4

466 25 34
                                    

Dzięki bogom, że Annabeth nie była ze mną na tej misji. Gdyby zobaczyła tą architekturę, już na starcie by była upierdliwa i paplała o tym bez końca, aż w końcu nasza misja by się przedłużyła.
  Budynek był naprawdę wielki i piękny, ma naprawdę dużo korytarzy i zapewne ukrytych miejsc. Obrazy są tu też naprawdę dziwne, nie tylko się ruszają, ale też mówią i reagują jakby były żywe (w sumie co ja mam do powiedzenia, w obozie Jupiter mamy gadający posąg). Kiedy dotarliśmy do hali głównej, podeszła do mnie jedna z starszych nauczycielek i powiedziała, żebym podszedł do młodszej grupy jedenastolatków abym został wybrany do jednego z domów.
Kobieta ta jeszcze na chwilę na mnie patrzyła, a ja próbowałem to ignorować chociaż czułem się niekomfortowo.
Gdy skończyła patrzeć przez ułamek sekundy zobaczyłem w jej oczach żal i smutek, może kogoś jej przypominałem? Ostatnio mnie to nie dziwi gdy nagle ktoś mi nie znajomy wyskakuje i mówi coś typu- 'Ah Nico! Stary druchu jak tam u ojca? Wporząsiu? Zapraszam na herbatkę'. Tsaa, już mnie to dziwi.

Gdy tylko wszyscy doszliśmy do przodu, hala główna wydawała się z tej perspektywy jeszcze wspanialsza.
Czego to ludzie nie wymyślą prawda?
W końcu na podest wszedł starzec o naprawdę długiej siwej brodzie i włosach, a jego nos był krzywy w dwie strony jakby był połamany przez co oddawał ten typowy stereotyp o czarodziejach. Zaczął oczywiście mówić jakieś typowe zasady o ciszy nocnej i nie wchodzenia do zakazanego lasu itp. ale ja słuchałem to jednym uchem.
Tak naprawdę teraz myślałem o mojej misji i jak mogę ją skrócić? I też czemu była tak ważna, że mój ojciec mi pomaga? Prawda, Hades ostatnio próbuje być przykładem dobrego ojca (chociaż w większości zawsze coś mu niewychodzi), ale jak na Boga i Ojca to i tak dużo, aż za dużo i robiło się to podejrzane.

W końcu jedna z nauczycielek dała małe krzesło na środek przed pedestałem i położyła na niej stary, bardzo pomarszczony kapelusz, jak od kogoś słyszałem nazywany Tiarą Przydziału.

Jeżeli to coś też zacznie gadać to chyba chyba będę błagać aby Will tu przyjechał, a co najwyżej Jason.

Gdy wcześniej napotkana nauczycielka zaczęła tłumaczyć to co już się dowiedziałem, słuchałem bardziej to co mówili przy stole.

- Słyszałeś? Snape w końcu uczy obrony przed czarną magią...
- Mam nadzieję, że go coś trafi tak jak poprzedników....
- Ron! - można było usłyszeć ciche uderzenie
- Aua! No co?

Po rozmowie mogę stwierdzić, że ten cały Snape nie jest jakoś lubiany i jego nowy tytuł nie jest dobrze przyjmowany. I nagle donośny głos krzyknął na całą salę.

-RAVENCLAW!- O bogowie, to coś gada.  Jason gdzie jesteś?

Kobieta wykrzykiwała po kolei imiona i przy każdym przydzieleniu przy jakimś stole można było usłyszeć okrzyk radości:

- Zetrii, Yenn!
- RAVENCLAW! - I tak ostatnie dziecko zostało przydzielone, no cóż, prawie ostatnie. 

- A teraz został nam ostatni uczeń który dołączy do grupy szósto-klasistów i proszę potraktujcie go jak w domu. Di Angelo, Nico! 
Przełknąłem ślinę. Myślałem, że to nie będzie takie stresujące, ale najwyraźniej głupia czapka powodowała, że trudno mi będzie manipulować misją.
Podszedłem do tiary i nie chętnię usiadłem na małym stołku który teraz powodował, że byłem w centrum zainteresowania.

Kobieta o siwych włosach włożyła mi pomarszczoną tiarę na głowę i nagle poczułem jak to coś próbuje wejść w moje wspomnienia.

" No chłopcze, nie blokuj mi nic. Potrzebuję twoich wspomnień aby cię przydzielić " głos tiary zabrzmiał w jego głowie, a ten juz opanowany nie wystraszył się. Pozwoliłem mu po chwili namysłu wejść we wspomnienia i po chwili tiara zesztywniała. Ups.

|| Nico Di Angelo i książę pół krwi || Pjo/HoO x Harry Potter [PORZUCONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz