Od następnego dnia wróciliśmy normalnie do szkoły, mimo, że razem z Kageyamą bardzo się stresowaliśmy. Wciąż nie wiedzieliśmy, kto chce nam zaszkodzić i co może nam zrobić. Co prawda zamknięto tych dwóch polujących na nas typków, ale kto wie, co jeszcze dla nas przygotuje? No właśnie, nikt, poza tą tajemniczą osobą. Chłopacy z drużyny z kolei przejrzeli swoje i nasze plany lekcji i ustalili dyżury, kto gdzie i kiedy będzie z nami, żebyśmy na 100% nie zostawali sami. Na pewno było to dla nich uciążliwe, ale nie chcieli słyszeć od nas ani słowa sprzeciwu, mówiąc, że to dla naszego dobra i nie będą ryzykować, że coś się stanie ich wybuchowemu duetowi. Tak więc gdy tylko weszliśmy do szkoły dołączył do nas Noya-senpai, witając się z nami jak zwykle, po czym ruszyliśmy do odpowiedniej sali, gdy nagle zabrzęczały nasze telefony. Wyciągnąłem urządzenie i zobaczyłem wiadomość na naszym grupowym czacie.
Anonim: I tak się zemszczę.
Kageyama: Za co?
Daichi: Kim jesteś?
Suga: Znowu to samo!
Tsuki: To się powoli robi nudne..
Daichi: Gdzie są Hinata i Kageyama?
Noya: Są ze mną, nic im nie jest.
Anonim: Jeśli chcecie wiedzieć, za co chcę się zemścić i kim jestem, musicie rozwiązać pewną zagadkę. Co się wydarzyło półtorej roku temu na festynie sportowym? Tylko jedna osoba spośród was o tym wie.
Odczytałem wiadomość i poczułem ucisk w żołądku. Czy to się nigdy nie skończy? Zrozpaczony próbowałem sobie cokolwiek przypomnieć, ale nie miałem pojęcia, o co może chodzić. Spojrzałem ze strachem na Tobio, który przytulił mnie, dodając mi otuchy, a ja po prostu rozpłakałem się w jego ramionach.