13. Złudzenie

323 28 10
                                    

Rachel wróciła do domu. Odłożyła torbę na komodę i przejrzała się w lustrze. Minęły dwa lata od tego jak zaczęła chodzić na studia. Zack zdobył już podstawowe wykształcenie na poziomie zadowalającym, a ona sama zmieniła miejsce pracy i zaczęła trochę lepiej zarabiać niż wcześniej. Zawsze było to lepsze niż nic, prawda?

- Zack, ugotowałeś zupę? - zapytała, kiedy tylko weszła do kuchni.

- Tak, tak - nalał ogórkową do dwóch misek. - Lekcje gotowania twojego autorstwa jednak się przydały.

Blondynka uśmiechnęła się i usiadła do posiłku. Kilka minut później odstawiła naczynię do zlewu i skierowała się w stronę pokoju. 

- Gdzie ty idziesz? - zapytał zdziwiony czarnowłosy.

- Do pokoju się uczyć. Przecież wiesz, że niedługo mam egzamin.

- No tak wiem - powiedział powoli. - Miałem tylko nadzieję, że wyjdziemy dziś na spacer.

Blondynka chwilę się zastanowiła, po czym odpowiedziała.

- No... jeden dzień chyba nie zaszkodzi - uśmiechnęła się. - Ale następnym razem tak szybko się nie zgodzę.

~***~

- Pięknie tu wiosną, prawda? - zapytała, przyglądając się naturze w parku. 

- Tak - przyznał Zack. Mocno trzymał za rękę Rachel, tak jakby zaraz chciała mu uciec. Kilka minut jeszcze szli, aż czarnowłosy się zatrzymał. - Czy możemy na chwilę usiąść i porozmawiać?

Blondynka zdziwiona takim obrotem spraw, pokiwała głowo twierdząco. Usiadła z mężczyzną na drewnianej ławce i spojrzała na jego twarz. Wyglądało jakby był zagubiony, lub co grosza czymś zaniepokojonym.

- O tym musimy porozmawiać - wyciągnął złożoną gazetę z kieszeni bluzy i pokazał pierwszą stronę. Ray otworzyła szerzej oczy, kiedy zobaczyła nagłówek i zdjęcia. - Czytaj.

Trzęsącymi się rękoma wzięła czasopismo i zaczęła czytać.

- Nowe poszlaki w sprawie zaginionej kilka lat temu Rachel Gardner i więźnia Isaac'a Foster'a - spojrzała na niego z strachem, by po chwili kontynuować. - W dwatysiące szesnastym roku zaginęła, pacjentka szpitala psychiatrycznego w Japonii, Rachel Gardner. W tym samym czasie z tymczasowego więzienia uciekł niebezpieczny seryjny morderca Isaac Foster. Według zeznań naocznych świadków i kilku policjantów, mężczyzna miał porwać dwunastolatkę pod pretekstem zakładnika. Foster nielegalnie przewiózł Gardner do Korei Północnej, najprawdopodobniej jako niewolniczkę. Wojsko koreańskie potwierdziło, że zatrzymali w tamtym czasie dwie podejrzane osoby, które niedługo po aresztowaniu uciekły... CO TO MA ZNACZYĆ? - zapytała poważnym tonem. Wydawała się spokojna jednak w jej oczach widać było iskry gniewu.

- Nie wiem...

- Zack, coś ty najlepszego spaprał?! 

- Zabiłem jedną kobietę pół roku temu! - przyznał się czarnowłosy, na co dziewczyna zastygła chwilę w bezruchu. - Nie mogłem się powstrzymać. Ciągle tylko drzyj te kartki i będzie dobrze. Ale ja nie potrafiłem! Musiałem chociaż raz! Proszę, wybacz mi... - chciał ją złapać za nadgarstek jednak blondynka szybkim ruchem się odsunęła.

- Nie dotykaj mnie! Zniszczyłeś naszą szansę na lepszą przyszłość! Ja pracowałam za naszą dwójkę, uczyłam cię i do tego zbierałam SAMA pieniądze na NASZĄ lepszą przyszłość! A ty tak po prostu mówisz mi w twarz, że zamordowałeś sobie dla zabawy jedną kobietę i teraz policja nas poszukuje! Jak w ogóle śmiesz mnie przepraszać?! 

- Rachel, proszę posłuchaj mnie... - spróbował ją po raz kolejny dotknąć, jednak ta się natychmiastowo odsunęła.

- Słyszałeś co mówiła, masz ją zostawić i grzecznie się poddać! - usłyszeli przed sobą męski głos. Natychmiastowo oboje spojrzeli w tamtą stronę i ujrzeli policjantów z wyciągniętą bronią, wymierzoną prosto w Zack'a.

- Ty ich tu nasłałaś?! - zapytał zrozpaczony czarnowłosy. Czy jedyna osoba na świecie, którą miał, wydała go?

- Nie - odpowiedział jeden z funkcjonariusz zamiast blondynki. - Była to jej siostra jej ojca. Stephany G.

- Ciociu... - pisnęła zrozpaczona Ray. Jak ciocia mogła jej zrobić coś takiego? Może trzeba było jej niezapoznawać z czarnowłosym?

- Ray... - szepnął czarnowłosy i zapytał. - Ufasz mi?

Chwilę zastanawiała się, po czym pokiwała prawie niezauważalnie głową.

- Raz! - zaczął liczyć do trzech policjant. - Dwa!

- Teraz - mruknął Zack.

- TRZY! STRZELAĆ DO MORDERCY!

Zack natychmiastowo wziął blondynkę na ręce i zaczął biec w stronę płotu. Przeskoczył go i pobiegł w stronę jednego z wieżowców. Co chwilę oglądał się za siebie, widząc zdesperowanych policjantów próbujących ich złapać. 

- Tak jak za dawnych czasów... - mruknęła Rachel cała zalana potem i trzęsąca się ze stresu. 

- Tak... - uśmiechnął się smutno Zack, by chwilę później wbiec do budynku.

Nie zwracał uwagi na zdziwienie ludzi w środku. Wbiegł od razu do windy i zamknął ją chwilę po tym jak funkcjonariusze policji wbiegli do budynku.

W ciszy i stresie pojechali na ostatnie piętro - na dach. Sekundy dłużyły się. W końcu dojechali. Czarnowłosy podbiegł do krawędzi, dopiero teraz zdając sobie sprawę ze swej głupoty.

- Co robimy Ray! - zapytał stawiając ją na krawędzi. 

- Nie... nie wiem! - rozpłakała się. - T-to moja wina! Gd-dybym wtedy się nie zgodziła na ten spacer, w-wtedy nie doszłoby do tego!

- Ej! Ej! - czarnowłosy spojrzał blondynce w oczy. - To też moja wina. Nie obwiniaj siebie, bo doprowadzisz siebie do kolejnej depresji.

Usłyszeli odgłos wjeżdżającej widny. Musieli szybko decydować. 

- Zack... Ja nie chcę wracać do psychiatryka - zaszlochała. - I nie chcę żebyś ty wrócił do więzienia...

- I oboje nie będziemy musieli - uśmiechnął się, po czym ją pocałował.

Ray zamknęła oczy i pozwoliła by jej łzy spływały po policzkach. Złapała go mocno za rękę, tak by już nigdy jej nie puszczać. 

Chwilę później spadli w dół, czekając na nieuniknioną śmierć.

Angels of death - Proszę... Nie Opuszczaj Mnie(Zack x Rachel) [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz