Sally podała Gregowi kubek kawy, na co ten uśmiechnął się do niej z wdzięcznością. Kobieta przysiadła na krawędzi biurka i przyjrzała mu się uważnie.
— Znowu przesiedziałeś tu całą noc — stwierdziła, na co Lestrade przetarł sobie dłonią twarz.
— Jim ci się poskarżył? — prychnął. Donovan zmarszczyła brwi.
— Nie — mruknęła przeciągle. — Pani sprzątaczka, która spotkała cię, gdy wychodziłeś. O piątej nad ranem. — Założyła ręce na piersi. — Kiedy ostatnio przebywałeś w domu dłużej niż godzinę?
— Nie mogę spać — wymamrotał, upijając łyka kawy. — A gdy wreszcie się uda, męczą mnie koszmary. Wolę więc nie marnować na to czasu.
— Potrzebujesz snu do normalnego funkcjonowania.
— To bez różnicy, nic nie jest już normalne.
Sally cicho westchnęła.
— Greg, martwię się o ciebie. — Zamilkła na moment. — A więc... Moriarty też był tu wczoraj w nocy?
— Wpadł na chwilę, gdy wracał z nocnej zmiany na mieście. — Uśmiechnął się cierpko. — Trochę się posprzeczaliśmy.
— To coś nowego — odparła zaskoczona. — Myślałam, że zgadzacie się we wszystkim, a już w szczególności w tym, co związane z Sherlockiem Holmesem.
— Właśnie o niego poszło. — Wziął kolejny duży łyk kawy, po czym skrzywił się nieznacznie. — Pamiętasz tę noc, gdy pojechaliśmy na Baker Street i spotkaliśmy tam Jamesa?
— Trudno zapomnieć — mruknęła.
— Powiedział mi wtedy, że dobrze znał Sherlocka Holmesa. Ma z nim jakieś osobiste porachunki. Wtedy jakoś nie zwróciłem na to większej uwagi, ale ostatnio zacząłem nad tym myśleć i...
— Wątpić? — podsunęła. Greg westchnął.
— Nie wiem, co mam o tym sądzić. Użył wtedy takich dziwnych słów... — Zmarszczył brwi. — Że byli kiedyś „dosyć blisko". Co to w ogóle znaczy?
— Spytaj go. — Wzruszyła ramionami.
— A jak myślisz, o co wczoraj się pokłóciliśmy?
Sally wstała z nieodgadnioną miną.
— Nie chciał odpowiedzieć — bardziej stwierdziła, niż zapytała. Lestrade uśmiechnął się gorzko.
— Był wściekły, że śmiałem o to zapytać.
— Myślisz, że ukrywa coś ważnego?
— Nie mam pojęcia, o czym myśleć i jak to interpretować. — Rozmasował sobie skronie. — Z jednej strony jestem w stanie zrozumieć, że woli nie rozmawiać o swojej dawnej znajomości z największym kryminalistą w Anglii, ale z drugiej... z drugiej strony dlaczego zareagował aż taką złością? Przecież nie oskarżam go o to, że ciągle ma z nim jakiś kontakt.
— A może powinieneś.
Ich spojrzenia się spotkały.
— Co? — Greg zmarszczył brwi. — Przecież chce go zabić. Nie współpracuje z nim.
— Sam mówiłeś, że mają jakieś osobiste porachunki, ale nie wiesz jakie, Greg. Nie wiesz, co było między nimi, co takiego się wydarzyło, że Moriarty pozornie zapragnął zamordować Holmesa. A co jeśli... między nimi ciągle coś jest, dlatego nie chciał o tym z tobą rozmawiać? Jeśli Moriarty tylko nas zwodzi?
— Powiedział, że nie jest już z nim w żaden sposób powiązany.
— A ty oczywiście we wszystko mu wierzysz. — Przewróciła oczami. — Sam przed chwilą przyznałeś, że nie wiesz, co o tym myśleć. Masz wątpliwości, Greg, i to w pełni uzasadnione.
CZYTASZ
Gra pozorów | Sherlock BBC
Fanfiction"Obserwując Sherlocka Holmesa, mimowolnie nasunęła mi się myśl, jakim straszliwym byłby przestępcą, gdyby zwrócił swój spryt i energię przeciwko prawu, zamiast wykorzystywać je w jego obronie". - "Znak czterech", Sir Arthur Conan Doyle W innej rzec...