Rozdział 2

1.5K 136 57
                                    

~~ Pov. Naruto ~~

Pierwsza lekcja z Iruką zakończyła się, a ja nadal jestem w jednym kawałku. Naprawdę wierzyłem, że nigdy nie wyjdę z tej sali, a przynajmniej nie o własnych siłach. No to teraz tylko szybciutka konfrontacja z moim drogim wychowawcą w pokoju nauczycielskim, a potem matma także z nim, jeżeli uda mi się przetrwać. Świecie czemu mnie tak nienawidzisz!? Powolnym krokiem udałem się pod pokój nauczycielski, aka pokój wytrzeźwień, czy zbiorową sypialnię. Jak zwykle na korytarzach jest w chuj ludzi i wszyscy się drą jak zarzynane owce, japierdole zwariować można. Nie wspominając już o tym, że jak wychodziłem z klasy to ledwo się przedarłem, bo wokół naszej ławki zebrał się tłum dziewczyn, które piskliwymi głosami wywrzaskiwały coś do Sasuke. Szczerze mówiąc to mu współczuję, biedny chłopak, ja bym tego nie wytrzymał i się ulotnił, wcześniej dając komuś w mordę. No cóż jego mina mówiła, że ma na to ochotę i poważnie to rozważa. Jednak w końcu się powstrzymał, dobrze, bo biedne nauczycielskie serce Iruki mogło by tego nie znieść drugiego września z samego rana.

Dotarłem przed pokój nauczycielski i spojrzałem przymrużonymi oczami na jakiegoś ucznia, który stał przed tymi właśnie drzwiami i napastliwie w nie pukał. Bardzo mnie to rozbawiło, gdyż te drzwi są dźwiękoszczelne, nasz szanowna pani dyrektor Tsunade tak zdecydowała. Tylko nie wiem czy po to żeby zagłuszyć darcie mordy niewyżytych nastolatków dobiegające równo co 45 minut z korytarza, czy powodem była chęć oszczędzenia uczniom codziennej litanii przekleństw, kłótni, jęczenia nad swoim bardzo ciężkim losem, narzekania na uczniów, pojebanych plotek i ogólnej gadki szmatki dorosłych, ponoć odpowiedzialnych, ludzi. Ja naprawdę nie mam pojęcia jakim cudem to liceum uplasowało się na pierwszym miejscu w rankingu tokijskich szkół ponadpodstawowych, ale Tsunade jest z tego powodu bardzo zadowolona i głośno ogłasza to na każdym możliwym kroku.

Odepchnąłem tego niskiego chłopaczka, jeszcze nigdy go tutaj nie widziałem, pewnie to jakiś pierwszak. Na pełnym chillu zacząłem wpisywać sześcio-znakowy pin, który otwiera te cholernie ciężkie drzwi.

- Normalny jesteś! Uczniom nie można tam wchodzić bez zezwolenia nauczyciela. Trzeba czekać, aż ktoś przyjdzie! - usłyszałem nagle jakże irytujący, przemądrzały głosik.

Co to za dzieciak? No naprawdę, czy on nie ma własnego życia? Totalnie go zignorowałem i nadal klepałem to pieprzone hasło. Chociaż w sumie jak już tu jest i aż tak się poczuwa, to może zabawię się trochę kosztem dzieciaka. Przyjrzałem mu się bliżej, idealnie wyprasowana koszula w kratę, książki pod pachą, równy przedziałek i wypolerowane lakierki. O japierdole, prychnąłem, próbując powstrzymać salwę śmiechu.

- Dobrze, w porządku, to ja sobie tutaj wejdę, a ty możesz naskarżyć na mnie Iruce Umino, to mój wychowawca. - odparłem z uśmiechem i w końcu kliknąłem zielony przycisk na klawiaturce. Drzwi zapikały i posłusznie się otworzyły. Na odchodne od dzieciaka usłyszałem tylko:

- Oczywiście, że tak postąpię.

Zatrzasnąłem za sobą drzwi, zataczając się ze śmiechu. Nie widziałem, że tacy ludzie mogą istnieć w prawdziwym życiu. Rozejrzałem się po przestronnym pomieszczeniu, niewiele się tu zmieniło przez wakacje. Środek pokoju zajmował wielgachny dębowy stół, otoczony z czterech stron wygodnymi kanapami. Po oknem był zamontowany zlew, a na blacie stał ekspres do kawy i od groma kubków. Jeden z rogów pokoju zajmowała wielka lodówka, a w drugim mieścił się ogromny regał ze wszelkimi sprawdzianami, kartkówkami, kserówkami, podręcznikami, papierami, dokumentami i inną tego typu zbędną makulaturą, którą nauczyciele wręcz kochają.

Walnąłem się na jedną z kanap, ja już jestem zmęczony dzisiejszym dniem, minęło dopiero pierwsza lekcji. Przecież ja dzisiaj padnę. Jednak nie mogłem długo nacieszyć się spokojem, bo po jakiejś minucie do pokoju wbił wkurwiony jak diabli Iruka i nieśmiało tuptający za nim Kakashi.

Połączeni przez Los / SasuNaru Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz