💫Rozdział jedenasty💫

179 16 37
                                    

Ten rozdział zawiera treści nieodpowiednie dla niektórych czytelników. Jeżeli jesteście za młodzi na czytanie takich opowiadań, zalecam zaprzestania czytania tej książki w tym momencie.

Mackenzie's pov

Stoję pod domem Kaspbrak'a już od jakiejś godziny, a jego nadal nie ma. Powoli tracę cierpliwość do tego skończonego idioty.

Po chwili, postanowiłam wejść do jego domu, i zapytać Pani K. gdzie może być, i co do licha jest ważniejsze niż rozmowa ze mną.
Może pieprzy się z tym wysokim czarnowłosym typem, który przyjechał po niego aby Ed mógł patrzeć się na jego seksowne plecy.

Podeszłam do drzwi, i zapukałam łagodnie w białe, wysokie drzwi.

Nic.

Postanowiłam odnaleźć guzik od dzwonka, może w ten sposób uda mi się powiadomić o tym, że stoję pod domem Kaspbrak'a taki szmat czasu, a on nawet nie odwołał spotkania.

Znowu nic.

Obstawiam że jego mamy nie ma w domu, a on nie umie opanować swojej gejowskiej dupy, i wystawił mnie dla jego wroga.

Ale są też tego zalety.

Przynajmniej dostanę swoje pieniądze.

•••

Eddie's pov

Właśnie stoję pod domem Connor'a, a on próbuje znaleźć sposób na wejście do środka.

Po chwili przeszukiwania swojego plecaka, blondyn z zadowoleniem wyciągnął plik kluczy. Nie wiem czemu tak długo ich szukał.

Wybrał jeden z nich, i włożył do dolnego zamka w drzwiach. Przekręcił kawałek metalu, i nacisnął klamkę.

- Wejdź. - wskazał abym wszedł jako pierwszy, co posłusznie zrobiłem.

Zdjęliśmy nasze buty, i zostawiliśmy je w salonie, tuż obok czarnej, lustrzanej komody.

- Chodź na górę. Dam ci tam jakieś suche ciuchy. - powiedział pokazując na wąskie schody, które prowadziły na pierwsze piętro.

Chwyciłem się poręczy, i zacząłem powoli stawiać kroki, nie chcąc się przewrócić, i zrobić z siebie debila.

Kiedy weszliśmy po schodach, ujrzałem trzy pary drzwi. Domyśliłem się, które prowadziły do pokoju Connor'a.

,, Zapukaj jak wchodzisz, kutasie "

Napis widniał nad wejściem.

- Dość... Ciekawy sposób na zachęcenie do wejścia. - odparłem lekko przerażony, na co chłopak się zaśmiał.

- Nie przejmuj się, to tak dla żartu. - odpowiedział, i wpuścił mnie do wnętrza pomieszczenia.

Znajdowało się tam małżeńskie łóżko, pokryte niebieską pościelą w kwiaty, a obok niego, widniało ogromne okno, z widokiem na zielony, przepełniony drzewami i różnego rodzaju krzakami ogród.

Stało tam także dość małe, drewniane biurko, i szafa w tym samym motywie. Zauważyłem także mnóstwo plakatów, przedstawiających jakieś samochody czy nieznanych mi ludzi w czarnych, skórzanych kurtkach.

- Usiądź na fotelu, a ja wybiorę coś co będziesz mógł na siebie włożyć. - niebieskooki wskazał na siedzenie, którego wcześniej nie zobaczyłem.

Przysiadłem wygodnie, przyglądając się chłopakowi. Grzebał w szafie, aż w końcu obrócił się do mnie, trzymając w ręce dresowe spodenki do kolan, i dużą, czarną koszulkę, z napisem
,,You can kiss whoever the fuck you want ".

Hate Trough Love || Reddie [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz