Odsunąłem sie kawałek od niego i spojrzałem wystraszony.
-Ka... Kageyama, ja...
Ale nie pozwolił mi dokończyć, bo wpił się gwałtownie w moje usta, wciągając mnie do środka mieszkania i łapiąc mnie za twarz. Przez pierwsze kilka sekund nie byłem pewien, czy mam się bać czy cieszyć. Moje serduszko zaczęło robić doki-doki tak szybko, jak jeszcze nigdy. Po chwili zacząłem oddawać pocałunek, a przynajmniej starałem się to robić, jednak czarnowłosy mruknął i brutalnie wdarł się językiem do moich ust. Z mojego gardła wydobył się jęk, czyn byłem zawstydzony, ale on zdawał się tym nie przejmować. Przyszpilił mnie do ściany w przedpokoju i całował tak, że kręciło mi się w głowie. Po kilku minutach, a może godzinach? Nie ważne, w każdym razie po jakimś czasie odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy.
-Przepraszam.
Powiedział cicho i odgarnął mi włosy z czoła, w które też mnie za moment pocałował. Uśmiechnąłem się i przytuliłem do niego.
-Wybaczam.
Rzuciłem.

CZYTASZ
Doki-doki
FanfictionShip: Kagehina Anime: Haikyuu Opowiadanie powstało w latach 2017-2020. Opowiadanie możecie znaleźć na blogu https://otworzoczynayaoi.blogspot.com/