Miałem wrażenie, że unoszę się na tafli przyjemnie ciepłej wody, która niesie mnie coraz dalej i dalej. Nie chciałem wyrywać się z tego błogiego wrażenia, ale nagle czyjaś dłoń sprowadziła mnie na ziemię. Niechętnie otworzyłem oczy i spojrzałem prosto w twarz Tobio, więc nie mogłem się nie uśmiechnąć.
-Hej.
Wychrypiałem, bo moje gardło było wyschnięte na wiór.
-Weź to.
Poprosił, pokazując mi przed oczami jakąś tabletkę i szklankę wody. Podniosłem się do siadu i pozwoliłem, by ułożył mi tabletkę na języku, po czym wypiłem całą szklankę jednym haustem.
-Po co mi to?
Zapytałem, opadając z powrotem na poduszki i mrucząc z zadowoleniem, gdy zaczął mnie głaskać po głowie. Doskonale wie, że lubię tego rodzaju pieszczoty.
-Poczujesz się lepiej.
Zapewnił mnie, chociaż nie wiedziałem, o co mu chodzi, bo czułem się całkiem dobrze, oprócz bólu głowy, który z jakiegoś powodu mnie dopadł, co zdarzało mi się niezwykle rzadko. Mruknąłem coś z aprobatą i ułożyłem się do snu, bo z jakiegoś powodu czułem się niezwykle zmęczony.
-Śpij.
Poprosił i poczułem, jak wstaje a po chwili usłyszałem trzask drzwi. Gdy znów wróciłem do rzeczywistości, zauważyłem, że siedzi przy moim łóżku i robi coś na telefonie. Uśmiechnąłem się i odwróciłem przodem do niego, obejmując go za szyję, na co aż się wzdrygnął.
-Obudziłeś się?
Zapytał, jakby to nie było oczywiste. Odłożył komórkę i odwrócił się do mnie, głaszcząc mnie palcami po policzku.
-Uhm.
Przytaknąłem, czując, że głowa już mnie nie boli i powoli wracają mi siły do życia.
-Jak się czujesz?
Zapytał, chociaż z niewiadomych dla mnie przyczyn mówił szeptem.
-Lepiej.
Przyznałem, co wywołało widoczną ulgę na jego twarzy.
-To dobrze. Gorączka też ci spadła.
Mruknął, a ja zdziwiłem się. Co on gada?
-Miałeś gorączkę, rano trochę ponad 37 stopni, ale najwyraźniej leki zadziałały.
Wyjaśnił, najwyraźniej zauważając konsternację na mojej twarzy. Spojrzałem na niego ze zdziwieniem, ale potem uśmiechnąłem się z wdzięcznością.
-Dzięki, że się mną zająłeś.
Uśmiechnął się, słysząc moje słowa i podniósł się z podłogi.
-Czujesz się na siłach, żeby wstać, czy przynieść ci jedzenie tutaj?
Zapytał, czym mnie rozbawił i wyskoczyłem z łóżka jak z procy, przez co się zachwiałem.
Oczywiście, że pójdę z nim do kuchni, kiszki grają mi marsza! Zaśmiał się na moją reakcję i objął ramieniem, a ja wiedziałem, że z nim nic mi nie grozi.