chapter 7

21 3 5
                                    

Wojtek obudził się u Ramen w domu. Jak się później okazało, przyjaciółka postanowiła zabrać go do siebie po tym jak się upił.

- Chuj czemu jestem u Dywan w domu - spytał zdezorientowany podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Zgona miałeś i Cię przywiozłam.
- Nie pierdol, ajjj dawno się tak nie najebałem.
- No nie wiem, co do tego czy coś cię ominęło to chyba nic.
- Dobra, przyniosła byś mi wodę i apap bo jak możesz się domyślić to łeb mnie nakurwia.
- Już idę - powiedziała wychodząc z pomieszczenia.

Chleb próbował sobie przypomnieć to, co działo się na urodzinach.

- Tak w ogóle to pamiętasz cokolwiek?
- Ja? Chwila właśnie nad tym myślałem

Ramen podała mu tabletki i szklankę wody.

- Chwila, poszliśmy do jakiegoś klubu później mówiłaś mi coś o Zuzi. Dobrze mówię? Rozmawiałem z Ćpunem i Łysymkotem, szukałem tego geja i ja - zdając sobie sprawę z tego co prawie powiedział zarumienił się. Dopiero teraz do niego doszło że całował się z Bogdanem. I to nie tak że Krzysiek sam zaczął, wręcz przeciwnie.
- No i chuj znowu robią ze mnie geja
- Co
- Nie nic, ale muszę przeprosić Bogdana
- Za co
- Musisz być taka dociekliwa, ehh jebaniutcy sziperzy.
- Dobra nie mieszam się w wasze sprawy, ale będziesz miał dziś okazję bo jedziemy z nim pod namioty nad jakieś jezioro. Sam to zaproponował, będzie jeszcze Bożydar i Cziker.
- No nie pierdol że bierzemy tych sziperów. Poza tym nie wybieram się nigdzie, widzisz w jakim jestem stanie?
- Nie dramatyzuj tylko się ubierz, ja idę spakować jakieś jedzenie.
- No jeszcze mi kurwa tego brakowało

*

- Cziker, właśnie dostałem wiadomość od Dywan że Chleb też będzie. Wiesz co to znaczy prawda.
- Nwm, że Wojtek też będzie?
- Cziker. Bogdan x Chleb.
- Aaaa już rozumiem. Nie wiem jak mogłem zapomnieć.
- Ja też, ale musimy zrobić jakiś plan na ich wspólną randkę. Zróbmy tak że nam coś wypadnie, albo pójdziemy po drewno na jakieś ognisko i wtedy zostaną sami.
- Tak, to jest idealny plan
- Wymyślaliśmy go wczoraj przez prawie całe popołudnie z Ramen.
- Dobra, spakuje jakieś jedzenie i ubrania. O której idziemy po Bogdana?
- No jak już wszystko ogarniesz.
- A może byś mi pomógł?
- Dobra.

*

- Dywan, na ile my tam jedziemy. Przecież nawet nie mam ubrań ani kosmetyczki.
- O to się nie martw. Zdążyłam być w twoim mieszkaniu i zabrać wszystkie potrzebne Ci przedmioty. Mam nadzieję że się nie gniewasz.
- Nie, chociaż czuję się niezręcznie z faktem że będę tam ja, Bogdan i sziperzy.
- Uspokój się, nic nie odjebiemy.
- Mam nadzieję.

*

 Umówione było że spotykają się na miejscu. Sziperzy nie byli zbyt zadowoleni z tego faktu. To znaczy, gdyby jechali wszyscy razem, może byłyby jakieś urocze momenty z chleb x bogdan. Mimo wszystko dotarli na miejsce i zaczęło się rozbijanie namiotów. 

chuj no tyle mi sie udalo napisac nie jestem na silach czy cos przepraszam ale postaram sie kolejnom czensc tego rozdziału dodac jutro albo w poniedziałek




   







To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 08, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

chleb x bogdanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz