Codzienność

7 3 0
                                    

Do uszu Liz dobiegł głośny huk wydobywający się z pistoletu, który trzymała w rozprostowanych rękach. Palec wskazujący prawej ręki odskoczył od spustu. Delikatnie ugięte nogi rozprostowały się. Kilka kasztanowych kosmyków opadło na jej lekko opaloną twarz, której rysy mocno się zmieniły pod wpływem większej ilości jedzenia i przebywania w budynkach.

- Liz, zbieraj się! - przez pustą halę sportową rozniosło się echo śpiewnego głosu Arii.

Wewnętrzna obróciła się na pięcie opuszczając broń. Kilkanaście metrów dzieliło ją od grupki młodych dorosłych, którzy z dużymi torbami i workami na ubrania czekali przy wyjściu z dużego pomieszczenia przeznaczonego do treningu fizycznego. Liz zdenerwowana przewróciła oczami i odłożyła swoją broń na specjalny stół i zaczęła kierować się w stronę swoich przyjaciół. Sztucznym uśmiechem obdarowała trójkę dziewczyn i piątkę chłopaków, którzy już przebrani, opierali się rzędem o zimną, białą ścianę. Blond włosy Roberta były mokre od potu, tak jak dekolt koszulki ciężko oddychającego Antona. Case z trudem dyskutował o czymś z Savio, który zlustrował wzrokiem nastolatkę. Aria, Katherina i Monica plotkowały o swoich przyszłych rekrutach i ich nawykach.

- Pośpiesz się, młoda - popędził Liz Robert, ale ona tylko zmierzyła go wzrokiem skierowała się w stronę szatni. Przebranie się, zajęło jej kilka minut i po chwili znów była przy hałaśliwej grupie nastolatków.

- To gdzie idziemy? - zapytała, zawijając nogawki swoich czarnych jeansów. Nikt nie odpowiadał, więc uniosła wzrok, zdezorientowana. Dziewczyny zakrywały ręką usta starając się nie pokazać cisnących się na ich twarze uśmiechów, Savio i Anton powstrzymywali się od śmiechu, a Robert i Case już pochylali się do przodu chichocząc wesoło. - No co? - zapytała, prostując się i poprawiając szarą torbę na ramieniu.

- Czekaj, chodź tu - wykrztusił przez śmiech Robert i przyciągnął dziewczynę do siebie. Ta zaskoczona, nie zdążyła zaprotestować, gdy chłopak odwrócił ją plecami do siebie i zaczął rozplątywać koka, w którego uczesała się przed samym treningiem.

- Czy ktoś mi powie o, co chodzi? - zapytała, powoli tracąc cierpliwość. Czuła, jak Robert zaplatał jej warkocza z poplątanych włosów, a pozostali nadal nie pozbyli się uśmiechów.

- Savio i David mają dzisiaj jeszcze wieczorną straż przy Płocie, więc pójdziemy z nimi - wytłumaczyła Aria, odpowiadając na jej poprzednie pytanie. Liz nadal wpatrywała się w ścianę przed nią, nie mogąc się ruszyć. Dopiero, gdy usłyszała charakterystyczny dźwięk gumki do włosów, uwolniła się od szybkich rąk Roberta, który już nie pierwszy raz bawił się jej lekko rudawymi włosami.

- Dlaczego nie możecie mieć zajęć gdzieś w ośrodku? - burknął niezadowolony Anton, który z niechęcią odwiedzał chłopaków, gdy ci pilnowali Płotu.

Wszyscy wyszli z ogromnej sali i zaczęli iść długim, podziemnym tunelem. Case i Robert przepychali się na samym przodzie, Anton starał się ich uspokajać, ale w końcu i tak dał za wygraną. Dziewczyny nie przestały szeptać coś podekscytowane między sobą, pozostawiając Liz na szarym końcu, tuż obok wpatrującego się przed siebie Savio.

- Co u reszty? - spytał niespodziewanie szatyn, gdy pierwsza grupka weszła do niewielkiej windy. Na dole oprócz ich dwójki został tylko Anton i Katherina, którzy rozmawiali na temat ich ostatnich wspólnych zajęć.

- Skąd nagle to pytanie? - zdziwiła się Liz, wiedząc, że Savio jako jedyny nie interesował się informacjami od Lief'a i pozostałych. Robert utrzymywał z chłopakami i Anją stały kontakt, a dziewczyny często wypytywały ją o samopoczucie jej przyjaciół i brata. Savio jednak nie pytał nigdy. Dotąd zdawało się wszystkim, że odciął się od nich, znów wracając do normalności.

WybranaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz