I

139 10 8
                                    

2 czerwca 1912 roku, Licheń Stary

Maria

Maria Wierzbicka nienawidziła wszystkiego swoim w ziemiańskim życiu. Była 18-letnią panną z tytułem szlacheckim i jak większość młodych dziewcząt nie pragnęła niczego tak bardzo jak debiutu w miejskiej socjecie. Tymczasem całe dnie spędzała na nauce języków, historii i tańca z guwernantką i młodszą siostrą.
Maria dusiła się na wsi, na myśl o mieście i jego rozrywkach zimne serce dziewczyny rozgrzewało się do czerwoności. Marzyła o przyjęciach i życiu w zgiełku, chciała błyszczeć w towarzystwie i czuć się adorowana.

Tego dnia cały dworek należący do Wierzbickich tętnił życiem. Wszędzie panowała nerwowa krzątanina, służba przecierała meble a kucharki prześcigały się w celu ugotowania jak najlepszego dania z okazji powrotu ukochanego przez wszystkich panicza Wierzbickiego. Mikołaj Wierzbicki wracał dziś do domu po raz pierwszy od świąt Bożego Narodzenia. Od wyjazdu na studia ekonomiczne do Krakowa nie bywał często w domu, jednak to nie nauka była jego największą namiętnością. Mikołaj jak większość obiecujących i bogatych młodzieńców pochodzących z rodzin o patriotycznych tradycjach zamiast skupiać się na nauce i egzaminach spędzał czas w politycznym półświatku snując wizję niepodległej Polski.

Dla Marii polityczne aspiracje brata były wyjątkowo korzystne, zdawała sobie sprawę, że jego koneksje mogą jej pomóc w znalezieniu dobrze postawionego męża, sam patriotyzm nie grał dla dziewczyny większej roli. Zmęczona atmosferą oczekiwania usiadła przy dużej toalecie z lustrem i zaczęła rozczesywać swoje długie, brązowe włosy. W głębi serca miała nadzieję, że ojciec z okazji powrotu ukochanego syna zaprosi na kolację gości, a ona będzie mogła olśnić wszystkich swoją powierzchownością i nowymi sukniami zamówionymi prosto z Petersburga. Maria zdecydowała, że bordowa sukienka z bufiastymi rękawami i koronkowymi zdobieniami będzie idealna na tą okazję. Dobrała jeszcze pasującą wstążkę i uszczypnęła się w oba policzki. Dziewczyna uśmiechnęła się do siebie w lustrze i zalotnie zatrzepała rzęsami do swojego odbicia.

- Marysiu, zupełnie nie mogę znieść tego oczekiwania! - młodsza siostra Marii - Aleksandra weszła do pokoju siostry bez uprzedniego pukania.

- Bądź cierpliwa - poleciła Maria choć sama nie mogła się doczekać aż ojciec oznajmi, że na kolacji pojawią się goście.

- Tak strasznie tęsknię za Mikołajem! Mam nadzieję, że znajdzie czas aby obejrzeć ze mną róże w parku! - Aleksandra opadła na fotel obok okna wychodzącego na podwórze.

Maria nic nie odpowiedziała. Nie rozumiała dlaczego to Oleńka, choć młodsza i mniej dostojna od niej samej zawsze była ulubienicą wszystkich dookoła, a w szczególności Mikołaja. Starszy brat już od najmłodszych lat opiekował się najmłodszą latoroślą Wierzbickich. Sadzili razem kwiaty w ogrodzie, czytali nawzajem swoje ulubione pozycje literackie, odbywali wspólnie przejażdżki konne. Relacja Marii i Mikołaja natomiast opierała się głównie na wymienianiu informacji i plotek z wielkiego świata. Brat często spoglądał na nią z dezaprobatą, szczególnie kiedy Maria wdzięczyła się przed nieznajomymi kawalerami dwa razy starszymi od niej samej.

Maria odwróciła się do siostry i sceptycznie się jej przyjrzała. Aleksandra w swoich idealnie ułożonych złotych włosach miała różowe wstążki, a jej biała sukienka nie należała do najnowszych, Oleńka dostała ją na święta od Mikołaja. Maria zmarszczyła brwi kiedy uświadomiła sobie ten fakt. Ona dostała od brata jedynie atłasowe rękawiczki.

- Powinnyśmy zejść do matki - Maria poderwała się z miejsca - Ojciec powinien niedługo przyjechać.

Aleksandra uśmiechnęła się do Marii uprzejmie, wzięła starszą siostrę pod ramię i doskonale zdając sobie sprawę ze zdenerwowania siostry zeszła z nią na parter.

Ballady i romanseOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz