2

344 10 1
                                    




Patrząc na jego ręke wyobrażałam sobie stanowczo za wiele, co było już niezbyt stosowne. Kątem oka zauważyłam, że Michele sie uśmiecha. Mimo, że serio nie chciałam tego robić; zsunęłam jego ręke ze swojej nogi.

- Przepraszam Panie Morrone, wróce już do łożka - wyszeptałam cicho

Mężczyzna nie odpowiedział nic, tylko skinął głowa na znak, że rozumie. Odsunęłam delikatnie krzesło i podniosłam się z niego, dziękując wówczas za wszystko. Kiedy odchodziłam czułam jego wzrok na sobie. A konkretniej na moim tyłku..

Zignorowałam to cholernie męczące uczucie i weszłam po schodach. Weszłam po cichu do pokoju Carolyne i położyłam się obok niej, zakrywając swoje ciało kołdrą. Czułam jak po moim ciele przechodzą przyjemne dreszczy. Ta sytuacja, która miała miejsce przed chwilą.. Sprawiła, że czuje sie dośc.. dziwnie. Inaczej, niż sprzed dwudziestu minut wstecz.

Westchnęłam cicho i przewróciłam sie na plecy. Wiedziałam doskonale, że tak szybko to nie zasne. Zamknęłam oczy i zagryzłam warge. To nie było tak, że zakochałam się w ojcu Carolyne. Po prostu, to w jaki sposób na mnie patrzy, mówi do mnie czy chociaż robi coś.. To po prostu na mnie działa. Cholernie działa. Nie byłam z tego bardzo zadowolona, bo przecież to jest ojciec mojej najlepszej przyjaciółki, więc.. Nie chciałam jej tego robić. Ale powinna wszystko zrozumieć?

Przetarłam oczy, sama nie wiedzialam co mam robić. Odwróciłam sie plecami do Carolyne i starałam się zasnąć

____

Rano obudziła mnie moja wspaniała przyjaciółka, siadając na mnie.

- Złaź ze mnie ty tłusta dupo! - zaśmialam się cicho - jesteś ciężka!
- Ja ciężka? - chwyciła sie za serce - ty cholero.

Dziewczyna zawarczała cicho zrzucając ze mnie pościel i rzucając się wprost na mnie. Chwyciła mnie za ramiona i zaczeła mnie łaskotać. A ja; jak to ja, zaczęłam się rzucać jak opętana i śmiać.

- Zostaw! przepraszam!!

Nie potrafiłam z siebie wiele wydusić, ponieważ mam te cholerne łaskotki. Czasami po prostu nienawidze tego w siebie, bo wszyscy wykorzystują to na moją niekorzyść.

- Dobra - wywarczała mi do ucha brązowowłosa - masz już

Dziewczyna zeszła ze mnie i usiadła obok. Ogarnęła swoją burze włosów do tyłu i wstała, a ja zaraz za nią. Ogarnęłyśmy sie, byleby wyglądać i zeszłyśmy na dół. Pan Morrone właśnie smażył nam naleśniki na śniadanie. Nie zaprzecze - wyglądał cholernie seksownie. Nie potrafiłam przez dłuższy czas oderwać od niego wzroku, choćby na sekundę. Dopiero kiedy Carolyne wbiła mi łokieć w bok zasyczałam cicho i zwróciłam uwage na nią.

- co jest? - wyszeptała mi do ucha.
- Ja? eh.. - odwróciłam wzrok, musiałam szybko coś wymyślić. - Głodna jestem

Ah, moja wspaniała wymówka. No ale co, każdy wie, że jestem głodna 24/7. Przynajmniej większość. Carolyne bez zbędnych podejrzeń usiadła przy stole.

____

Nienawidze poniedziałków. To tylko dlatego, że to pierwszy dzień szkoły. Horror, dramat i masakra jednymi słowy. Niechętnie wstałam z łóżka zrzucając z siebie kołdrę i wyłaczyłam budzik, który dudniał mi przy uchu przez kilka minut. Zawsze mam problemy ze wstaniem rano, kto nie ma?

Leniwie podeszłam do szafy biorąc z niej czarne jeansy i długą bluzę, którą związałam. Uczesałam włosy w niedbałego koka i poszłam zjeść śniadanie. Byłam cholernie glodna, jak zwykle zresztą. Chwyciłam swoją torebkę, po czym wpakowałam do środka butelkę wody. Schodząc do kuchni pożegnałam się akurat z moim tatą, który wychodził do pracy. Jak ja go cholernie podziwiam.. Wstaje o 5 rano, wychodzi o 6:30 a ja ledwo potrafię wstać!

____

Już w łazience czułam zapach tostów, które piekły się w tosterze. Kocham takie pyszne śniadania. Stałam właśnie przed lustrem, ogarniając buźkę, no bo przecież bez makijażu nie zamierzałam wychodzić. Gdy zrobiłam sobie brwi oraz rzęsy, w sumie uznałam że nawet jest git. Wzięłam jeszcze brązową pomadkę na usta i wyciągnęłam kosmyk włosów. Teraz było idealnie.

Wyszłam z łazienki kierując się do kuchni, wyjęłam tosty i rzuciłam je na talerz. Dzisiejszy dzień zapowiadał się nieźle. Nasza klasa ma dzisiaj wywiadówkę wraz z rodzicami, bo przesadziliśmy z zachowaniem w ostatnim tygodniu. No cóż. Wiem, że będe miała przechlapane po tym, lecz rodzice troche pokrzyczą i tyle. Nie miałam się czym przejmować.

____

W szkole czas dłużył mi się niemiłosiernie. Była aktualnie czwarta przerwa, co oznaczało, że mam jeszcze dwie lekcje. Siedziałam właśnie na tyłku na schodach, kiedy nagle przede mną zjawił sie nie kto inny jak sam Pan Morrone!

Zaskoczona podniosłam wzrok i wpatrywałam się mu wprost w oczy.

- Witam Panno Shakur - przyuważyłam, że kąciki ust delikatnie poszły w góre - szukam Carolyne, wiesz gdzie ona jest?
- Dzień dobry Panie Morrone - przygryzłam warge - Carolyne jest u pielęgniarki, wymiotowała dzisiaj na lekcji.

Michele westchnął cicho po czym usiadl obok mnie. Zaskoczyło mnie to cholernie, ponieważ nigdy nie spodziewałam się, że rodzic kogokolwiek usiądzie przy mnie, w dodatku na schodach.

- Ostatnio mam sporo kłopotów z tym dzieckiem - zaśmiał sie cicho, spuszczając głowe - tu jakiś kaszel, tu ból głowy, ból brzucha.. okres - wypowiadając ostatnie słowa Michele ściszył głos, abym tylko ja to słyszała, po czym spojrzał się na mnie cholernie seksownym i przeszywającym wzrokiem.
- No cóż - zaśmiałam się nerwowo odwracając głowę na bok, aby na niego nie patrzeć. - kobiety i dziewczyny mają swoje potrzeby, wie pan.
- No tak, zapomniałem - zaśmiał sie cicho pod nosem.

Kiedy miałam się odzywać, nagle zadzwonił dzwonek. No jasna cholera!

- To ten.. - zaczęłam - musze iść na lekcje, do zobaczenia, panie Morrone..

Uśmiechnęłam sie do niego nieśmiało, na co ten odwzajemnił ten gest. Niechętnie podniosłam się ze schodów i udałam się do sali, w której miałam lekcje.

Usiadłam w ostatniej ławce, a razem ze mną mój ukochany przyjaciel; Lucek, Lucjan, Kucek, Lucyfer. Do wyboru, do koloru.

- Hej mała - uśmiechnął sie delikatnie do mnie - co ty taka.. rozmarzona?
- Myśle - mruknęłam cicho pod nosem- a ty co? nie z Lucasem? - spojrzałam się na lokowatego blondyna, który siedział przed nami,
- Meh - mruknął cicho - siedzi, czeka na Carolyne.. Martwi sie
- Wiadomo - westchnęłam cicho i spojrzałam się wprost w mojego przyjaciela - Carolyne raczej nie wróci, przyjechał po nią pan Morrone.
- Ten seksowny ojciec? - Lucas odwrócił do nas głowe niemalże natychmiastowo - dziewczyny na niego lecą, przez okładke z gazety. Dziewczyny wydzierały sobie z rąk jego plakaty, masakra!

Uśmiechnęłam się delikatnie pod nosem. Wyłączyłam się totalnie myślami. Nie interesowało mnie, co się dzieje wokół mnie. Myślałam tylko o jednym..

O Panu Morronie.

Miss To Mrs. // Michele Morrone [ ZAWIESZONE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz