- Ej chleb - Bogdan oderwał się na chwile od jedzenia - Czym jedziesz na urodziny padliny?
- Nie mam auta nie stać mnie, a nawet gdybym miał to bym cię nie podwiózł.
- No chuj ale czym jedziesz.
- Metrem.
- Dobra jedziemy razem.
- Gówno a nie jedziemy razem - powiedział Wojciech odkładając talerz do zlewu.
- Wojtuś nie daj się prosić
- Spierdalaj kurwa mówię nie to nie.
- Ale dlaczego.
- Mogę zapytać o to samo.
- Bo ja nie wiem którym pociągiem mam tam pojechać.
- Jaki debil - zaśmiał się chleb.
- Nie jestem debilem.
- Dobra kaleko pojedziemy razem.
- Już nie mogę się doczekać jutra
- To już jutro?
- Tak, to o której do ciebie przyjść?
- Nie wiem, 18? Urodziny zaczynają się 18;25 chyba.
- Dobrze.Wojciech udał się na przedpokój. Z prognozy w jego telefonie wynikało na to, że zaraz ma się rozpadać. Chciał wrócić przed deszczem, bo głupio byłoby mu prosić o parasolke. Zaczął zakładać buty, i już chciał wychodzić gdyby nie Krzysztof.
- Gdzie idziesz? Nawet się nie pożegnasz. Po za tym, ma padać. Zostań u mnie i przeczekaj burzę nic się przecież nie stanie, prawda?
- Gówno a nie zostań u mnie, nawet jeśli miałaby być okropna burza i tak bym poszedł.
- Wojtek nie idź nigdzie, jeszcze się przeziębisz i nie będzie Cię u Padlinki. Wiesz jakby jej smutno było? W końcu się przyjaźnicie, tak?
- Bogdan daj spokój, cholera chcę isć to idę tak. Nie jestem twoim niewolnikiem, jeszcze czego.
- Daj się chociaż odprowadzić - powiedział Bogdan poprawiając płaszcz.
- A co tobie tak nagle zależy.
- To już nie mogę odprowadzić mojego przyjaciela?
- Brzmi podejrzanie, to trochę jak Bożydar który za dawnych czasów usiłował poderwać Dywan.
- To byli przyjaciele od analiz, i dawne małżeństwo my to co innego.
- Więc już nie pamiętasz jak zbierałeś na pierścionek za 11 milionów? - Rzucił Chleb na pożegnanie i zamknął drzwi za sobą.
- Jak on kurwa tak szybko - powiedział Bogdan pod nosem biorąc parasol w dłoń.Wyszedł za nim, z myślą że uda mu się go dogonić. Nie pamiętał dokładnie gdzie Chleb mieszka, więc jedyne co mógł zrobić to spytać przechodniów. Jebaniutki jasnowidz czuł w kościach że opłacało się skręcić w lewo, bo po wykonaniu tego dostrzegł tam Wojciecha kilka metrów przed sobą.
- Kurwa Chleb czekaj mam parasol, chodź.
- Spierdalaj nie chce twojego parasola.
Po wielu prośbach ze strony Bogdana, Chleb zgodził się na wspólny spacer pod parasolem.
CZYTASZ
chleb x bogdan
Horrorzazenowanie w chuj nw jakas przyszlosc gdzie stupki majom po 20 cos lat noo i nwm tak mi pasowalo