
- Zapomniałaś - wyciągnęłam rękę do dziewczyny, w której trzymałam jej telefon, który poprzedniej nocy wypadł jej na kanape. Z wielką wdzięcznością wzięła swoją rzecz, a wtedy między nami zapadła cisza.
- Więc.. Odnośnie tego, co zrobiłam wczoraj.. - dziewczyna westchnęla cicho, patrząc mi się głęboko w oczy - wiesz.. Znamy sie prawie dziewięć lat... Jesteś dla mnie najważniejsza.. Zawsze przy mnie byłaś, pomagałaś mi ze wszystkim i.. I.. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.. Choćby nie wiem co, nie chciałabym, żeby to był koniec..
- Było całkiem fajnie - delikatnie uśmiechnęłam się do ciemnowłosej, na co ta w odpowiedzi tylko wpatrywała się we mnie. Usłyszałam, oraz zobaczyłam, jak za Carolyne po schodach schodzi nie kto inny jak sam Pan Morrone.. W obecności jakiejś kobiety...
***********
Ogólnie, przepraszam, że ten rozdzial jest taki krótki bo tylko ok. 750 słów.. Ale przez dłuższy czas nie będzie rozdziałów. Wakacje itp, mimo wszystko, u mnie ma miejsce pewna sytuacja, która po części ma wpływ na brak rozdziałów. Mimo wszystko moooooże postaram się w Lipcu napisać kolejny rozdział, ale nie obiecuje bc za jakiś czas wyjeżdżam, są moje urodziny, będe miała miało czasu.
Także dobranoc, miłej nocy/dnia.

Miss To Mrs. // Michele Morrone [ ZAWIESZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz