#2

104 10 5
                                    

(Fallacy)

Usiadłem przy stole w jadalni... stukałem nerwowo palcem o stół... żeby jakoś odwrócić swoją uwagę, patrzyłem na ozdoby i obrazy rozwieszone w pokoju.....

Widziałem ich już tyle razy że aż to jest nudne..
Tu jest obraz mojej prababki... Tu obraz rodzinny mojej matki...tu bawiące się szczeniaki.

Ale największy był to obraz mojego ojca ze mną i moją....przybraną matką....

Nienawidziłem jej... zdjął bym ten obraz ale... to jedyny obraz ukazujący mojego ojca tak dobrze... I jedyny który nie jest uszkodzony czy zniszczony przez czas...
Podczas gdy patrzyłem do okoła, nagle rozległ się dźwięk otwieranych starych drzwi do tego pokoju

Po chwili weszli do środka Encre i Suave.

(Encre)

Byłem ubrany bardzo elegancko. Suave wybrał mi Piękną kawową koszulę, eleganckie spodnie z falbankami na bokach i ciemno brązowy pas na talię z pięknymi ozdobami i wzorami. Na to wszystko jeszcze piękne ciemne buty ze skóry na małym obcasie.

- S-Suave... to wszystko jest piękne... dziękuję ci!
- nie ma za co panicz- AH!
nagle go mocno przytuliłem. Odrazu jednak przestałem gdy przypomniałem sobie że to nie wypada...paliłem się ze wstydu... na twarzy lokaja było widać zdziwienie ale po chwili ukazał się lekki uśmiech.
- miło mi że panu się podoba, akurat czas już na śniadanie. Proszę za mną.

Odrazu posłuchałem się lokaja i Szłem za nim. Zeszliśmy na dół i otworzył drzwi które zabrzmiały typowo staro...

Pokój do którego lokaj mnie zaprowadził był w kolorze czerwonym, ozdobionym ciemnym drewnem. Na ścianach były wielkie i piękne obrazy...
Mimo rozmiaru pokoju nie było tu super dużo rzeczy ani dużego stołu, a zamiast tego w zwykłych rozmiarach z dwoma krzesłami przed siebie. Na jedym z nich siedział Lord Fallacy.

- heh, siadasz czy będziesz tak podziwiać?
Nagle wyrwał mnie z transu Pan zamku.
- a-ah....em.... po prostu... wszystko tu jest takie piękne
Podeszłem do stolika i usiadłem.
- naprawdę? Bardzo dziękuję
- obrazy tu są niesamowite. Widać że malował je utalentowany malarz
- to prawda... był to dobry przyjaciel mojego pradziadka.
- oh, Na prawdę? jak dawno to było?
- ..... jeśli się nie mylę to...495 lat temu
-Ło.... W sensie... nie spodziewałem się że aż tyle lat... znaczy się! Wiem że wampiry żyją o wiele dłużej ale...no...
- heh, przecież rozumiem. Wy śmiertelnicy żyjecie około 40 lat prawda?.... to strasznie krótko.
- ta...haha.... a-a jak z tym malarzem?

Akurat w tym momencie do pokoju weszli służący i kucharze. Odrazu szybko i z gracją przygotowali stół na śniadanie jak i nas do konsumpcji.
Można było poczuć piękny zapach jedzenia~

- dziękuję wam. Pachnie pięknie jak zawsze Kleks
- WSZYSTKO DLA PANA!~~ Winka?
- Tak, ten co- em, Encre? Też chcesz wina?

Cóż ... normalnie nie pije go ale... mogę...to jedyna szansa by wypić dobrego wina, więc czemu nie?
- mhm! Poproszę
- wytrawne? Słodkie?
- słodkie poproszę
- OH! MAM IDEALNY!~ KWIATY LASU I KOLOROWE OWOCE~
- ... A nie owoce lasu i kolorowe kwiatki?
-.........TO ZARAZ WRACAM!~
i wybiegł z pokoju. Reszta też wyszła spokojnie z pokoju... zostałem sam z Lordem Fallacy.

- więc....wracając do tematu... malarz.. miał na imię Kuli. Był z Niemiec i z tego co czytałem z ich listów byli bardzo bliskimi znajomymi. Mój pradziad dał mu nieśmiertelność po tym jak moja prababka niestety zmarła po porodzie... gdy mój ojciec miał 118266 lat zmarli oboje na jakąś chorobę. Zamknęli się w pokoju by nie zarazić reszty w willi.
- .... to.. to smutna historia...
- to prawda, ale co poradzić? Stało się.
- .... Ale chociaż zostało coś po nich. Widzę że obrazy są zadbane
- to prawda... dobra! Może pójdzmy na weselszy temat?

Lekko podniósł głos i odkrył co jest na talerzach.
Był tam duży omlet z wiśniami w czekoladzie posypane cukrem pudrem. Był tak duży że wystarczał na 3 osoby.
- .... Ale duży...
- hehe...~
- hm?
Spojrzałem na niego, nie rozumiejąc o co mu chodzi. Miał lekki uśmiech na twarzy przez który można było zobaczyć jego kły... wyglądał tak.. miło.... nie bałem się widząc jego ostre zęby bo... dawały mu uroku.
- nic nic... coś mi się tylko przypomniało

Ukroił omlet na kilka części i pomógł mi nałożyć na mój talerzyk.
Jest nadal za duży ale nie będę niemiły.

(Fallacy)

Po tym jak podałem kawałek Encre, podałem sobie kolejny. Pięknie pachniał jak zawsze ~ .... Ale nadal nie zmieniało faktu że czuje głód....eh... Zacząłem jeść.

Spojrzałem między czasie na malarza. Cieszył mnie widok jak z uciechą jadł.
- jadłeś kiedyś taki omlet?
- hm? Ja nigdy nie jadłem coś aż tak dobrego! Naprawdę Pana kucharz jest utalentowany!
-.... nigdy nie jadłeś tak, powiadasz?
- em.. no... nie mam na tyle pieniędzy by kupować tyle produktów... po za tym nie umiem gotować więc i tak by się zmarnowało!
Po tym lekko się zaśmiał... często zapominam że dużo osób nie ma tak dobrze jak ja...
- aa.. nie byłbyś zainteresowany byś namalował mi coś? Dużo zapłacę za obrazy
- n-naprawdę!? Chce Pan?
- mhm, chciałem kilka obrazów mojego ogrodu... może też duży obraz mojej całej służby, no i kilka obrazów z codziennego życia? Lubię tego typu.
- dobrze- ale... W tedy muszę zostać u Pana.....
- to nie problem, przecież jak już widziałeś jest dużo miejsca

Zauważyłem że...nie cieszy się z tego powodu
- coś... coś nie tak?
- e-em... przepraszam panie ale.... miałem nadzieję że wrócę do siebie... mam tam dużo rzeczy i takie tam....w-wole u siebie pracować..
- A nie możemy wszystko wziąść do zamku? Trochę zajmie malowanie, ty w tym czasie będziesz mieć wszystko pod ręką, a gdy skończysz to kupisz sobie lepszy dom z pieniędzy, które ci dam za dobrze zrobioną pracę.
-....

Zaczął się zastanawiać
- A jaki jest haczyk ?
- haczyk?
- Tak, wolę wiedzieć....
Dotknął się przy karku.... oh... rozumiem
- Encre... nie wypije ci krwi. Ja preferuję wypić krew osoby złej i jest tylko problemem. Ty natomiast jesteś utalentowanym malarzem u którego chce tylko kilka jego prac. Nie skrzywdze cię. Jeśli chcesz możemy napisać dokument gdzie to będzie napisane
-...... dobrze... chce tak
- czyli umowa stoi?
Wyciągnąłem rękę do niego. Patrzył na nią przez chwilę, jakby się bał że zmiażdże mu rękę moimi wielkimi dłońmi. Po minucie jednakże potrząsnął dłonią
- czyli umowa-
- ZNALAZŁEM WINO!!

(Geno)

W końcu się obudziłem... Spojrzałem na zegarek. Była już 11... nie chętnie wstałem i zacząłem się ubierać.
Przypomniałem sobie że Reaper ma się wynieść....... smutno mi było... miałem nadzieję że będzie inny niż reszta... A się myliłem. Ubrałem buty i zeszłem na dół by zjeść śniadanie....

Gdy schodziłem dalej, mogłem poczuć miły zapach..... malin...? Zeszłem dalej do kuchni. Spodziewałem się mojej służącej gotująca deser ale nie... to Reaper.....
Gotował coś i właśnie coś wyjmować z pieca
- CO.TY.TU.ROBISZ??
Przelękł się tego
- G-Geno!
- .... kazałem byś się stąd wynosił!
- .... s-słuchaj Geno...ja-
- nie obchodzi mnie co masz do powiedzenia! Powiedziałem wynocha!
-..... chciałem...tylko przeprosić zanim wyjade...smacznego.
Podał mi jedną z świeżych babeczek które zrobił. Pachniała malinami...

- ....jeszcze raz przepraszam Geno.... na prawdę nie chciałem go skrzywdzić....

Następnie minął mnie i wziął swoje torby. Były przy wejściu. Nie Zauważyłem ich wcześniej...
- życzę zdrowia...I szczęścia...

Po tym po prostu...wyszedł...

--------------------

Możecie mnie zajebać... macie prawo....

Chodzi tu o to że mam problem z wtt .... sry....

No i... nie miałam czasu. Często musiałam chodzić gdzieś itp

(Teraz np 15.45 pt.24 lipca 2020)
Czekam pod ortodontą (mam aparat na zęby) i są opóźnienia....

Przepraszam moje potworki

[Zawieszone]Fallacy x Encre -,,Wypiję Z Ciebie Farbę~,,Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz