🌷Rodział szósty🌷

193 17 74
                                    

Eddie's pov

Postanowiliśmy z Beverly, że pójdziemy do mnie do domu, ze względu na nieobecność mojej mamy.
Pani K. niezbyt lubiła towarzystwo Marsh, przez plotki o tym że jest łatwa, czy pieprzy wszystko co ładne i się rusza.

Wyciągnąłem klucze z mojej kieszeni, i wsadziłem jeden z nich do górnego zamka w drzwiach. Wpuściłem dziewczynę do środka, także wchodząc, i zamykając za sobą drzwi.

- Chodźmy do salonu. - zaproponowałem lekko zestresowany. Pierwszy raz odczuwam tego typu emocje w pobliżu mojej przyjaciółki.

Kiedy usiedliśmy na kanapie, Bev popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem, a ja od razu odwróciłem głowę w przeciwnym kierunku, nie chcąc łapać żadnego kontaktu wzrokowego.

- Eddie, powiedz mi co się dzieje. Wiesz, że będę przy tobie, nie ważne co zrobiłeś. - Beverly odezwała się pierwsza, a ja powoli odwróciłem się do niej twarzą, patrząc jej prosto w oczy.
Nie zdążyłem przemyśleć co jej powiem, dlatego pozostało mi improwizować.

- A więc... Podoba mi się jedna osoba.. Już od dłuższego czasu i... - nie dokończyłem, ponieważ dziewczyna weszła mi w słowo.

- I mi nie powiedziałeś?! Edwardzie Kaspbrak'u, jak mogłeś mnie o tym nie powiadomić?! - dziewczyna odparła oburzona, ale gdy zobaczyła mój przejęty wyraz twarzy, kazała mi kontynuować i odpuściła.

- Tylko problem w tym... - zrobiłem przerwę w zdaniu, zastanawiając się czy na pewno powinienem jej mówić. - Że to chłopak. - Wydusiłem z siebie, a następnie zamknąłem oczy, nie chcąc widzieć reakcji dziewczyny. Co jeżeli jest jak moja matka, i mnie skrzywdzi za to że jestem innej orientacji niż heteroseksualny? Albo co gorzej, powie Soni?

W pokoju zapanowała cisza, a ja nadal miałem zaciśnięte powieki.

Po chwili poczułem jak Marsh przyciąga mnie do siebie, zamykając w szczelnym uścisku. Poczułem niesamowitą ulgę, i odwzajemniłem czynność.

- Ed... To cudownie. Cieszę się, że mi powiedziałeś. - Bev westchnęła, odsuwając się ode mnie. - Ale czy mogę wiedzieć, kto to taki? Chciałabym ci pomóc. - rudowłosa zapytała niepewnie, nie chcąc tworzyć niezręcznej atmosfery.

- J-ja... - wstrzymałem oddech aby się uspokoić. Samo imię chłopaka sprawiało u mnie motyle w brzuchu. - Connor. - zakończyłem, czekając na reakcje dziewczyny. Po wyrazie jej twarzy można było dostrzec, że nie była tym zachwycona.

- Connor? Ten Connor, z naszej klasy? - spytała z niedowierzaniem, a ja tylko kiwnąłem głową, na znak, że właśnie o niego mi chodzi.

- No cóż, miłość jest zaskakująca. Problemem jest to, że nie mam pojęcia, czy Connor w ogóle jest gejem, albo chociażby bi.

- Też nie wiem. Ale przydałoby się przekonać. - odparłem sam nie wiedząc, w co się pakuje.

- To już zostaw mnie... To będzie długa, ale pożyteczna noc, uwierz mi. - Marsh odpowiedziała, szyderczo uśmiechając się w moją stronę.

Popatrzyłem na nią niepewnie, i poczułem jak strach maluje się na mojej twarzy.

- Nie martw się, nie masz o co. Po prostu mi zaufaj. - dziewczyna powiedziała, wyciągając w moją stronę mały palec u jej ręki. - Obiecujesz, że mi zaufasz, i wykonasz to, co ci powiem? - spytała.

Zawachałem się na moment, po czym także skierowałem swój mały palec w jej stronę, i zapytałem:

- A czy ty obiecujesz, że nikomu nie powiesz o tym, że podoba mi się Connor?

Hate Trough Love || Reddie [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz