No i masz. Koszul uprasowanych nie ma. Pralkę Ludwiczek obsługiwać umiał, ale z żelazkiem mu jakoś nie szło. Zresztą, kto to widział, żeby chłop musiał sam sobie prasować. No, może by i uprasował, ale na pewno byle jak. A koszule musiały być, no bo w czym do proboszcza na karty pójdzie? Aniela nie lubiła, jak Ludwik chodził na karty, ale jak już szedł – to koszula być musiała, świeża i uprasowana.
-No i kłopot taki – opowiadała młodym ludziom na obiedzie w niedzielę – została bym tu jeszcze z Wami, kochani, ale jemu tam nie ma kto koszul uprasować...muszę wracać...
- A jakby tak film nakręcić, jak babcia koszulę prasuje i dziadkowi posłać? – spytał Pawełek.
- Ale jak to, kochany, film, a co ja jakaś Greta Garbo jestem?
- No, film, to może nie – ostudziła zapał Pawełka Całka – ale zdjęcia można by, po kolei zrobić i wysłać....