Przez kolejne pięć minut stałem i patrzyłem na miejsce, z którego przed chwilą odleciał helikopter z byłą parą prezydencką. No kurde - rano jest, nic nie piłem, a haluny mam. Nie spodziewałem się takiego rozwoju wydarzeń w dniu objęcia przeze mnie władzy w tym kraju. Nagle usłyszałem za sobą kroki. To lokaj dreptał szybko w moją stronę.
- Wasza prezydencka mość! Wasza prezydencka mość! - zawołał zdyszany - Podano już jedzenie, czekają fotografowie.
Wtedy urwał na chwilę i rozejrzał się dookoła.
- A gdzie podziewa się była para prezydencka?
Wzruszyłem tylko ramionami. Dlaczego miałoby mnie to obchodzić?
- Och, Leopoldzie! Wybacz mi spóźnienie! - zawołał ktoś za nami.
Agata Duda stała przy oknie i machała do nas. Wyglądała olśniewająco w długiej czerwonej sukni, którą miała na sobie. Kobieta uśmiechnęła się z wyższością, gdy do nas podeszła.
- Wasza prezydencka mość! To zaszczyt móc spędzić z Panem ten dzień! Mój mąż - popatrzyła na mnie, a w jej oczach widziałem samego siebie płonącego w piekle - niestety chwilowo zaniemógł, więc zostałam przysłana - jako zastępstwo.
- A co się stało Andrzejkowi? - próbowałem dociec. Bardzo chciałem, żeby wydarzenia z androidzim prezydentem były jednak tylko halucynacjami.
- Przeziębienie - zaćwierkała Agatka. Teraz jej oczy pokazywały sceny nie tylko z palenia mnie, ale też ćwiartowania piłą mechaniczną. Teraz już wiedziałem na pewno - to musiały być halucynacje. Przecież pani Duda to taka przemiła, kochana osoba.
- Kochany Leopoldzie, za chwilę zjawimy się w pałacu, chciałabym tylko zamienić z prezydentem Trzaskowskim kilka słów. Czy mógłbyś zapowiedzieć, że wejdziemy dosłownie za chwilę?
Leopold kiwnął głową, skłonił się i pobiegł do budynku.
Wtedy Agata przestała się uśmiechać. Założyła ręce na biodra.
- Słuchaj, typie! - wydarła się tak, że aż uszy zaczęły mi krwawić - Spróbujesz komukolwiek powiedzieć o moim androidzim mężu, to dzwonię, kurde bele, po moich ziomeczków i cię nie ma. J E D E N T E L E F O N. Nie żyjesz.
Nie zdążyłem zareagować, bo nagle poczułem uderzenie jej pięści na moim policzku. Nie bolało za bardzo, ale jej nadgarstek wykrzywił się pod nienaturalnym kątem. Syknęła z bólu.
- To było tak lekko, bo... chciałam cię wystraszyć!
Wzruszyłem ramionami.
- Okej - stwierdziłem.
Duda popatrzyła na mnie, jak na ostatniego debila, po czym westchnęła głęboko i wzięła mnie pod ramię.
- Zachowuj się naturalnie. Jakbyśmy byli starymi znajomymi na herbatce dwadzieścia lat po maturze.
Weszliśmy do środka po białych zdobionych schodach. Powitał nas błysk fleszy. Widać było, że Agatka wiedziała, co robić. Zaczęła się wić wokół mnie jak wąż i przybierać najróżniejsze pozy. Nie chcę wdawać się w szczegóły, ale chyba będziemy nowymi twarzami Playboya. Gdy skończyła już ten teatrzyk, poszliśmy wreszcie do wielkiej sali na uroczysty bankiet. Pani eks-prezydentowa zajęła miejsce, które powinno należeć do jej męża, po czym zaczęła pochłaniać wszystko w promieniu kilometra. Gdy wszystko wokół zostało zjedzone (przez nią), wyglądała, jakby była w bliźniaczej ciąży. Ministrowie i inne ważne osobistości mruczeli do siebie z niezadowoleniem. Nagle Pani Duda wstała (z trudem) i ogłosiła, że życzy nam wszystkim smacznego, uścisnęła mi rękę i odeszła od stołu. Nie przeszła jednak zbyt dużej odległości, ponieważ zatoczyła się i uderzyła głową w portret prezydenta Kwaśniewskiego. Powstało niewielkie wgniecenie. Popatrzyła tępo na swoje dzieło i powiedziała:
- Aj... nie szkodzi. I tak nikt nie lubi tej szumowiny. Hehe. BO KAŻDY PIJAK TO ZŁODZIEJ!
Słysząc to, zebrany tłum rzucił się na nią. Ta jednak miała plan, jak zwykle. Wszystkie ataki odparła swoim brzuchem, po czym wyciągnęła z buta bombę dymną i zniknęła.
Przez tą ścierę tracę poparcie.
CZYTASZ
TRZASK ME BABY ONE MORE TIME | Rafał Trzaskowski fanfik
FanficNa wstępie chciałabym powiedzieć, że to owoc wakacyjnego znudzenia i nie polecam brać na poważnie niczego, co jest tutaj napisane. Dla własnego zdrowia psychicznego. Ogólnie to beka tutaj ze wszystkiego, więc proszę bez spin. Albo, w sumie, jeśli c...