ix

336 41 3
                                    

     Lyra zaczerpnęła łapczywie powietrza i chwyciła się za gardło

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Lyra zaczerpnęła łapczywie powietrza i chwyciła się za gardło. Rozejrzała się po pomieszczeniu zdezorientowana. Przetarła oczy, będąc pewna, że to sen. Odchyliła koc, którym była przykryta. I krzyknęła. Przeraźliwie głośno.

     Jaskier spojrzał na Geralta, a widelec wypadł mu z dłoni i odbił się z brzdękiem na posadce.

     Z hukiem spadła na ziemię z łóżka i zaczęła się cofać, używając rąk. Uderzyła mocno plecami o szafkę nocną, z której spadł jakiś słoiczek z ziołami. Brunetka zaczęła kaszleć czując, jak specyfiki dostały jej się do buzi.
     – Hej, hej, spokojnie. – usłyszała. Uniosła wzrok i wzięła głęboki wdech.
     – Spokojnie?! Oddawaj mój ogon! – wrzasnęła, wierzgając nogami.
     – Ale... – przełknął ślinę Myszowór. Dziewczyna odwróciła się i chwyciła palcami o kant szafki. Podciągnęła się, jednak mebel był za lekki i poleciał w jej stronę. Druid do niej doskoczył i przytrzymał szafkę. Ustawił ją z powrotem na miejscu, po czym wyciągnął dłoń w jej stronę. Ta łypnęła na niego groźnie, jednak ostrożnie i subtelnie chwyciła jego dłoń. Myszowór wyczuł, jaka była miękka i delikatna.
     Podciągnął ją i szybko pomógł wstać. Ta jednak zachwiała się i w ostatnim momencie chwyciła się jego ramienia. W ciszy rozchyliła lekko nogi i stanęła na bokach stóp. Kurczowo trzymała dłoni starca, przygryzając wargę.
     Drzwi otworzyły się z hukiem i odbiły od ściany. Lyra uniosła głowę i uśmiechnęła się słabo, widząc Jaskra. Ten zamarł w bezruchu, widząc ją na bladych nogach.
     Bard ruszył w jej stronę, a ona wyrwała się z uścisku Myszowora. Jednak stawiając pierwszy krok jej nogi były jak z waty i gdyby nie refleks Jaskra, zdarzyłaby się z podłogą, a nie jego klatką.
     Brunet przyciągnął ją do siebie i oplótł rękoma w pasie, zaś głowę oparł na jej głowie. Z ogonem i płetwą wydawała się wyższa. Teraz była mniejsza, delikatniejsza i kruchsza.
     – Jaskier... – pociągnęła nosem.
     – Cśśś, spokojnie. – pogłaskał jej włosy, po czym gniewnie spojrzał na wiedźmina.

     Niebieskooki tupnął nogą bezsilnie.
     – Tak... tak... tak nie można! To nie ludzkie! – machnął rękoma. – Sama mówiła, że w życiu nie zmieniłaby ogona na nogi!
     – Zaś teraz jej życie jest zagrożone, Jaskier. – warknął wiedźmin, odcinając barda od Myszowora.
     – Będzie zła. – syknął trubadur, dźgając białowłosego palcem w klatkę piersiową.
     – Przejdzie jej. – wycedził przez zęby Geralt, po czym obrócił się na pięcie i zaczął pomagać druidowi przygotować eliksir za którego pomocą można zmienić ogon syreny w nogi.

Lyra siedziała wtulona w klatkę piersiową Jaskra, pociągając nosem. Gdy była syreną i czuła się przybita, dziwnie bolało ją serce. I tyle. Teraz nawet nie zauważyła kiedy, ale zaczęła płakać.
– Siostry mnie wydziedziczą. – burknęła, skubiąc materiał jego spodni.
– Przepraszamy Lyra. Ale to był jedyny sposób. – powiedział cicho druid. Ta uniosła zaszklone oczy i uśmiechnęła się. Zaś wiedźmin zacisnął usta.
– Dziękuję. I w sumie... to ja przepraszam. Robię wam aferę z niczego. – wyprostowała się i odrzuciła włosy do tyłu. – To nie jest takie trudne...
Brunetka wstała, jednak straciła równowagę, przez co pochyliła się do tyłu, po czym upadła z powrotem na łóżko.
– No cóż... będę próbować. – westchnęła, patrząc na Myszowora. – Bo jak rozumiem nie da się tego odwrócić?
Ten zaprzeczył ruchem głowy.
     – No dobrze, odpocznij. – powiedział, po czym puścił oczko w stronę wiedźmina. Ten niechętnie wyszedł z pokoju, zostawiajac Jaskra i Lyrę samych.
     – Próbowałem ich powstrzymać. – chwycił jej dłoń.
     – Nie martw się. – zachichotała. – Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
     – Cóż, teraz jesteś zdana na moje towarzystwo. – mrugnął, po czym wstał.
Lyra przypatrywała mu się zdezorientowana, gdy on wyciągnął dłonie w jej stronę, po czym parę razy zgiął i wyprostował palce parę razy.
– No chodź, trzeba nauczyć cię chodzić. A potem tańczyć. – uśmiechnął się szeroko. Brunetka rozchyliła usta zdumiona, po czym ochoczo chwyciła jego delikatne dłonie. Musi to zaakceptować, że jej ogon nie wróci.
Ten pokierował ją i jedną ręką Lyra oplatała jego szyję, a drugą próbowała złapać równowagę.
– I patrz: prawa, lewa. Prawa, lewa... – zrobił dwa kroki do przodu. Zielonooka mimowolnie zrobiła to samo, a przynajmniej spróbowała. Nogi załamały się pod nią jak kruche patyczki, jednak przez to, że trzymała się barda nie upadła. – Pięknie. Ale pomalutku...

PŁOMYK NADZEI  ,  jaskier Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz