04.

3.8K 263 104
                                    

60 gwiazdek = nowy rozdział!






Po ciężkim dniu w pracy, postanowiłam w końcu zrobić coś naprawdę ważnego. Wiedziałam, że muszę to zrobić choć bardzo obawiałam się rezultatów moich czynów. Zrobiłam sobie spacer aż w końcu doszłam do celu. Posiadłość rodziny Mikaelson. Wzięłam głęboki wdech i przekroczyłam próg, aby znaleźć się na małym placu, otoczonym budynkiem.

Rozejrzałam się w poszukiwaniu któregoś z szanownych Mikaelsonów.

-Halo! Jest tu ktoś się? - krzyknęłam, gdy w dalszym ciągu towarzyszyła mi jedynie samotność i cisza.

-Kim Pani jest? - odwróciłam się, słysząc męski głos. Wysoki szatyn w garniturze, dopasowanym idealnie do jego ciała. Był dla niego stworzony. Widziałam zaskoczenie za jego twarzy, spowodowane zapewne moją obecność.

Przewróciłam oczami, krzyżując ręce na piersi.

-Cassidy Green, aspirant sztabowy policji. - mruknęłam, napominając o swoim stopniu. Bo czemu by nie? Jestem dumna z tego jak daleko zaszłam w tak młodym wieku. - Zapewne mam przyjemność z Elijah Mikaelson? - zainteresowałam się.

-We własnej osobie. - podszedł do mnie powoli - Jeśli mogę, chciałabym wiedzieć co Pani tu robi? - przymrużył oczy, dokładnie skanując każdy mój ruch.

Przewróciłam oczami.

-Po pierwsze, jestem Cassie, nie mów do mnie per Pani, przecież jesteś ode mnie ponad tysiąc lat starszy. - zakpiłam - Po drugie, przez waszą dawną znajomość z Marcelem, ja mam problemy i zostałam wmieszana w waszą telenowele "Chcę być królem Nowego Orleanu". - prychnęłam - Gerard podsunął mojemu przełożonemu myśl, że jesteście niebezpieczni dla miasta i trzeba mieć na was oko. - wyrzuciłam ręce w górę - I oto ja. Kazano mi was pilnować, a ja nie mam zamiaru uczestniczyć w tym kabarecie. - posłałam mu fałszywy uśmiech - Dodtakowo mam wrażenie, że jeden z twoich braci jest winny morderstwa w dzielnicy francuskiej. - dodałam. Przetarł twarz dłonią.

- Zapewne to Kol, jest dość porywczy... - westchnęła zażenowany.

-Trochę już o was wiem i mam pewność, że to akurat robota Klausa. - wyznałam - Dlatego chciałabym z nim porozmawiać. - wzruszyłam ramionami.

-A co jeśli ja nie mam ochoty rozmawiać? - usłyszałam głos za plecami. Kurde, rodzina tyle mówiła o pierwotnych, ale nikt nigdy nie wspomniał, że Niklaus Mikaelson ma tak cudowny akcent... Odwróciłam się, aby stanąć w twarz z hybrydą. Między nami było jakieś cztery metry odstępu.

- To nie koncert życzeń, wilczku. - zakpiłam, układając dłonie na biodrach - Kiedy ja czegoś chcę to do tego dążę. Tak będzie i tym razem, więc oszczędź nam czasu i po prostu ze mną porozmawiaj. - poprosiłam. Blondyn dokładnie mi się przyglądał.

Był wysoki, miał na sobie czarną skórzaną kurtkę i szarą bluzkę, przez którą było widać zarys jego mięśni. Ciało ma całkiem fajne, że o twarzy nie wspomnę. Ma w sobie to coś...

-Nie. - mruknął i podszedł w drugą stronę. On chyba nie myśli, że tak łatwo się mnie pozbędzie. Od razu ruszyłam za nim, jednocześnie opuszczając teren jego posiadłości.

-Stój. - wysyczałam. Ku mojemu zdziwieniu zatrzymał się i odwrócił w moją stronę. - Dziękuję. - prychnęłam - Dlaczego zabiłeś tego faceta? - nie owijałam w bawełnę.

-Skąd pewność, że to właśnie ja? - uśmiechnął się przebiegle, robiąc krok w moją stronę.

- Nie urodziłam się wczoraj. Swoje przeżyłam na tym świecie i nie dam się oszukać, nawet tysiącletniej hybrydzie. - uśmiechnęłam się uroczo. Przymrużył oczy.

-Jesteś wyjątkowo irytująca. - stwierdził, patrząc mi w oczy.

- Tak wiem, mój szef ciągle mi to mówi. - wzruszyłam ramionami - Dlaczego go zabiłeś? - powtórzyłam, marszcząc przy tym brwi.

-Szczerze? Bo się nudziłem. - wzruszył ramionami - Byłem też ciekawy jak zareagujesz. Nie sądziłem jednak, że jesteś na tyle odważna żeby przyjść do mnie i mojej rodziny, zaimponowałaś mi. - przyznał szczerze.

-Jesteś strasznie irytujący... - jęknęłam - Czego chcesz? Dlaczego wróciliście do miasta? - zainteresowałam się.

-Dowiesz się w swoim czasie. - mruknął i zniknął mi z oczy. No tak, wampirza szybkość.

Co czuję, że on przeniesie mów więcej zmartwień niż myślałam...

Cholerny Klaus Mikaelson.

Zrozumiałam, że nic więcej dziś nie wskóram, więc postanowiłam wrócić do domu. Może się przynajmniej wyśpię przed jutrem. Praca nie będzie czekać...




*****
Nowa praca już na moim profilu! Zapraszam!

Xoxo Emilia Mikaelson

Dangerous Game | Klaus Mikaelson ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz