1.2

398 24 13
                                    


A/N -  tya byłam gone na kilka miesięcy... chciałam napisać wszystkie chaptery i potem dopiero publikować ale welp. Macie tu początek, idę teraz bardziej w książkową wersję księcia pół krwi. Cieszcie się tym co macie z tego, a ja idę patrzeć co ja do cholery pisałam w innych chapterach




Znacie to uczucie, kiedy dzwoni wam tak głośno w uszach, że aż to boli? Teraz pomnóżcie głośność dźwięku przez 100x, a ból przez 1000x.

Boli, prawda? To wręcz nie do przeżycia.

Ale syn Hadesa; Nico Di Angelo się jakoś trzyma, ale to nie jest jakaś szczęśliwa wiadomość.

Kiedyś przed Biancą, przed Tartarem, przed głosami tytana, Nico śnił o śmierciach nieznajomych ludzi od małego. Nie wiedział dlaczego, uznawał to za zwykłe koszmary spowodowane sytuacją II Wojny Światowej. Widział jak umierają na różne sposoby i zawsze bał się zasnąć, zaprzestały jednak kiedy ich pamięć została "wykasowana" i trafili do Hotelu Lotos. Później snów też nie było. Mówiąc prościej już nigdy się nie pojawiły.
   Potem jednak pojawił się problem, że mógł wyczuwać czyjąś śmierć. Głównie tych w pobliżu lub specyficznej osoby która była mu bardzo bliska; Jak Bianca czy Jason. To były jedyne przypadki gdzie widział ich śmierć w śnie. 
     Jednak tej ciepłej nocy, Nico śnił o masowym 'morderstwie' na moście w londynie, a ilość umarłych spowodowała, że miał tysiąc syren w głowie.

Nico obudził się z krzykiem przeszywającego bólu. Chciał aby to przestało, to rozrywało mu głowę, nie mógł myśleć jasno, dodatkiem nie pomogło to, że Tytan krzyczał "Pomóż mi!" w  jego głowie. 

Za dużo, za dużo, za dużo, za dużo. 

Ktoś wbiegł do pokoju. Ktoś potrząsał nim i coś mówił co nie pomagało. Osoba przestała to robić gdy zauważyła jak wokół uszu zbiera się krew, a Nico się za nie trzyma jakby to miało pomóc stłumić syreny.

Osoba widziała to pierwszy raz w życiu i nie wiedziała co zrobić. Nienawidziła nie wiedzieć jak pomóc Nico i to dodatkiem będąc głównym lekarzem. Tym kimś był Will Solace. Chłopak Nica Di Angelo, wymarzony ideał każdej osoby.   Will nie wiedząc co robić zdecydował się na jedną rozsądną rzecz. Wziął ostrożnie chłopaka na ręce i wybiegł z kabiny biegnąc w kierunku Wielkiego Domu, aktualnie nie było znowu Chejrona, ale Pan D bardzo lubił Nico więc z pewnością mu pomoże.

- Panie D! - wykrzyczał wybijając nogą drzwi z zawiasów (ups). 

- Jaki smarkacz śmie...Will? - Dionizos powstrzymał się od przeklęcia syna Apolla i od razu skojarzył sytuację i zaczął dawać polecenia.

Will umieścił Nico na stole pinpongowym (kanapa była w naprawie przepraszamy za niewygody).

Pan D zlecił Willowi aby wyszedł z pokoju co spotkało się z kilkoma sprzeciwieniami, ale jedno boskie spojrzenie przekonało blondyna, że woli nie zamienić się w popiół. 

Wszystko działo się szybko, ale było strasznie niebezpieczne. Will już myślał, że to będzie koniec dni kiedy Nico będzie przy lini śmierci. Mieli spełnić jedną przepowiednie i potem żyć już spokojnie; mieli marzenie, że gdy to wszystko się skończy, zamieszkają gdzieś na wsi w starym miasteczku z jakąś szkółką niedaleko (w końcu nadal mieli po 15/16 lat), będą zajmować się ogrodem i tańczyć do starej muzyki na magnetofonie czy innych starych rzeczach na których Nico się zna, a Will ma zero pojęcia co z nimi robić. Mieli martwić się o zaległe zadania domowe i straszne oceny z matematyki, a nie potwory czy takie tam. To było ich marzenie. Ale co z niego będzie gdy Nico umrze z powodu za wysokiej fali dźwiękowej?

W końcu Pan D pozwolił Willowi wejść, a w środku zastał Nico który patrzył przestrzeń z wytrzeszczonymi oczyma.

Nico miał tylko jedno w głowie; Krzyki przed śmiercią i błaganie o pomoc. Nie były to jednak wymuszone odgłosy jak sekundę temu, ale wspomnienia które go przerażały. Miał nadzieję, że nigdy już nie będzie nikogo oglądał kiedy umiera; nawet jeżeli ich nie znał.
  Nico jednak już mógł myśleć i miał kilka pytań. Czemu widział jakiś randomowych ludzi którzy umierają na zapadającym moście i to czuł? Czemu teraz znowu widzi to co w dzieciństwie? Dlaczego? Na świecie umiera milion ludzi, a tylko ta grupka zwróciła uwagę losu Nico.

Nico teraz zauważył, że w pokoju są dwie osoby i jedna nagle go przytuliła.

- Will? Pan D? Co...Co ja tu robię? Byłem w kabinie co...- rozglądał się nie przytomnie i dopiero teraz trybiki w jego głowie dopiero co się uruchamiały.

- Powiem ci to szybko dziecko. Prawie umarłeś z dźwięków z twojego przeczucia i Will na czas cię tu przyprowadził, chociaż nie wiem co on robił w twojej kabinie o tej godzinie, ale przymknę na to oko - po czym podał czarnowłosemu chłopakowi puszkę coli.
  Nico bez zastanowienia napił się napoju i spojrzał pytająco na Willa. Też nie wiedział co jego chłopak robił o tej godzinie w jego kabinie.

- No...Ja uh...To może zabrzmieć dziwnie, ale nie aż tak dziwnie jak na standardy Herosa... Miałem sen o jakimś typie nazwanym Snape i jakiś dwóch kobietach Narcyzie i Belli...Gadali coś o czarnym panie i jakiejś przysiędze aby typiarz chronił jakiegoś Draco, a potem nagle sen zmienił się niespodziewanie na Nico który cierpiał w łóżku i bam! O to jak znalazłem się w kabinie 13 - wyjaśnił. Gdy Will powiedział "Czarnym Panie", Nico zrobił zaskoczoną minę co dało znać Willowi, że właśnie wpakował swojego chłopaka w nową historię i teraz żałuje, że nie pominął tej części po prostu mówiąc, że miał sen i potem zmienił się na Nico. 
    Pan D skumał o co chodzi i od razu zrobił niezadowoloną minę.

-Chłopaku, dopiero co wywineliście się z wojny mimo, że polecałem ci odpocząć na wzgląd o twoją psychikę. Ale po co słuchać boga szaleństwa? - usiadł na twardym krześle i spojrzał w palący kominek jakby spodziewał się tam Hestii która poprawi im humory.

- Ja...Jeszcze się zastanowię, muszę...Muszę pogadać z moim ojcem - otarł ręką twarz z potu, a jego cienie pod oczami bardziej się ukazywały pod światłem ognia. Jak Will ich nie dostrzegł wcześniej? Czy bezsenność znowu wróciła i Nico postanowił mu o tym nie mówić? Przecież już zaczynało być dobrze, był już normalnie chudy i nie biało-szary jak popiół, oczy miały dawny zielony błysk, usta były znowu koloru wiśni, a jego czarne włosy jak noc były teraz dłuższe i zdrowsze co wskazuje na to ich puszystość. Teraz jednak wszystko zaczynało się walić i Solace to wiedział. Postanowił przemówić chłopakowi do rozsądku.

-Nie. Nigdzie nie idziesz, już mamy w planach wyprawę to Tartaru i kolejna przygoda nie wchodzi w grę! Niech się zajmują swoimi sprawami, a my nie wtykajmy nosa. Nico dziś prawie umarłeś co było nagłą i straszną rzeczą, dodatkiem nic mi o tym nie mówiłeś i znowu zaczynasz mieć brak snu...Nico...Kocham cię i nie chcę abyś się wpakował w coś z czego nie będzie wyjścia.

- Will...Dobrze, nie będę wchodził w nie swoje sprawy...

- Ale?

- Ale i tak zajrzę do ojca aby mi pomógł z tym dzwonieniem w uszach i...- Nico chciał powiedzieć 'snach o śmierciach osób', ale bał się, że to spowoduje że Will będzie uważał go za potwora dlatego, że z taką łatwością by o tym mówił. - innych rzeczach - dokończył wypowiedź

- Okej, ale zrób to jutro wieczorem. Dziś odpocznij, a jutro odwiedza nas Leo z Reyną i spędzimy miły dzień - poklepał Nico po plecach i później ścisnął jego prawą dłoń podnosząc ją i całując. Jego czarne paznokcie lekko błyskały pod światłem i obaj chłopcy wspominali dzień w którym je pomalowali, to był jeden z tych spokojnych dni kiedy wszyscy jeszcze byli w szkołach i nie było tłoczno, a Will wrócił z miasta.

Dionizos dał o sobie znać odchrząknięciem.

- Dobra ptaszki wracajcie do kabin zanim zamienię was w Delfiny - powiedział próbując brzmieć nadal jak wkurzający i zmęczony dzieciakami bóg, ale słychać było ton żartowania. Dionizos co prawda wcale się nie zmienił, ale po prostu inaczej traktował akurat tą dwójkę. Nie wiedzieli dlaczego to oni byli tymi "szczęściarzami" i dlaczego po tylu latach też Pan D nie zmienił nastawienia do Percy'ego, ale to chyba zagadka na inny czas.

Will spojrzał na Nico pytając czy potrzebuje pomocy, ale ten tylko pokręcił głową jednak chwycił lekko za koszulkę Willa na wypadek. Di Angelo starał się nie bać pytać o pomoc innych tak jak mu polecił Will, ale na razie stawiał bardzo małe i powolne kroki.

Chłopcy powiedzieli dobranoc bogowi i wrócili do swoich kabin, a właściwiej obaj wrócili do kabiny Nico

|| Nico Di Angelo i książę pół krwi || Pjo/HoO x Harry Potter [PORZUCONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz