Rozdział 6

183 19 4
                                    

-On nie jest nam potrzebny.

Co?

-Nie będę grał z jakimś ohydnym gejem.

Ale...

-Równie dobrze może stąd zniknąć, bo więcej mu nie wystawię.

Dlaczego?

Jedno słowo. Jeden źle wykonany gest, zdradził mnie. I sprawił, że runęło wszystko, co budowałem od początku roku. Zauważył, że zachowuję się inaczej. Że Noya-senpai i Suga-senpai bardzo się o mnie martwią. I zapytał "kto ci się podoba?", jednak nie odpowiedziałem. "Znam go?" sam nie wiem, czemu w tamtym momencie spojrzałem na niego. Ciemne niczym pochmurne niebo oczy rozszerzyły się. "To ja?" spytał. Ale ja nie odpowiedziałem. To wystarczyło, by zrozumiał. Pokiwał głową i odszedł. A potem... potem zaczął się trening. Wystawiał wszystkim. Oprócz mnie. Ani raz mi nie wystawił. Trener w końcu nie wytrzymał i kazał nam przećwiczyć szybkie ataki, ale ON nie chciał. I stało się. Wszyscy na sali zamarli. Zaraz potem Noya-senpai zaczął krzyczeć na niego. Tsuki-kun był jednak cicho. A ja stałem, z tyłu boiska, czując na sobie wzrok wszystkich z drużyny, z oczami utkwionymi w czubkach butów.

-Przepraszam.

Powiedziałem i skierowałem się do wyjścia z sali, ale zatrzymał mnie głos naszej mamy.

-Gdzie idziesz?

Odwróciłem się z szerokim, tak typowym dla mnie uśmiechem na twarzy i po prostu wyszedłem. Wziąłem szybki prysznic i spojrzałem za okno, w stronę sali. Nie wrócę tam... nie mogę... nie dam rady. Wyciągnąłem kartkę i długopis i zacząłem pisać.

Ja, Hinata Shouyou, z klasy 1-1 wnoszę o usunięcie mnie z klubu siatkarskiego Karasuno.
24/02/2012
Shouyou Hinata

Zebrałem swoje rzeczy i wyszedłem z pokoju klubowego. Kartkę wrzuciłem do szafki Sawamury-senpai. Zerknąłem jeszcze raz w stronę sali i...

...wróciłem do domu. Już nigdy nie zagram z NIM w siatkówkę. Już nigdy nie zagram na TEJ sali.

To koniec.

Doki-dokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz