Ratchet
Trzy lata. Minęły trzy lata od sytuacji w Wielkim Zegarze już tak bardzo chciałbym zapomnieć o tym wszystkim, o tym jak przez pół roku nie wychodziłem z bólu z domu nie rozmawiałem z nikim nawet z Clankiem nie potrafiłem.... Miałem tak złamane serce... Że nawet nie umiałem funkcjonować w normalnym świecie mimo tylu lat nadal mam koszmary to jak osoba, której ufałem oraz, którą tak kochałem wycelowała we mnie broń z swoich egoistycznych pobudek. Gdyby nie przyjaciele nie wiem czy nie odebrałbym sobie życia z tego cierpienia nie ma dnia, że gdy mijamy ten konkretny sektor nie zerkam na planetę gdzie wszystko się zaczęło a może jak wtedy bym tam nie poleciał nigdy bym go nie poznał i nie cierpiał teraz aż tak bardzo? Ale jakby wyglądało moje życie teraz? Nadal żyłbym w przekonaniu, że wszyscy moi pobratymcy zginęli, ale może to lepsze? Nie wiem chcę po prostu zapomnieć....
Spojrzałem zmęczonym wzrokiem na stertę papierów leżących na stoliku w salonie część z nich to wezwania do wywiadu, zaproszenia na jakieś imprezy czy dokumenty, które są skierowane do nas prosząc o pomoc gdzieś w jakiś tam dzień kiedyś robiłem to razem z Clankiem robiłem mam na myśli czytałem je i rozmawialiśmy o strategiach jakie mogą nam się tam przydać a teraz? Jestem apatyczny na wszystko, dosłownie wszystko czuję taką małą chęć angażowania się w drobne akcje kiedyś to za nim pomyślałem dwa razy już bym leciał a teraz? Brak ochoty i chęci. Może inni tego nie widzą, ale Tal i reszta widzą dobrze jak bardzo się zmieniłem całkowicie zamknąłem się na nowe znajomości dlatego już nie chodzą na imprezy nawet charytatywne wole uniknąć ponownego zranienia już wole słuchać monolog Clanka, że jednak wypadało by być tam.
-Słuchasz mnie?-odezwał się w końcu robot.
-Tak słucham zamyśliłem się co teraz?-zapytałem.
Robotowi nie spodobało się moje nastawienie więc po prostu wziął kolejny dokument.
-Quantos jesteśmy proszeni o przegonienie...-nie dokończył bo się wtrąciłem.
-Czy ja wyglądam na owczarka niemieckiego by przeganiać jakieś drobne potwory?-zapytałem z ironią.
-Wiesz moim zdaniem wypadało by pomóc-odparł.
-Nuda dawaj dalej-powiedziałem wywracając oczami.
Clank odłożył kartkę na bok i wziął kolejną w rękę.
-To wezwanie od prezydenta jak odmówisz będziesz mieć kłopoty-powiedział.
-Chyba będziemy-dodałem.
-Nie. Ono jest do ciebie i tylko ciebie.-powiedział stanowczo.
-JEZU-warknąłem siadając.
Pomasowałem sobie kark i zabrałem mu ją.
-Czytaj na głos-powiedział.
-Taa już.... Eghem Eghem Ratchet proszę cię o pomoc w sprawie pozbycia się zbuntowanych robotów robotników na planecie Torren IV-nie dokończyłem czytać.-Odpada-powiedziałem dorzucając kartkę na bok.
-Ratchet wolisz pójść siedzieć za niesubordynacje?-zapytał.
-Tak już marzy mi się ta zimna cela i pasiasty kubraczek, wole go od spotkania tam osobnika, z którym nie chce mieć do czynienia-powiedziałem wstając.
Chciałem już iść ale robot zatrzymał mnie.
-Ratchet może to będzie dobra terapia dla ciebie myślisz, że nas nie boli widok kogoś nam bliskiego w takim stanie? Uwierz, że bardzo boli-odparł.
Odwróciłem się i spojrzałem na niego Clank patrzy na mnie bardzo smutnym spojrzeniem tak, że moje uszy automatycznie opadły podszedłem do niego po czym kucnąłem i przytuliłem go mocno, przez to wszystko nie widziałem jak ranię mojego najlepszego przyjaciela, który wiele dla mnie zrobił.
CZYTASZ
Love does not choose
FanfictionPo sytuacji w Wielkim Zegarze i poważnej kłótni Ratchet zerwała wszelki kontakt z Alisterem mimo dziwnych emocji w środku zerwał kontakt całkowicie skupiając się na dobru galaktyki oraz naprawie statków... Minęły trzy lata, w których Ratchet obieca...