#4

77 10 0
                                    

(Encre)

Służący pomogli wziąść moje cenne lub ważne dla mnie rzeczy. Próbowałem jak kolwiek pomóc z grzeczności, Ale najzwyczajniej się nie dało.. nawet jeden z nich najzwyczajniej złapał mnie i wyniusł na dwór bym nie przeszkadzał QwQ

Siedziałem już w karocy i tylko czekaliśmy na Lorda Fallacy...
Nagle przypomniałem sobie co mówił Suave na temat kontraktu. Hm... kontrakt na wieczne życie... cóż, nie jest to zły układ jeśli ma się co robić. Muszę naprawdę porządnie się zastanowić, to ma być pakt z wampirem a nie z jakimś kupcem!....ani staruchem z baru, nie mogę popełnić tego błędu dwa razy!
Zastanawiam się na ile lat wziąść ten pakt...

Gdy tak rozmyślałem nagle usłyszałem że ktoś wchodzi do karocy.
- o-oh Lordzie-
- witaj i mówiłem już że nie musisz mnie nazywać Lord
- a-ah... Tak zapomniałem, przepraszam-
- nic się nie stało, naprawdę nie musisz przepraszać. Więc, wszystko zabrane?
- no tak, wszystko co chciałem
- to dobrze
Nagle Fallacy zapukał w okienko by dać znak że można ruszać.

- więc, co robiłeś w mieście? To dość dziwne że Wyszłeś w dzień...
- cóż... musiałem...coś bardzo ważnego zrobić
- czy jest to związane z twoim głodem?
- no tak szczerze to tak....
- oh... cóż, to nie dziwię się. Naprawdę było widać że głodujesz.
- aż tak?
- widać, makijaż nie pomógł
- skąd wiesz-
Bardzo delikatnie przybliżylem się i kciukiem rozmazałem trochę tego pudru z twarzy. Po chwili dotarło do mnie co robię... ja rozmawiam tu z wampirem!! Nie z moim kolegą!!!
Szybko zabrałem rękę

- p-przepraszam, powinienem spytać...
Spojrzałem na jego twarz. Na policzkach miał rumieńce A w lekkim szoku patrzył na mnie... Encre Ty idioto!!
- huh, heh A byłem pewien że dobrze robię ten makijaż
- no... masz za jasny podkład i po prostu wygląda jakby twoja czaszka miała teksture jak papier ścierny... no i też masz rozmazane na ustach, więc stąd też domyśliłem się że poszłeś do miasta po jedzenie

....ENCRE STÓJ DZIUB TY KRETYNIE-
- haha! Zapewne musiałem wyglądać komicznie
- em.. nie koniecznie.
Uśmiechał się się szeroko, ukazując swoje kły. Były takie wielkie i ostre.. może lepiej jednak że mnie nie wypił... rozszarpałby mnie-
- jesteś spięty Encre?
- co?- znaczy słucham? j-ja? Nie...
- ... Encre, wyczuwam aż tu twój puls i twoje serce, wali jak szalone.
- em... stresuje się nowym życiem.. pański zamek jest ogromny...
- nie musisz się martwić, jeśli chcesz mogę Ci dam osobistego lokaja
- mm... nie chce komuś zawracać głowy moją obecnością..
- i tak bede musiał to zrobić. Gdy wrócimy będę musiał wyjechać
- h-hm? A gdzie jeśli mogę spytać?
- do mojej dalszej rodziny, zajmie mi to dwa dni
- oh...

Nagle karoca zatrzymała się. Już jesteśmy? Drzwi otworzył Suave w ciepłym Korzuchu i lampą. W ten poczułem zimny powiew wiatru... jest już jesień więc to oczywiste że dni trwają o wiele krócej...
Dostałem gruby płaszcz w ręce od miłego lokaja
- proszę Panie Encre, niech się Pan ubierze
Założyłem z chęcią. Następnie Pan Suave pomógł mi wyjść z karocy
- dziękuję bardzo
Poczułem nagle znienacka zimne, wręcz lodowate ręce na mojej szyj
- Ghaa!!
- ah!
Odwrociłem się i zobaczyłem... Fallacy?!
- cz-czemu Pan to zrobił?? Ma Pan strasznie zimne ręce..
- bardzo przepraszam... chciałem tylko tylko poprawić pański kołnierz
- ... o-ok
Weszliśmy wszyscy do zamku

(Fallacy)

Gdy już Encre był w zamku poczułem jak ktoś ciągnie za moją narzute
- eh... tak Suave?
- coś mi tu nie gra... Pan przed chwilą przecież jadł, widać jak zaczynasz wyglądać o wiele lepiej Ale Lord nadal patrzy na jego szyje jakby był nadal głodny.... Pan Lord się nie najadł?
- mm... najwidoczniej... nadal czuje pokusę...
- to oznacza że nie mam wyboru i muszę-
Zauważyłem jak zaczyna się rozpinać, odrazu mój apetyt zniknął... jakby najzwyczajniej ten widok obrzydzał...
- przestań! Wymyślę coś... A Ty się proszę ubierz...
- dobrze Lordzie i przepraszam...
- lepiej już wejdź do środka..
Po moich słowach szybko udał się do zamku. Kazałem schować karoce oraz zanieść rzeczy Encre do jego pokoju.

Podczas upewniania się że wszystko jest dobrze nagle zza mną usłyszałem dyszenie. Odwróciłem się.
- *dyszenie*... telegram do....Pana...Lorda....uff... Fallacy...
- to ja, od kogo?
Był to wampir akurat przed chwilą zmienił swoją formę na kościotrupa, był to listonosz.
- od... Pana Geno...
- Geno?
Cholera... miałem przecież do niego przyjść pomóc! Myślałem że da sobie radę jeszcze chwilę....

(Encre)

Zdejmowałem aktualnie wszystkie te warstwy ubioru... może na dworze jest zimno ale w zamku jest zdecydowanie za gorąco... po co tak grzeją??
Po chwili do środka wszedł Lokaj
- witaj Suave, kiedy przyjdzie Fallacy?
- witam, powinien zaraz przyjść. Zaparzyć herbaty dla Pana?
- nie, dziękuję. Chciałem się spytać... czy Fallacy coś planuje?
- cóż... panuje wyjazd na kilka dni i bal. Mówił Panu prawda?
- ....bal??? Mówił o wyjeździe Ale o balu?
- oh, za niedługo będzie halloween. Jak co roku przygotowywujemy uroczystość na tą okazję, mogą tego dnia przyjść wszyscy za opłatą
- o-oh... śmiertelnicy też?
- oczywiście ale nie każdy o tym wie, Plus za wejście jest dość drogie więc zapewne przyjdzie bogata szlachta
- .....oh
- oczywiście Pan jako mieszkaniec tego zamku ma Pan darmowe wejście
- p-podziękuje....
- hm? Jest Pan pewien? W tym roku planujemy-
- n-naprawdę nie mam ochoty...
- . . . Pan się wstydzi?
...cholera, aż tak widać?
- nie...
- jeśli Pan chce mogę Pana nauczyć
- nie..........
- przecież Panicz będzie tu mieszkać więc prędzej czy później trzeba będzie wiedzieć o manierach A im wcześniej tym lepiej. Mamy 3 dni do przygotowania balu więc to idealny czas by-

Naszą rozmowę przerwało głośne otwieranie się drzwi. Był to Fallacy
- Fallacy...?

-----------------------
Teraz pisze kolejną część która obiecałam. Jutro poprawię błędy więc jak zobaczycie update luub jak was poinformuje to poproszę o przeczytanie
Papa potworki~

[Zawieszone]Fallacy x Encre -,,Wypiję Z Ciebie Farbę~,,Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz