Kolejny tydzień zastanawiałem się, co to wszytko miało znaczyć. Chodziłem z głową w chmurach, przez co cały czas nie wiedziałem, co się wokół mnie dzieje. Krótko mówiąc - wpadłem na wsyztsko i wszystkich, nabijając sobie guzy a na lekcjach nie wiedziałem, o co chodzi. Dostarczałem tym na początku wiele śmiechu Kuuro, który w końcu zaczął się tym martwić.
Jednak go trochę olałem (będę musiał go za to przeprosić) gdy w piątek po szkole chciał ze mną porozmawiać i po prostu poleciałem na pociąg do rodzinnego miasta. Wszystko potoczyło się tak szybko, że nawet nie wiem, jak i kiedy znalazłem się pod drzwiami domu Kageyamy i zacząłem pukać. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę z tego, co robię i że kompletnie tego nie przemyślałem. Jednak było za późno - przede mną stał czarnowłosy w czarnych spodniach i szarej bluzie odsłaniającej obojczyki. Spojrzał na mnie zdziwiony.
-Hinata?
A ja go... pocałowałem.
Znowu.
I zdałem sobie z tego sprawę dopiero, jak spojrzałem z bliska w jego oczy.
Już nie żyję...
CZYTASZ
Doki-doki
FanfictionShip: Kagehina Anime: Haikyuu Opowiadanie powstało w latach 2017-2020. Opowiadanie możecie znaleźć na blogu https://otworzoczynayaoi.blogspot.com/