Rozdział 18

11K 505 5
                                    

Cztery

Następnego ranka budzę się z Caroline w ramionach. Nie zdarza się to zbyt często, więc jestem bardzo z tego zadowolony. Przez chwilę się jej przyglądam ale kiedy się nie porusza wchodzę pod pościel i całuję każdy fragment jej ciała. 

-Aleks, ja chcę spać. - mamrocze przez co się uśmiecham.

-yhy... - Dalej nie przerywam swoich pieszczot. 

-Aleks - Warczy ale akurat znajduje się obok jej cipki i już po chwili jest to bardziej jęk niż warczenie. 

-A tak maleńka kazałaś mi przestać. - droczę się z nią i wstaję z łóżka.

-Jak teraz nie skończysz tego co zacząłeś chyba pójdę do kogoś innego.- mówi obrażona.

-Nawet tak nie groź! - kładę się na niej i jednym płynnym ruchem wchodzę w nią.  - Myślisz, że ktoś będzie potrafił lepiej Cię zadowolić? - Jęknęła cicho, męczyłem ją powolnym tempem póki nie dała mi odpowiedzi, która mnie nie zadowoliła. 

-Nie! 

-Prawidłowa odpowiedź. - Już po chwili doszła po raz pierwszy i jęczała moje imię.  Po raz drugi doszła mnie ujeżdżając a ja już byłem blisko wybuchnięcia kiedy sobie przypomniałem, że nie mam gumki. - Maleńka zaraz dojdę! Nie mam gumki!

-Jestem na tabletkach. - jej westchnienie i zaciskająca się cipka sprawiały, że nie byłem już w stanie się powstrzymać. Doszedłem cholernie szczęśliwy. 

-Kurwa Caroline! Kiedyś mnie wykończysz. - powiedziałem z uśmiechem łapiąc oddech. - Musimy się umyć. 

-Tak, ale terach chcę jeszcze spać. 

-Co Ci się stało kobieto? Chodź i jedźmy do domu.

-Jak sobie chcesz. - Wstała naburmuszona i poszła prosto pod prysznic nawet nie zdałem sobie sprawy, że jej domu stał się także mój. 

*****

Kiedy Ka szykowała się do siłowni mój telefon zadzwonił. Numer z Wyoming mnie zdziwił. Jedyna osoba, która mogłaby zadzwonić do mnie z tego miejsca to Sara moja przyszywana siostra z rodziny zastępczej. Nie odzywała się od sylwestra na którym notabene mnie wystawiła. Martwiłem się o nią ale co chwilę powtarzałem sobie, że takie sytuacje zdarzają się bardzo często w jej wykonaniu. Pewnie teraz dzwoni bym jej pomógł albo coś innego.  

-Słucham.

-Czy rozmawiam z Panem Aleksandrem Four? - obcy kobiecy głos mnie zastanawia bo nie mam innych powiązań z tamtym miejscem jak Sara.

-Tak, o co chodzi?

-Jestem Alle Dalia dzwonię z pogotowia opiekuńczego. Czy zna pan Sarę Menedez?

-Tak, czy coś się jej stało? 

-Pani Sara dwa tygodnie temu przedawkowała narkotyki i zostawiła córkę w szpitalu. Mała jest już w dobrym stanie i może wyjść do domu. 

-Jak to zostawiła córkę? - pytam bo nic nie rozumiem.

-Po przedwczesnym porodzie niestety musieliśmy przetrzymać dziecko w szpitalu. Pani Menedez podała Pana jako ojca.

-Co? - Sara co ty zrobiłaś?

-Czy podejmie się Pan opieki czy mam przekazać dziecko do rodziny zastępczej. Jeśli Pan nie ma zamiaru się nią zająć muszę dostać od Pana zrzeczenia się praw do dziecka. - Każde jej słowo sprawia, że jeszcze bardziej się spinam. Wiem co to znaczy rodzina zastępcza i choć jest wielu porządnych ludzi ja na takich nie trafiłem. Jedyna osoba, która pozostała z mojego poprzedniego życie to Sara. Mogę jedynie siebie teraz obwiniać, że nie pojechałem sprawdzić co z nią i czekałem tyle czasu. Pewnie gdyby nie ten telefon nadal bym tego nie zrobił.

Aleks Black Riders MC#2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz