Rozdział 4

12.5K 478 6
                                    

Ka

Następnego dnia siedziałam już w salonie moich rodziców. Miałam rację kiedy nie chciałam tu przyjeżdżać. Męczy mnie ich ciągłego wypytywania mnie o to co się dzieje w mojej głowie. Naprawdę nie miałam ochoty na kłótnie zaraz po locie. Do tego brakowało mi moich dwóch kółek. Do tej pory nie wsiadłam do samochodu jako kierowca ale za to pokochałam szybkie motory. Jeżeli mam mieć kiedykolwiek jeszcze wypadek to przynajmniej zabiję tylko siebie. 

Moja matka szybko sprowadza moje myśli do chwili obecnej.

-Czy ty oszalałaś? Masz sprzedać tamten dom i wrócić gdzie twoje miejsce! - Natalii Brown jest idealną panią z wyższych sfer. Jej brązowe farbowane włosy zawsze są idealnie ułożone. Codziennie nosi makijaż i nigdy nie widziałam jej w spodniach. Od dziecka pamiętam ją w sukienkach i garsonkach. Ja nigdy ich nie lubiłam i gdy tylko dorosłam do takiego wieku by móc samemu iść na zakupy pierwszym moim wyborem były spodnie i spodenki. To nie zmieniło się do dnia dzisiejszego. 

-Matko, nie mam zamiaru sprzedawać swojego własnego domu. - odpowiadam i wzdycham gdy na jej twarzy maluje się oburzenie.

-Caroline ty chyba nie myślisz, że pozwolę Ci tam zostać! Myślałam, że to przejściowe. Ty chyba jednak nie jesteś zdrowa na umyśle!

-Mam dwadzieścia siedem lat i potrafię decydować o swoim życiu! Nie mam zamiaru pytać Cię o zdanie. - wybucham bo mam już serdecznie dość.

-Tom powiedz jej coś. Ona nie mówi poważnie!

-Natalii, ona ma rację. To jej życie. Może robić co chce. - Tomas wzdycha i widać, że także jak ja ma ochotę uciec stąd jak najdalej. Tak szczerze to nigdy się im nie układało. Wiem bardzo dobrze, że matka nie wybrała go za to iż jest przystojny, bo od kiedy pamiętam Tom posiada brzuch i łysinę. Jednak dla mnie nigdy się to nie liczyło tak jak jego pieniądze. Choć jest prezesem dużej spółki zawsze znajdował dla nas czas, nie to co matka, która miała go pod dostatkiem dla siebie. Przez te lata starał się dać nam namiastkę ojcowskiej miłości jednak nigdy nie udało się mu zapełnić pustki w moim sercu.  

-Dziękuję. A teraz wybacz idę się przewietrzyć. - Mam dość tego domu a jestem tu zaledwie od godziny. 

Wyszłam z zamiarem pobiegania i odcięcia się od matki. Jadąc tu odwróciłam wzrok od domu naprzeciwko. Nie chciałam patrzeć na dom Dominika. Znaliśmy się całe życie i przyjaźniliśmy się we trójkę z moją siostrą. Byli moimi przyjaciółmi i kocham ich najbardziej na świecie. Jego straciłam w wypadku. Nie jego zabiłam w wypadku. Za to moja siostra pokłóciła się ze mną przed moim wyjazdem, od tamtej chwili coś między nami się zmieniło. Rozmawiamy tylko dla formalności i nie mamy nic wspólnego od tamtego czasu. 

Natłok bolesnych myśli przyspieszył moje kroki. Żałuję, że wyszłam tak szybko i nie zdążyłam zabrać telefonu i słuchawek. Przynajmniej muzyka zagłusza czasem ten ból. 

Czasem zastanawiam się ile jestem w stanie znieść. Jaką mam wytrzymałość? Co się jeszcze stanie, żeby mnie złamać? Ktoś tam na górze bardzo chciał bym żyła, trzy podejścia i trzy razy nie umarłam. Dlaczego? Nikt tego nie wie. Pocieszam się tylko tym, że może żyję bo jestem komuś potrzebna. To dobre uczucie kiedy pomaga się komuś. 

Kiedy porwano mnie razem z Niki, nie chciałam by coś jej zrobili. Nie mogła wtedy stracić dzieci. Umierałam w tym cholernym bagażniku z niepokoju, że zrobią jej coś. Starałam się jak mogłam, żeby jej pomóc. Mogę powalić faceta jeden na jednego ale nie dam rady dwóm lub trzem niestety. Od tamtego czasu spotykam się z Niki nie tylko na zajęciach. Jak nie może wyjść bez chłopców to idziemy w jakieś spokojne miejsce albo po prostu idę do nich. Nawet polubiłam Lukasa. Facet ma ten autorytet i w ogóle ale wystarczy zobaczyć go ze swoimi chłopcami. Jest tatą o jakim marzy każde dziecko. Jak tylko Madox i Jared powiedzą pierwsze słowo na pewno będzie to tata i motor. Już na ich półkach w pokoju stoją małe repliki i zabawkowe jednoślady. 

Aleks Black Riders MC#2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz