[ DWADZIEŚCIA PIĘĆ ]

938 49 4
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

.11 LAT TEMU.

Ciche pukanie do drzwi, odrywa mnie od pakowania walizki. Patrzę w tamtą stronę i dostrzegam mamę, opierającą się o drzwi. Uśmiecham się do niej, co ona słabo oddaje. Nie była zadowolona z tego, że opuszczam miasto. Najchętniej, to wysłałaby mnie na studia do Storybrooke, ale ja już wcześniej mówiłam jej, że chciałabym się stąd w końcu wyrwać. Kochałam to miasto, ale wszystko tu było potwornie pospolite. Ci sami ludzie od osiemnastu lat, te same miejsca... chciała zobaczyć coś innego i mimo iż kobieta była temu absolutnie przeciwna, to w końcu się zgodziła.

- Spakowałaś wszystko?

- Chyba tak. - wzruszam ramionami i przekręcam głowę, kiedy widzę jej minę. - Mamo... - jęczę. - Nie patrz tak na mnie, nie zmienię zdania.

- Wiem. - uśmiecha się krzywo. - Ale nadal mam nadzieję.

- Przecież Boston to nie inny kontynent. Będę tu przyjeżdżać co tydzień. Obiecuję.

- Tylko tak mówisz. - próbowała zażartować, ale widziałam w jej oczach to, jak bardzo nie chciała mnie stąd wypuszczać. Usiadła na łóżku, przy walizce. - Kiedy wyjedziesz to zapomnisz o mnie i Storybrooke. Zostanę tu całkowicie sama.

Podniosłam brwi i spojrzałam na nią przekrzywiając głowę.

- Jasne, że nie. - powiedziałam pewnie i usiadłam obok niej. - Jesteś moja mamą, nigdy o tobie nie zapomnę. Kocham cię. - przytuliłam ją mocno.

Oddała uścisk i pociągnęła nosem. Widok matki w takim stanie był rzadkością. Płakała tylko wtedy, kiedy miała absolutnie powód.

Samotność była rzeczą, której mama bała się najbardziej. Po tym, jak umarł tata, byłam jedyną osobą, która jej została. Nie ufała nikomu, prócz mnie i doktorowi Hopperowi, jej terapeucie. Ale też nikt w mieście nie ufał jej, nawet jeśli była burmistrzem.

- Też cię kocham. - wzmocniła uścisk.

🏹

- Co to było? - pytam z przerażeniem, patrząc na Haka i Dzwoneczka.

Kobieta spojrzała na mnie, a później na Killiana.

- Udało mu się... - wyszeptała tylko, a mi stanęło serce.

Łzy zaczęły mnie piec po powiekami. Otworzyłam usta, ale wyszło z nich tylko powietrze. Pokręciłam głową nie mogąc przyjąć tego do wiadomości.

- To nie może być prawda... - po omacku siadam na jednym z kamieni i staram się unormować oddech.

Nie chcę teraz płakać, ale nie mogę się już powstrzymywać i parę łez popłynęło mi po policzkach. Szybko je wytarłam.

HAPPILY EVER AFTER ¬ Killian Jones [1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz