Rozdział 27

166 15 12
                                    

-Ka... Kageyama...

Sapnąłem, czując, jak leży na mnie całym ciałem a moje serce robi Doki-Doki tak szybko i głośno, że miałem wrażenie, że doskonale to słyszy. W dodatku czułem dziwne ciepło kumulujące się zaskakująco szybko gdzieś w podbrzuszu, co bardzo mnie peszyło i chciałem się tym zająć jak najszybciej, ale nie mogłem go z siebie zrzucić - jest o wiele cięższy ode mnie i nie uda mi się to. Podniósł na mnie wzrok zaspanych, ciemnych oczu i uniósł lekko brew.

-Coś ty taki zarumieniony i nerwowy od rana?

Burknął i poruszył się, chcąc się podnieść, co wywołało dreszcz przechodzący przez całe moje ciało i musiałem przyłożyć sobie dłoń do ust, by nie widać żadnego dźwięku, a on zamarł. Gdy znów spojrzałem na swojego chłopaka, zauważyłem, że na jego twarzy wykwitło rozbawienie, co mnie zaskoczyło. Pocałował mnie w czoło i usiadł na mnie okrakiem, co w cale a w cale mi nie pomagało.

-Nie wiem, czemu się wstydzisz tego, że się podnieciłeś.

Powiedział, patrząc na mnie z góry, a ja byłem pewien, że moje serce zaraz wyskoczy z piersi, tak mocno biło. Poczułem, jak przykłada dłoń do mojej piersi w miejscu, gdzie bije moje serce i było to w dziwny sposób przyjemne uczucie, które ogarnęło mnie całego.

-Kageyama... zejdź, proszę, pójdę się tym zająć.

Wyszeptałem cicho, czując, jak do wzroku jego pociemniałych oczu, którym mnie lustrował i delikatnego dotyku dużych dłoni zaczyna mi się kręcić w głowie. Uśmiechnął się w jakiś sposób czule i jednocześnie łobuzersko, nachylając się tak, by nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów.

-Nie pozwolisz mi tego zrobić?

Zapytał cicho, a jego ton wydawał się jeszcze niższy niż zazwyczaj. Poczułem, jak moja twarz płonie i schowałem ją w dłonie, które starał się ode mnie odciągnąć.

-C-co ty chcesz... zrobić?

Wyszeptałem w końcu, czując, jak zaschło mi w ustach. Pogłaskał mnie po włosach w czułym geście, patrząc mi uważnie w twarz, ale nie było w tym ani trochę złości czy zirytowania, które tak często było u niego widoczne. Było czułe, a dłoń na moim policzku dawała mi poczucie bezpieczeństwa.

-Chcę uprawiać z tobą seks.

Oznajmił wprost a ja poczułem, jak moje serce staje. Czułem jednocześnie strach, ekscytację, podniecenie... tyle różnych i skrajnych emocji, że nie potrafiłem się w nich odnaleźć. Przejechałem językiem po wargach i zauważyłem, że jego wzrok przeniósł się na moje lekko rozchylone usta. Wahałem się, ale to nie tak, że tego nie chciałem... po prostu nigdy tego nie robiłem i nie wiedziałem, czego mam się spodziewać. W dodatku to Kageyama, człowiek, którego kocham. Sama wizja rozebrania się przed nim do naga i pozwolenie mu na patrzeniu i dotykaniu każdej części mojego ciała w jakiś sposób mnie krępowała, a jednocześnie ekscytowała do tego stopnia, że wzdłuż mojego kręgosłupa przechodził elektryzujący dreszcz. W końcu pokiwałem głową, zgadzając się.

-Wiesz, jak to się robi?

Dopytałem, czując, jak się unosi i powoli ze mnie schodzi.

-Tak, Noya pożyczył mi sporo mang i książek. Miałem z czego się uczyć.

Przyznał, a ja odnotowałem w myślach, że po wszystkim albo zabiję, albo uściskam Noya-senpai. Jedno z dwóch. Kageyama pociągnął mnie za rękę, bym usiadł i usadził mnie między moimi nogami i opierając mnie o swoją klatkę piersiową. Odchyliłem głowę w tył, chcąc spojrzeć mu w twarz i wtedy zaatakował moje usta, które złączył razem ze swoimi w pocałunku. Czułem jego zaborczość i coś jeszcze... miłość? To możliwe? Nie wiem, czy można czuć miłość przez pocałunek, ale chyba to właśnie czułem. Rozdzieliliśmy nasze usta i oparłem się o niego wygodniej plecami, czując, jak jego dłoń wędruje od mojej szyi przez mój tors aż do mojego krocza.

Doki-dokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz