Clank
DWA DNI PÓŹNIEJ
Nie jestem pewien co się stało, ale gdy dwa dni temu Ratchet wrócił do domu jego ramię było bardzo opuchnięte zapytałem go co się stało powiedział tylko tyle, że wpadł na robota i trochę go potłukł lecz jego mina jasno mówiła, że stało się też coś innego niestety lombax nie chciał mi powiedzieć pozwolił zabrać się tylko do doktora a po powrocie zamknął się w swoim pokoju mówiąc tylko by nikt z nim nie rozmawiał i tak właśnie jest od dwóch dni. Mojego przyjaciela coś trapi a ja jestem bez silny nie chce rozmawiać z nikim bez wyjątku wychodzi tylko na śniadanie czy do kąpania tak przez całe dnie siedzi w zamknięciu, dzisiaj ma przyjść do nas Talwyn mam jakoś opracować plany by z nim porozmawiać a przynajmniej spróbować porozmawiać lecz wiemy dobrze, że szanse są bardzo małe bo lombax milczy jak grób.
Usłyszałem dzwonek do drzwi spojrzałem na zielonookiego, który już od paru minut patrzy się pusto na swoje jedzenie cicho westchnąłem i skoczyłem z krzesła udając się do drzwi by otworzyć Talwyn bo to pewnie ona gdy doszedłem tam i otworzyłem drzwi rzeczywiście miałem racje to ona przyszła. Spojrzałem na nią witając się z nią i wpuszczając do środka zamykając drzwi za nią.
-Więc to co robimy? Nie będzie chciał z nami rozmawiać-zapytałem.
-Wiesz ja mam jeden pomysł-odparła.
-Jaki?-ponownie zapytałem.
-Jest jeden gad z którym chętnie bym pogadała o stanie Ratcheta-mówiąc to uderzyła pięścią w dłoń.
Szybko domyśliłem się o kogo jej chodzi jest tylko jedna osoba, którą Talwyn tak nienawidzi.
-Czasami mnie przerażasz Talwyn-powiedziałem.
-Oj Clank to jeszcze nic-zaśmiała się.-Ja się dopiero rozkręcam-dodała.
Chciałem coś powiedzieć, ale ta bez słowa podniosła mnie wychodząc z mieszkania i pospiesznie wskoczyła do swojego statku od razu w mgnieniu oka uruchamiając silniki i odlatując z planety przyznaje wiem jedno to źle się skończy naprawdę źle skończy jak Tal jest wściekła lepiej wtedy unikać ją szerokim łukiem.
Ratchet
Nie zwróciłem nawet uwagi na to, że Clank poszedł gdzieś z Talwyn skupiłem się na myśleniu i bawieniu się widelcem po jedzeniu, które już nie przypomina jajecznicy a papkę zmieszaną z innym rzeczami w jedzeniu, jest mi tak cholernie smutno po tym jak zachował się Alister, że wszystko mi jedno. Odizolowałem się od przyjaciół... pracy... świata... Po prostu smutek jest tak duży, że nie pozwala mi funkcjonować czuje się znowu jakby został mi wbity nóż w plecy przez kogoś kogo kocham to zabolało bardziej niż nastawianie wybitego barku nadal nie mogę zrozumieć tego jak on mógł mi to zrobić... Znowu... Wstałem w końcu od stołu i poszedłem do swojego pokoju gdzie spędzę resztę dnia w ciemnościach, wszedłem do swojego pokoju i usiadłem na ziemi obok łóżka podciągając kolana do brody... Nadzieja jest jednak matką głupich....
-Dlaczego zawsze mnie takie coś spotyka..-wyszeptałem pod nosem zaczynając ronić łzy.
Alister
Od dwóch dni nie mogę spać ani jeść nie mogę wymazać z głowy wyrazu jego twarzy tego zawiedzenia schowanego za maską złości znowu dałem ciała tym razem dałem ciała jak ostatni cham jak tamten sukinsyn z baru co dobierał się do zielonookiego sam zachowałem się nie lepiej jak ja niby teraz powiem mu, że naprawdę nie chodziło mi o seks a o zupełnie co innego na co zabrakło mi odwagi by to wyznać jestem dużo starszy od Ratcheta a nie umiem powiedzieć coś tak banalnie prostego ojciec chłopaka powtarzał mi, że powinienem być szczery gdy mówię o uczuciach lecz zawsze i tak ciężko mi to przychodziło.
![](https://img.wattpad.com/cover/233345541-288-k900167.jpg)
CZYTASZ
Love does not choose
Fiksi PenggemarPo sytuacji w Wielkim Zegarze i poważnej kłótni Ratchet zerwała wszelki kontakt z Alisterem mimo dziwnych emocji w środku zerwał kontakt całkowicie skupiając się na dobru galaktyki oraz naprawie statków... Minęły trzy lata, w których Ratchet obieca...