chapter 3

48 4 11
                                    

 Podczas spaceru panowała niezręczna cisza. Wojciech szedł zakłopotany, ta cała sytuacja i zachowanie Bogdana były zawstydzające. To znaczy, chłopak chce być uprzejmy wobec swojego przyjaciela, ale to zaczyna być natrętne. Jedyne o czym Chleb wtedy myślał to jego przypuszczenia, dlaczego Krzysztof tak nagle chce spędzać z nim tyle czasu. 

 - Słuchaj Bogdan - powiedział - a może ty się we mnie zakochałeś, dlatego od pewnego czasu wszędzie chodzimy razem? Znaczy się ja nie chcę być niemiły, po prostu zastanawia mnie czy jest coś na rzeczy.
 - Co? - Krzysiek spojrzał na niego jak na ostatniego głupka na tej planecie - że ja w tobie? Nie jestem aż takim gejem, żeby podobał mi się najlepszy przyjaciel. Najzwyczajniej lubię z tobą przebywać, no jest zabawnie i w ogóle.

  Chleb nie wiedział co ma powiedzieć. Zrobiło mu się miło, że ktoś preferuje przebywać w jego towarzystwie.

 - Pewnie jebani sziperzy by się teraz zjebali. Nadal zastanawia mnie to, co było w tych analizach Dywana i Bożydara.
 - Ojj mnie też - rozmówca Wojciecha na chwilę się zatrzymał aby się rozejrzeć - Wiesz co, tutaj jest gdzieś pizzeria. Idziemy coś zjeść, i dopiero odprowadze Cię do domu. W sensie jeżeli chcesz.
 - Przepraszam, ale muszę odmówić. Nie wiem, jestem dziś zmęczony poza tym coś mnie głowa napierdala. 
 - Dobra, do ciebie jest już chyba niedaleko.
 - Tak, jeszcze z 50 metrów i będziemy.

 Bogdan już nic nie odpowiedział, jedynie uśmiechnął się sam do siebie i odszedł zostawiając parasol w rękach Chleba.

wieczorem

 Wojtek cały czas myślał o słowach swojego przyjaciela. ''Najzwyczajniej lubię z tobą przebywać, no jest zabawnie i w ogóle.'' Te zdanie sprawiało że chłopak miał ochotę się uśmiechnąć. 

 - Myślę, że to jedne z najbardziej uroczych słów które Krzysiek mógł powiedzieć. Chwila, nie uroczych tylko miłych - Powiedział sam do siebie po czym chwycił swój telefon do ręki aby sprawdzić która godzina. Aby pozbyć się zbędnych refleksji na temat tego wszystkiego, postanowił położyć się spać. W końcu jutro ważny dzień, na urodzinach Padlinki trzeba być w dobrym nastroju. 

 W tym samym czasie Bogdan wrócił do domu. Był cały przemoknięty przez deszcz który po oddaniu parasola zaczął zwiększać swoją siłę z każdą kolejną kropelką. Właściwie to nie było jakoś specjalnie istotne, bardziej przejął się tym że Chleb mówił o jakimś zakochaniu. Przecież sam dobrze wie, że po rozwozdzie na owo obiecali sobie że ich relacja, choćby nie wiem co nie będzie już nigdy niczym ponad przyjaźnią. Chłopak miał nadzieję, że teraz nie będzie między nimi niezręcznie. Bo przecież nie ma żadnego uczucia, prawda? 

 Krzysiek przed pójściem spać napisał jeszcze smsa do Wojtka, który brzmiał następująco : 
,,oddasz mi ten parasol jutro, dobrze?''

nastepnego dnia

 Chleb został obudzony przez kogoś, kto wydzwaniał do niego od dobrej godziny. Początkowo myślał że to budzik, i gdy ogarnął że zamiast wyłączyć ''budzik'' odebrał telefon od Dywan.
 - Hej, będziesz dzisiaj na urodzinach? - spytała ramen.
 - Co. A tak będę, przepraszam dopiero wstałem.
 - To dość wcześnie jak na ciebie, właściwie myślałam że nie odpowiesz na ten telefon. No wiesz, ty i budzenie się o godzinie dziesiątej to trochę jak Bożydar bez szipów.
 - Dobra, właściwie dlaczego miałbym się nie pojawić?
 - Nie wiem, może byłbyś czymś zajęty? Dobra, idź jeszcze spać bo później na imprezie będziesz marudzić. 
 - Słucham? 
 Dywan się rozłączyła. Wojtek nie zasnąłby o takiej porze, więc poszedł do kuchni przyrządzić sobie śniadanie. Dostał powiadomienie o nowych dwóch wiadomościach od Bogdana. 
 ,,Tak oddam ci tę parasolkę. Dlaczego miałem dwie nowe wiadomości od ciebie, a teraz jest tylko jedna? Pewnie coś usunąłeś. Powiesz mi to dzisiaj wzamian za parasol. inaczej nie otrzymasz go spowrotem'' odpisał Chleb. Naprawdę zastanawiało go to, co mogło być napisane w tym usuniętym już smsie. 
 - Nie wiedziałem że Bogdan jest aż taką cipą, żeby bał się wysłać jakieś durne kilka literek. 
 






chleb x bogdanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz